16 listopada 2024
trybunna-logo

Wyjdźcie z głupich traktatów

Lider francuskiej lewicy, ekosocjalista Jean-Luc Mélenchon, skrytykował tekst prezydenta Macrona o «odrodzeniu Unii Europejskiej» ogłoszony w europejskiej prasie. Mélenchon jest przewodniczącym grupy Nieuległej Francji (LFI) w Zgromadzeniu Narodowym, posłem Delty Rodanu (Marsylia). Autor książki o niemieckim ordoliberalizmie Śledź Bismarcka (niemiecka trucizna).

Sprawiedliwość społeczna i ambicja ekologiczna nakazują odejść od ordoliberalizmu bronionego przez Emmanuela Macrona w jego liście do Europejczyków.

Francuski prezydent zwraca się do Europejczyków. Deszcz frazesów, potoki zużytych cytatów i rusofobicznej paranoi. Ale istnieje inne francuskie słowo. Powszechny interes ludzi na Starym Kontynencie zasługuje na coś więcej niż rozpłynięcie się w strategii gadaniny Emmanuela Macrona. W Europie czas mówić jedym prawdziwie międzynarodowym językiem, zdolnym zmotywować do wspólnego działania narody bardzo różne pod względem historii, języka i kultury. To język wspólnego dobra, którego należy bronić. Wspólnych planów życiowych. Praw socjalnych i usług publicznych. Trzeba je odbudować po trzydziestu latach grabieży «wolnej i uczciwej
konkurencji».
Wszystkim nam zagraża system produkcji i wymiany, który niszczy Ziemię i ludzi. Czy nie nadszedł najwyższy czas, by prowadzić politykę solidarności, która nas uratuje z postępującej katastrofy ekologicznej? Finansowe monstrum dosyć już się nażarło ze szkodą dla wszystkich prostych radości życia. Jeśli Europie potrzeba odrodzenia, niech to będzie odrodzenie suwerenności ludu, zwycięstwa oświecenia nad obskurantyzmem pięniędzy i religijnych namiętności. Gdyby Francja chciała być wszystkim użyteczna, zaproponowałaby herkulesową pracę, którą trzeba szybko wykonać.
Tak, narody europejskie mogą w 20 lat nauczyć się «zielonej reguły»: nie brać z przyrody więcej, niż ona może odrodzić. Możemy od razu zrezygnować ze stosowania pestycydów zabójczych dla bioróżnorodności. Potem wykorzenić biedę na kontynencie, zagwarantować każdemu przyzwoitą płacę, ograniczyć różnice między dochodami, by zahamować nieskończoną epidemię nierówności. Jesteśmy zdolni rozszerzyć prawa kobiet na całą Europę. Możemy zatrzymać rękę okradających fiskusa. Tysiąc miliardów euro rocznie znika poprzez nieodpowiedzialną działalność, zamiast służyć wspólnemu dobru.
Krótko mówiąc, możemy zacząć nową erę ludzkiej cywilizacji. To się da zrobić na najlepiej wykształconym i najbogatszym kontynencie. Jeśli uzna protekcjonizm negocjowany ze światem, uczyni z tak humanistycznych norm nową linię wspólnego horyzontu dla miliardów ludzi.
Coś jednak trzeba najpierw zrobić: wyjść z traktatów organizujących Unię Europejską. Nasza mizeria ekologiczno-socjalna jest konsekwencją zawartości tych traktatów. Zamroziły one całą politykię gospodarczą w absurdalnym dogmacie ordoliberalizmu i atlantyzmu, drogim rządowi prawicy i socjalistów Angeli Merkel. Organizują brak inwestycji w transformację ekologiczną, rozkład państwa socjalnego, oddają demokracje finansistom. Pomyślane, by zaoferować finansom wieczne święto, uniemożliwiają pomoc wzajemną i ludową solidarność.
