16 listopada 2024
trybunna-logo

Taksonomia europejska i niemiecki węgiel

Parlament Europejski nie odrzucił stanowiska Komisji Europejskiej w sprawie taksonomii energetycznej. Komisja Europejska proponuje, by możliwość finansowania ze środków europejskich miały inwestycje energetyczne, które oprócz źródeł energii tradycyjnie uznawanych za „zielone” wykorzystują również gaz
ziemny i paliwa jądrowe.

To oczywiście kompromis, ale wcale nie zgniły. Uwzględnia się tu niemiecką, choć nie tylko, fobię atomową oraz realizm wymagający zapewnienia dostaw energii elektrycznej, i to nie tylko obywatelom Unii. Unia w tej sprawie wydaje się trwale podzielona, a podział nie obejmuje wyłącznie Francji i Niemiec. Podzieliła się (w głosowaniu) polska delegacja: większość była przeciw odrzuceniu propozycji Komisji Europejskiej, ale znalazła się grupa posłów wstrzymujących się od głosu (i w efekcie popierających KE) oraz dwa polskie głosy przeciw taksonomii. Wyglądało to tak, jakby byli posłowie Wiosny domagali się szybszego nadejścia Wiecznej Spiekoty. W rewanżu chyba należałoby wyłączyć im klimatyzatory. 

Ostatecznie jest wysoce prawdopodobne, że kompromis się utrzyma. Gaz nie został uznany za „zielony”, lecz dalej będzie błękitny. Unia wyjątkowo zezwoli na finansowanie inwestycji w instalacje gazowe, ale tylko jeśli będą to projekty zakładające kogenerację, czyli wytwarzanie oprócz energii elektrycznej również energii cieplnej (oraz spełniające liczne dodatkowe warunki). 

Wyjątek nie dotyczy też instalacji indywidualnego ogrzewania opartych na spalaniu gazu. To uniemożliwi – między innymi Polsce – finansowanie ze środków unijnych programów wspierających zastępowanie indywidualnych kotłowni węglowych kotłowniami spalającymi gaz. W ofercie zostaną panele słoneczne i pompy ciepła oraz – jeśli rząd skoryguje ustawę – gdzieniegdzie jakiś wiatrak. Swoją drogą, nie jestem zwolennikiem dopłacania z publicznych pieniędzy do indywidualnych systemów produkujących energię, bo tak naprawdę daje to mały efekt, a pogłębia nierówności, zarówno te ekonomiczne, jak i te w dostępie do energii.

Tania energia

Dostęp do (taniej) energii umożliwiającej zaspokajanie podstawowych potrzeb to kolejna z podstawowych potrzeb po dostępie do wody i czystego powietrza. To problem całej ludzkości, tym bardziej że kryzys klimatyczny spotęgował problemy z dostępem do wody. Dotyczy to również krajów uznawanych za bogate i leżących w umiarkowanym klimacie śródziemnomorskim. Susza dopadła północne Włochy i staje się powoli stałym zagrożeniem w środkowej Hiszpanii. Ocenia się, że niedobór wody jest największy od 1200 lat, czyli praktycznie od początków zapisów historycznych.

Australijska Noteć

Powróćmy do naszych górali czy może Wielkopolan. Właśnie w Wielkopolsce zagrożenie suszą jest największe, a Noteć zaczyna przypominać australijskie rzeki okresowe. Szansę na przetrwanie daje nam inwestowanie w reaktory jądrowe – zarówno w duże projekty, jak i mniejsze reaktory będące w fazie przygotowawczej. Problem w tym, że wszystkie inwestycje w energetykę są opóźnione. Nasze rządy nie uważały inwestowania w tej dziedzinie za sprawę pierwszoplanową. Najważniejsze były drogi (w tym autostrady). Unia zmuszała nas do inwestowania w koleje i gospodarkę odpadami. Samorządy realizowały projekty komunikacji publicznej, zwykle miejskiej. Komunikacja regionalna leży, z dwoma wyjątkami: aglomeracją warszawską i trójmiejską. Rząd Prawa i Sprawiedliwości (brzmi prawie jak Najwyższy Porządek) skupia się megalotnisku pod Baranowem. Zapewne pomysłodawców zainspirowało National Geographic prezentujące serial o lotnisku w Dubaju. Z przekopem pewnie też jakiś kanał.

Szczęście w nieszczęściu

Jedyna dobra rzecz, jaka może pozostanie po PiS-ie, to przygotowania do realizacji elektrowni atomowych, małych i dużych. To wszystko niestety bardzo spóźnione; jesteśmy krajem mocno opóźnionym w niemal wszystkim, a w niektórych dziedzinach jeszcze się cofamy. Jedynie w kwestii energetyki jest kraj w Europie bardziej zawęglony niż my: Niemcy. Tamtejszy parlament nie zgodził się ostatnio na przedłużenie pracy jeszcze działającym – sprawnie i bezawaryjnie – elektrowniom jądrowym. Nie wiem, czy to szczęście w nieszczęściu, ale niedługo będzie można mówić o Niemcach, że są mądrzy jak Polacy. No, chyba że u nas wygra niedługo inna opcja. Wtedy to już nie.

Poprzedni

Poparcie dla Bidena spada

Następny

Rosyjsko-ukraiński młynek