W rzece Odrze nadszedł „dzień, w którym wypłynęła ryba”.
Gdyby władza PiS okazała w reakcji na sygnały o katastrofie ekologicznej w tej rzece choćby cząstkę tej czujności, którą wykazała zawieszając w poniedziałek rano odwieszonego w piątek sędziego Igora Tuleyę, to rozmiary tej klęski żywiołowej mogłyby być nie tak rozległe i rozpaczliwe, jak są. Bigos chciałby wierzyć w przewidywania, że „PiS płynie z nurtem zatrutej Odry.
Tym, którzy zadają sobie pytanie, dlaczego PiS ustąpił, choć tylko formalnie, w sprawie tzw. „Izby Dyscyplinarnej”, a nie chce ustąpić w mniej na pozór znaczącej sprawie odwieszenia zawieszonych sędziów m.in. Tulei i Gąciarka, Bigos sugeruje przyjęcie następującej interpretacji: „Izba Dyscyplinarna” to dla ogromnej części obserwatorów abstrakcja. Przywrócenie do orzekania konkretnych sędziów, z ich twarzami i nazwiskami, to bijący w oczy konkret, który stałby się jawnym dowodem kapitulacji PiS. A oni boją się wyjść na miękiszonów wobec własnego, twardego elektoratu.
Ciocia Manowska w roli „sierotki Małgosi”, przebierająca w plastikowych kulkach-niespodziankach, była naprawdę rozkoszna. Gdy Bigos chodził do szkół, mawiało się o takich zachowaniach „pogrywaniem w kulki”.
To zwykle PiS specjalizuje się w patetycznych, szumnych deklaracjach o „wstawaniu z kolan”, „duszy polskiej” i tym podobnych. Günter Verheugen pisząc głośne słowa, że w kwestii wypłacenia lub niewypłacenia Polsce pieniędzy z KPO, „stawką jest dusza Europy” zażył ich z ich ulubionej, romantycznej mańki.
Sobolewski Krzysztof, mąż swojej zaradnej żony, użył pod adresem Unii Europejskiej frazeologii rodem z kodeksu Hammurabiego, grożąc jej działaniem według trybu „ząb za ząb” i ogniem zaporowym z armat w postaci weta. Słuchajcie Sobolewski, długo się marzeniami o wecie nie pocieszycie, bo Unia szczęśliwie niedługo je zniesie. Po drugie, uważajcie z manipulowaniem przy armacie, bo może wam łapy urwać. Po trzecie, Sobolewski, powtórzcie mi szybciutko, nie ociągajcie się, trzy razy: „Ząb, zupa, ząb”.
Bigos przyjrzał się okładce nowego pisowskiego podręcznika do historii, zatytułowanego „HiT”. Dobór obrazków jest tam co najmniej zastanawiający. Kadr ze Zbigniewem Cybulskim pochodzi z „Popiołu i diamentu”, filmu Andrzeja Wajdy, którego PiS bardzo nie lubi. Margaret Thatcher to uosobienie skrajnego neoliberalizmu gospodarczego, który PiS przecież potępia. Jest też fotografia, która równie dobrze może przedstawiać głodujące dzieci Kampuczy, jak i dzieci komunistycznego Vietcongu, ofiary USA, dzisiejszego sojusznika. Pozostałe fotki, z Herbertem włącznie, dadzą się z PiS skleić, ale w sumie pomieszanie z poplątaniem.
Z tego wszystkiego najmniejszym – nomen omen – problemem było odsłonięcie pomnika Kasztanki Marszałka. A jeszcze mniejszym to, że jezuita Krzysztof Mądel oświadczył, że te wszystkie pielgrzymki, to o dupę potłuc, zawracanie głowy i jemu by się nie chciało tak marnować czasu. Ci jezuici, „synowie Loyoli”, to zawsze sprytnie kombinowali.