Pełzająca od miesięcy wojna polsko-unijna, nabrała w tych dniach rumieńców i przyspieszenia.
Najpierw premier Beata Szydło powiedziała w Sejmie, że „to nie Polska ma problem z reputacją i autorytetem, ale Komisja Europejska”. Podkreśliła, że w KE „jest coraz więcej tych, którym zależy na rozbiciu Unii Europejskiej, a nie na tym, żeby się rozwijała”. I oświadczyła, że „polski rząd nie prowadzi z instytucjami unijnymi żadnych negocjacji, tylko dialog na takich samych zasadach jak inne państwa”.
Na to przebywający w Katowicach komisarz ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa, Günther Oettinger, stwierdził KE nie ma problemów z reputacją, ma własne zobowiązania, własne kompetencje, jest instytucją w ramach UE, do której Polska należy. „Także polski rząd, polski premier jest częścią instytucji polskich. Tak, jak polski rząd ma swoje kompetencje i zobowiązania, tak również my”, przypomniał. I zaznaczył: „Nasze zobowiązania wynikają z traktatu i m.in. z traktatu wynika nasze zobowiązanie do pilnowania praworządności w państwach UE”.
Wystąpienie Beaty Szydło było związane z komunikatem KE, która zapowiedziała, że do jutra przyjmie opinię ws. praworządności w Polsce, jeśli do tego czasu władze polskie nie poczynią znaczących działań dla usunięcia zastrzeżeń przedstawionych przez KE ws. zmian w prawie dotyczących Trybunału Konstytucyjnego
Następny strzał w wojnie polsko-unijnej oddał minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, który w jaskini lwa, czyli w Brukseli zarzucił pierwszemu zastępcy przewodniczącego KE, Fransowi Timmermansowi oszustwo.
„Spotkaliśmy się niestety z wrogim podejściem ze strony urzędników, a wręcz nawet oszustwem. Ja pytam pana Timmermansa, kiedy był sobą i kiedy mówił prawdę: czy we wtorek, rozmawiając z panią premier i akceptując propozycje kompromisowe, jakie pani premier składała; czy on jest sobą, kiedy krytykuje Polskę publicznie”. „Niech mi pan Timmermans wskaże, w którym traktacie europejskim jest procedura, którą on uruchomił wobec Polski” – ppostulował.
Waszczykowski podkreślił, że podejmie rozmowy z Timmermansem i innymi urzędnikami, o ile „ich pozycja zawiera jakiś element prawdy, a nie lawirowania i negatywne gry z Polską”.
Kolejne działo wytoczył następca Waszczykowskiego, wiceminister ds. europejskich, Konrad Szymański. Niektórzy w Brukseli mają wobec nowych państw członkowskich poczucie, że wiedzą lepiej i to czasem bywa natrętne – stwierdził. „Otrzymaliśmy komunikat prasowy, dość niejasny, który zwraca uwagę na potrzebę jakichś pilnych działań, które miałyby przynieść przełomowe wydarzenia ws. Trybunału niemalże w ciągu weekendu”, dodał.
„W KE w tej sprawie (TK), w moim przekonaniu, jest duży spór polityczny, ale to nie oznacza, że Polska da się sprowokować i da sobie wmówić konieczność zerwania tych rozmów. Polska nie przyjmuje do wiadomości języka ultimatum”, zaznaczył.