21 listopada 2024
trybunna-logo

Macron lobbystą Ubera

Prezydent Francji Emmanuel Macron pomagał firmie Uber oferującej płatne przejazdy, podczas gdy pełnił funkcję ministra gospodarki w latach 2014-2016. Tak wynika z dokumentów ujawnionych wynika z dokumentów ujawnionych w niedzielę przez brytyjski dziennik „The Guardian”. Tak zwane „Akta Ubera” wywołały polityczną burzę we Francji.

Gazeta ujawniła 124 tys. wyciekłych dokumentów – nazwanych aktami Ubera – z lat 2013-17, w czasie gdy firma była kierowana przez jej współzałożyciela Travisa Kalanicka, które pokazują, jak określa to „The Guardian”, wątpliwe etycznie praktyki dokonywane przez jej kierownictwo. Wśród opublikowanych dokumentów jest m.in. 83 tys. e-maili, wiadomości wysłanych poprzez iMessages i Whatsapp pokazujących prowadzoną często bez ogródek komunikację między współzałożycielem Ubera Travisem Kalanickiem a wyższym kierownictwem korporacji. W jednej z takich korespondencji Kalanick odrzucił obawy innych kierowników, że wysłanie kierowców Ubera na protest we Francji naraziło ich na ryzyko przemocy ze strony wściekłych przeciwników z branży taksówkarskiej. „Myślę, że warto. Przemoc gwarantuje sukces” – odpisał. Wiadomości sugerują, że kierownictwo Ubera nie miało złudzeń co do łamania prawa przez firmę. W jednej z nich jeden z kierowników żartuje, że stali się „piratami”, a inny przyznaje: „Jesteśmy po prostu kur… nielegalni”.

Marcron posunął się za daleko

Pokazują one, w jaki sposób Uber próbował wzmocnić swoją pozycję, prowadząc lobbing wśród polityków, ludzi biznesu i mediów. Wśród ujawnionych dokumentów jest m.in. wymiana wiadomości między Kalanickiem a obecnym prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, który potajemnie pomagał firmie we Francji, gdy był ministrem gospodarki, pozwalając Uberowi na częsty i bezpośredni dostęp do niego i jego współpracowników. Jak pisze „The Guardian”, wydaje się, że Macron posunął się do nadzwyczajnych kroków, aby pomóc Uberowi i nawet powiedział firmie, że pośredniczył w tajnym „porozumieniu” z jej przeciwnikami we francuskim gabinecie. „Macron był tajnym sojusznikiem Ubera” w rządzie i „zawarł układ” z amerykańską firmą – wskazało „Le Monde”. Uber z powodzeniem wszedł na francuski rynek z usługą odbioru przejazdów VTC, pomimo gorzkich, a czasem gwałtownych protestów ze strony kierowców taksówek, i jest teraz obecny w wielu francuskich miastach właśnie za sprawą Macrona. Fabien Roussel, przywódca francuskiej partii komunistycznej, opisał działania prezydenta Francji: „To wbrew wszelkim naszym zasadom, wszystkim naszym prawom socjalnym i przeciwko prawom pracowników”. Natomiast poseł tego ugrupowania Pierre Dharreville wezwał do parlamentarnego śledztwa w tej sprawie.

Człowiek stojący za wyciekiem się ujawnił

Człowiek stojący za ogromnym wyciekiem wewnętrznych dokumentów Ubera, jest już znany. The Guardian ujawnił w poniedziałek wieczorem, że demaskatorem jest, były lobbysta korporacji Mark MacGann. Były lobbysta giganta VTC (Akronim VTC odnosi się do Pojazdów turystycznych z kierowcą . Jest to pojazd z szoferem, służący do transportu i przewozu jednego lub więcej pasażerów – przypomina redakcja), wyjaśnia, że ​​osobiście pomagał ówczesnemu ministrowi gospodarki w zbieraniu funduszy na jego rodzącą się partię w 2016 roku, La République en Marche. Rola, jaką MacGann pełnił w Uberze w latach 2014-2016, stawiała go w centrum decyzji podejmowanych na najwyższych szczeblach firmy w okresie, w którym wdzierała się ona na rynki z naruszeniem przepisów dotyczących licencjonowania taksówek. Nadzorował próby Ubera, aby przekonać rządy do zmiany przepisów dotyczących taksówek i stworzenia korzystniejszego środowiska biznesowego w ponad 40 krajach. Mężczyzna, który spotkał Emmanuela Macrona kilkakrotnie, gdy ten był ministrem gospodarki w 2015 r., aby z powodzeniem uzyskać korzystniejsze regulacje dla biznesu VTC, mówi dziś „Jestem częściowo za to odpowiedzialny”, „Byłem tam w tym czasie, byłem tym, który rozmawiał z rządami, to ja naciskałem na media, byłem tym, który mówił ludziom, że powinni zmienić przepisy, ponieważ kierowcy skorzystają, a ludzie dostaną lepsze możliwości ekonomiczne”. Mark MacGann zwraca też uwagę, że jego polityczne poparcie dla francuskiego prezydenta było jego osobistą decyzją i „nie miało absolutnie nic wspólnego z Uberem”. Powód: dwaj mężczyźni lubili się i byli w bliskiej współpracy, wymieniając regularnie sms-y.