W godzinę masowych społecznych cierpień i katastrofy ekologicznej narody europejskie mają dość władzy, która mówi jedno, a robi na odwrót. List Emmanuela Macrona jest tego przykładem. Domaga się on od Unii, by zrealizowała globalny cel redukcji stosowania pestycydów o połowę do 2025 r. Dlaczego więc odmówił uchwalenia planu wyjścia z glifosatu, jak wielokrotnie proponowali posłowie Nieuległej Francji (LFI)? Na początku kadencji mówił, że nie chce już układów wolnej wymiany, jeśli nie respektują umów COP21. Dlaczego zaakceptował później układy z Kanadą i potem Japonią? Czemu zgodził się zabronić parlamentom państwowym wypowiadania się na temat tych traktatów?
Domaga się «tarczy socjalnej gwarantującej to samo wynagrodzenie na tym samym miejscu pracy». To samo mówił w czasie rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych! System pozwala ciągle na dumping socjalny, składki socjalne płaci się w krajach ich pochodzenia. I kiedy LFI proponowała abolicję statusu pracowników delegowanych, bądź klauzulę najkorzystniejszego reżimu socjalnego dla nich, partyjne roboty partii prezydenckiej (LREM) głosowały przeciw.
Macron stał się niebezpieczny. Nie tylko dla manifestantów i swoich opozycjonistów politycznych. Jego antyrosyjska fobia każe mu zbliżać się do granicy wojny. Jej ryzyko pojawiło się w Europie wraz z ogłoszeniem przez Stany Zjednoczone instalacji w Polsce rakiet skierowanych w Rosję. Władimir Putin zapowiada odpowiedź. Należy jak najszybciej wyrwać się z tej eskalacji uniezależniając się od NATO. To sprzeczne z «Europą obrony», którą Macron i Merkel prezentują jako nowe europejskie marzenie.
Strach przed Rosjanami jest absurdalny! To nasi naturalni partnerzy. Jeśli demokracja jest zagrożona, to raczej przez tyranię finansjery i brutalne metody kierowania narodami. To one zamęczyły Grecję, doprowadziły do ścigania opozycji, jak w Polsce i na Węgrzech. I jak we Francji, gdzie problem naszej demokracji nie pochodzi z Moskwy, lecz z Paryża. Prezydent wprowadził zaciekłe represje przeciw 17-tygodniowej mobilizacji żółtych kamizelek. Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka ogłosił otwarcie śledztwa w sprawie policyjnej przemocy. Jest poruszony, bo mamy 12 zabitych, 2 tys. rannych, 22 pozbawionych oka, 5 ręki, 8. tys. zatrzymań i półtora tysiąca przyśpieszonych procesów.
Tyle żyć rozbitych, gdyż pragnęły swojej części słońca. Egzystencja jest nie do wytrzymania, więc Macron obłudnie ulega morderczej iluzji Europy-fortecy, która chroniłaby się przed uchodźcami utonięciami w Morzu Śródziemnym! Viktor Orban pochwalił list Macrona – to nie powinno zaniepokoić Francuzów? Przecież Macron deklarował walkę z polityką węgierskiego prezydenta? À rebours tym gwałtom, należy zaraz wprowadzić politykę przeciw źródłom przymusowych migracji: wojnom, zmianom klimatycznym, rabunkom gospodarczym.
Zmiana kierunku jest dla europejskich narodów nagląca. Angela Merkel i Emmanuel Macron wcielają stare, ponure i głupie recepty. Powiedzmy zresztą bez owijania w bawełnę: co nas obchodzi pseudo «para francusko-niemiecka», to pretensjonalne kondominium kontrolowane przez CDU. Upokarza ono pozostałe 26 krajów. Izoluje Francuzów od ich naturalnych krewnych z Południa. Odrodzenie, którego Europa potrzebuje, to wolność polityczna jej ludów. Jeśli Francja zechce być użyteczna do czegoś, niech prezentuje się jako partner, a nie nauczyciel.

Tłum Jerzy Szygiel (strajk.eu)

Poprzedni

Bilans ośmiu lat wojny

Następny

Ponieśli i wilka

Zostaw komentarz