23 listopada 2024
trybunna-logo

Z Pawłem Łatuszką o Mickiewiczu

Z władzami Białorusi, niemal od początku istnienia samodzielnej republiki, Polska utrzymywała relacje chłodne, z dystansem. Kiedy rozpocząłem pracę w ministerstwie kultury (otrzymując w nadzorze także kontakty międzynarodowe) obowiązywała dyspozycja MSZ, by kontakty ze stroną białoruską były prowadzona co najwyżej na szczeblu wiceministrów.

Spraw do załatwienia z Białorusinami było sporo. Raz to tak zwana współpraca transgraniczna, dwa – sprawy mniejszości narodowych po obu stronach polsko białoruskiej granicy, trzy – polskie dziedzictwo kulturowe na dawnych terenach Rzeczpospolitej, tak można by jeszcze wymieniać… Były więc nie tylko preteksty, ale konkrety do spotykania się. Rozmawiałem zatem z ambasadorem Białorusi w Polsce wielokrotnie. Z jego inicjatywy złożyłem wizytę w Mińsku, spotykając się tam z całym kierownictwem białoruskiego ministerstwa kultury i z zastępcą ministra informacji odpowiedzialnego za sprawy książki. Odwiedziłem wtedy dawną, słynną siedzibę Radziwiłłów – zamek w Nieświeżu, gdzie prowadzono przewlekle i dość nieudolnie prace renowacyjne. Białoruskim ambasadorem w tym czasie w Polsce był Paweł Łatuszka. Bardzo młody, bo w chwili objęcia stanowiska ledwo 29. letni. Najmłodszy ambasador w historii białoruskiej dyplomacji. Miał już jednak, całkiem niezły jak na swój wiek, dorobek zawodowy. Ujął mnie swą delikatnością i naturalną elegancją. Łukaszenka rządził Białorusią od ośmiu lat i jego metody sprawowania władzy były już doskonale rozpoznawalne. Ambasador Łatuszka okazywał lekkie zdziwienie, iż jego ojczyzna jest traktowana przez zagranicznych partnerów z tak wieloma zastrzeżeniami. Ale jednocześnie zdawał się okazywać rodzaj zażenowania, że reprezentuje prezydenta, u którego już wtedy świat dostrzegał cechy dyktatora. Jedynie dla Stanisława Karczewskiego, jeszcze w 2016 roku, Aleksander Łukaszenka był „takim ciepłym człowiekiem”.
Jednym z tematów naszych rozmów była kwestia ciągnącego się od lat projektu postawienia pomnika Adama Mickiewicza w Mińsku. Strona nasza miała znaczący udział w sfinansowaniu odlewu rzeźby, autorstwa białoruskiego artysty o polskich korzeniach – Andrzeja Zaspickiego. Idea postawienia monumentu wyszła ze strony polskich środowisk na Białorusi. Z ambasadorem Łatuszką najpierw załatwiliśmy dodatkowe pieniądze (z polskiego budżetu), których brakowało do domknięcia kosztów pomnika, później negocjowaliśmy kwestię napisu na cokole. Zależało nam (stronie polskiej) na tym by był on także po polsku, ale przez pewien czas sporną kwestią była sama treść tablicy. Mickiewicz bowiem, podobnie jak dla Litwinów, nie był (i chyba nadal nie jest) dla Białorusinów jednoznacznie i bezdyskusyjnie polskim poetą. Doszliśmy jednak z Ekscelencją Pawłem do zgody na kompromisową, zadowalającą obie strony formułę. Dość szybko uzyskaliśmy dla tekstu aprobatę naszych przełożonych. Pozostawała kwestia samej uroczystości odsłonięcia pomnika, a przede wszystkim rangi polskiej delegacji. Mój udział był oczywisty, ale wyczuwałem, że Ambasadorowi zależy bardzo by przybył przedstawiciel choćby o szczebel wyższy niż wiceminister. Skontaktowałem się z ministrem spraw zagranicznych dr. Włodzimierzem Cimoszewiczem. Odmówił