Były prezydent nie wiedział o umowie

Były prezydent republiki w Pałacu Elizejskim w czasie „umowy” między Emmanuelem Macronem a przywódcami amerykańskiej korporacji powiedział francuskiemu „Libération”, że „na poziomie Pałacu Elizejskiego nigdy nie było wiedzy o tej umowie”. Były szef państwa francuskiego zaznacza również, że „nie pamięta” spotkania z jednym z założycieli Ubera, Travisem Kalanickiem, w lutym 2014 roku. Natomiast Bernarda Cazeneuve wówczas pełniący funkcję Ministra Wewnętrznych stwierdził – „Zastrzegam swoje słowa na oficjalne sprawy, takie jak na przykład parlamentarna komisja śledcza”.

Pogarda dyrektorów Ubera

Ale prywatnie dyrektorzy Ubera ledwo skrywali pogardę dla urzędników państwowych, którzy byli mniej otwarci na model biznesowy firmy. Po tym, jak obecny kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, który w tym czasie był burmistrzem Hamburga, odrzucił lobbing Ubera i nalegał, by firma zapewniała kierowcom płacę minimalną, jeden z dyrektorów powiedział kolegom, że Scholz jest „prawdziwym komikiem”. 

Kiedy ówczesny wiceprezydent USA, Joe Biden, zwolennik biznesowego modelu Ubera, spóźnił się na spotkanie z firmą na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, Kalanick wysłał SMS-a do kolegi: „Kazałem moim ludziom dać mu znać, że każda minuta spóźnienia to jedna minuta mniej, którą będzie miał ze mną”.

Uber wywierał presję na rządy

Jak opisuje „The Guardian”, Uber, którego wartość wynosi obecnie 43 mld dolarów i wykonuje 19 mln przejazdów dziennie, podciął ugruntowane rynki taksówkowe w wielu krajach i wywierał presję na rządy, aby zmieniły prawo i utorowały drogę dla opartego na aplikacjach modelu umów na zlecenie. Jeden z dokumentów pokazuje, że aby stłumić ostre protesty przeciwko firmie i uzyskać pożądane zmiany w przepisach dotyczących taksówek i prawa pracy, Uber planował wydać 90 milionów dolarów w 2016 roku na lobbing i public relations. Strategia często zakładała omijanie burmistrzów miast i władz transportowych i lobbowanie bezpośrednio w rządach.

„The Guardian” prowadził globalne śledztwo w sprawie wyciekłych plików dotyczących Ubera, dzieląc się danymi z redakcjami wchodzącymi w skład Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ).

Lament korporacji

W oświadczeniu wydanym w odpowiedzi na wyciek Uber przyznał się do „błędów i błędnych kroków”, ale powiedział, że firma zmieniła się po 2017 roku pod kierownictwem obecnego szefa firmy, Dary Khosrowshahiego. „Nie mamy i nie będziemy usprawiedliwiać przeszłego zachowania, które wyraźnie nie jest zgodne z naszymi obecnymi wartościami. Zamiast tego prosimy opinię publiczną, aby oceniała nas przez to, co zrobiliśmy w ciągu ostatnich pięciu lat i co zrobimy w nadchodzących latach” – oświadczyła firma. Jak jednak stwierdził były lobbysta korporacji MacGann „Nie ma usprawiedliwienia dla tego, jak firma bawiła się życiem ludzi”.

jam/pap

Poprzedni

Numer 13-14 lipca 2022

Następny

Poparcie dla Bidena spada