swego udziału, ale… o dziwo zaaprobował moją, szybko rzuconą propozycję, by do Mińska udał się Marszałek Senatu. Argumentem był fakt, iż Senat miał wówczas w swej kompetencji współpracę z organizacjami polonijnymi, a przecież Polonia na Białorusi była liczna, a idea pomnika od niej właśnie wyszła. Ponadto od kilku miesięcy narastał konflikt o przywództwo w kierowaniu organizacją Polaków na Białorusi. Były więc argumenty przemawiające za tym, by profesor Longin Pastusiak udał się na rozmowy z działaczami białoruskiej Polonii, a przy okazji wziął udział w odsłonięciu pomnika Adama Mickiewicza. Gdy zakomunikowałem to Ambasadorowi nie krył zaskoczenia, gdyż aż tak wysokiej reprezentacji ze strony Polski się nie spodziewał. W końcu wizytę w Mińsku miał złożyć czwarty, co do precedencji, polski polityk. Nasze ministerstwo spraw zagranicznych nie zgodziło się jednak by była to oficjalna wizyta Marszałka Senatu na Białorusi, by odbyły się przy tej okazji formalne rozmowy i spotkanie prof Pastusiaka z przewodniczącym izby wyższej białoruskiego parlamentu. Tą informacją Ambasador Łatuszka wyraźnie zmartwił się. Ale znaleźliśmy rozwiązanie, które zaaprobowały obie strony. Nasz marszałek wylatywał więc na zaproszenie Związku Polaków na Białorusi, samolot lądował w Grodnie, gdzie odbyły się rozmowy Marszałka z kierownictwem Związku, potem polecieliśmy do Mińska. 4 października 2003 podczas uroczystości odsłonięcia pomnika doszło do „przypadkowego” spotkania profesora Longina Pastusiaka z Hienadziem Nawickim, byłym premierem, a od dwóch miesięcy przewodniczącym Rady Republiki (białoruska izba wyższa parlamentu), który „spontanicznie” zaprosił swego polskiego odpowiednika na obiad do pobliskiej restauracji, w której „zbiegiem okoliczności” nie było akurat żadnych gości. Rozmowa przy obiedzie toczyła się w wąskim, może nawet tylko dwuosobowym gronie.
Gdy Paweł Łatuszka, po zakończeniu misji w Polsce, został w 2009 roku powołany na stanowisko ministra kultury, wysłałem Mu list z gratulacjami. Niedługo potem otrzymałem na adres Państwowego Instytutu Wydawniczego, którym wówczas kierowałem, podziękowanie z ciepłym wspomnieniem naszej współpracy.
Później odnotowywałem Jego kolejne awanse dyplomatyczne. Ambasador we Francji, przy UNESCO, w Hiszpanii i w Portugalii. O tym, że zakończył w 2019 pracę w dyplomacji i został dyrektorem Narodowego Teatru Akademickiego w Mińsku dowiedziałem się kilka dni temu z informacji, że właśnie został z funkcji tej odwołany. Karnie, za przystąpienie do Rady Koordynacyjnej utworzonej przez Swietłanę Cichanouską. Za publicznie wygłoszony apel o dymisję ministra spraw wewnętrznych za brutalne potraktowanie przez policję protestujących. Nadal młody polityk, obyty w Europie, rozumiejący twórców i ich dążenia do swobody wypowiedz, nie mógł pozostawać obojętnym na to co dzieje się na Białorusi od kilku tygodni. Na to co działo się tam od pewnego już czasu. Komentatorzy upatrują w Pawle Łatuszce jednego z potencjalnych przyszłych liderów Białorusi, nowej Białorusi. Białorusi bez Łukaszenki. Ekscelencjo, Drogi Pawle, sukcesów i powodzenia Tobie i Twojej Ojczyźnie. Niechaj ”nasz” Mickiewicz czuwa nad Tobą.

Poprzedni

Czas ma wiele imion

Następny

48 godzin sport

Zostaw komentarz