22 listopada 2024
trybunna-logo

Włoski lockdown

Czwartek, 26.03.2020 – 62.013 osób zarażonych wirusem Sars-CoV-2, (+ 4.492 od wczoraj). Zmarło 8.165 (+ 662). Wyzdrowiało 10.361 (+ 999). We Włoszech łączna liczba zakażeń patogenem od początku epidemii to 80.539 osoby. W szpitalach znajdują się obecnie 24.753 chorych, 3.612 przebywa na terapii intensywnej. 33.648 osób pozytywnych przechodzi kwarantannę w domu. Wykonano 361.060 testów.

Liczby przerażają i można się spodziewać, że i jutro będą jeszcze bardziej przerażać. Nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu krzywej epidemiologicznej i nie wiadomo kiedy ją osiągniemy. Może w przyszłym tygodniu. Przywykam już do lektury i interpretacji tych liczb, a czas, w którym odnotowywano kilku zmarłych i kilkuset pozytywnych na Covid-19 wydają mi się odległe, jak wieczność. A przecież było to miesiąc temu…
Tendencje
Tym, którzy nie zrozumieli jeszcze czym jest Covid-19, może wydawać się to dziwne, ale przez ostatnie trzy dni był powód do umiarkowanego optymizmu. Liczby – choć tak wysokie – miały lekką tendencję spadkową. Przyrost dziennych zarażeń utrzymywał się na poziomie 8%, a nie 19%… Dziś znowu niepokój w Lombardii i w Piemoncie.
We Włoszech, 25 marca wszedł w życie kolejny dekret rządowy, który kwarantannę zmienia w lockdown. Tak jak wszyscy Włosi straciłam już rachubę dekretów premiera Giuseppe Conte, choć starałam się ich doliczyć.
Środowej i czwartkowej konferencji nie poprowadził szef Obrony Cywilnej, Angelo Borrelli. Miał gorączkę. Test na Sars-CoV-2 okazał się na szczęście negatywny. Niestety pozytywny okazał się test Guido Bertolaso, byłego szefa OC w czasach Berlusconiego, który kilka dni temu został doradcą gubernatora Lombardii Attilio Fontana i koordynatorem budowy wielkiego szpitala Covid-19 w stylu Wuhan, który ma powstać w ciągu 10 dni na obszarze obiektów targowych w Mediolanie. Bertolaso został hospitalizowany. Nowy mediolański szpital zacznie działać już w przyszłym tygodniu. Podobny jest już w budowie w regionie Marche, gdzie pogarsza się sytuacja epidemiologiczna.
Czekając na koronę
Pozytywny na Sars-CoV-2 jest również książę Karol, następca tronu Anglii. W mediach społecznościowych pokazał się niesmaczny mem: „Tak długo czekał na koronę…”
W środę 25 marca zakończył się oficjalnie lockdown w prowincji Hubei, trwający od 23 stycznia. 63 dni całkowitego zamknięcia… Wuhan – będzie miastem otwartym od 8 kwietnia.
Horyzont, choćby odległy jest zawsze czymś lepszym niż pustka na oceanie, w czasie szalejącej pandemii, która ogarnia cały świat. Mam wrażenie, jakbyśmy płynęli na jakimś statku widmie z podartymi żaglami, podczas wielkiego sztormu.
Od 24 marca kwarantannę rozpoczęły Indie, a 28 marca przystąpi do niej Rosja. Niektórzy mogą jeszcze biegać po parku, innym zostało to już zabronione. Zatrzymało się pół świata… Ponad 2,6 miliarda osób nie wychodzi z domów, z powodu pandemii. Zwiedzam przez chwilę świat palcem po Facebooku. Opustoszały Rzym, Mediolan, Paryż, Berlin, Barcelona, Kraków, Nowy Jork. Krajobraz apokaliptyczny. Nie zobaczylibyśmy tego nigdy na żadnym filmie o końcu świata… Miejmy nadzieję, że drony, które już wkrótce będą nadzorować ludzkość to zarejestrują.
No cóż, zawsze myślisz, że coś Cię nie dotyczy, a później, zanim się obejrzysz, kończysz w „czerwonej strefie”… – napisałam 11 marca.
Za progiem załamania
Scenariusz we Włoszech, a zwłaszcza w Lombardii, coraz bardziej przypomina to, co działo się w Wuhan. Najbardziej poszkodowanym miastem jest dziś Bergamo – serce gospodarcze północnych Włoch. Tamtejszy szpital Giovanni XXIII jest już na progu załamania. Niektórzy lekarze wystosowali list do „New England journalist of medicine”, alarmując, że epidemia wymyka się spod kontroli, i że „To, co dzieje się w zamożnej Lombardii, może wydarzyć się wszędzie”. Brakuje wentylatorów, tlenu, leków i środków ochronnych dla personelu medycznego – czyli maseczek i rękawiczek.
„Włoscy lekarze są bohaterami” – oceniła Międzynarodowa Organizacja Zdrowia. Liczba personelu medycznego zakażona wirusem Sars-CoV-2 wynosi obecnie 6205 osób (liczby wzrastają codziennie). Zmarło 36 lekarzy. Wczoraj odeszło trzech w Bergamo. Personel medyczny pracuje po 10-12 godzin. Jeżeli raz założy się kombinezon ochronny, maskę i okulary – nie można już iść do toalety, zjeść lub pić, aby się nie zarazić (a później nie zarażać innych). Niektórzy lekarze i sanitariusze pracujący w szpitalach Covid-19 na pierwszej linii frontu, zdecydowali się nie wracać do własnych domów, by nie narażać rodzin. Żyją w samoizolacji. Do pomocy lombardzkiej służbie medycznej zgłosili się specjaliści z całego kraju. Tymczasem w niektórych miastach na bogatej Północy pojawiły się ogłoszenia: „Nie wynajmujemy personelowi medycznemu ze szpitali Covid-19”. Lekarze rodzinni, którym postawiono teraz zadanie, by szukać w terenie ukrytych przypadków, zostali wreszcie wyposażeni by iść na front i walczyć z ukrytym wrogiem: 5 maseczek chirurgicznych, pudełko rękawiczek jednorazowych i pół litra płynu do dezynfekcji. Więcej nie ma nawet w bogatej Lombardii… Gubernator Attilio Fontana apeluje o pomoc: „Potrzebujemy wyspecjalizowanych lekarzy, którzy dadzą zmianę naszym oraz środków sanitarnych: maseczek, rękawiczek, kombinezonów i respiratorów.
Z dodatkowymi patologiami
Ale dlaczego tyle osób umiera w Lombardii? To pytanie przez blisko miesiąc zadawali sobie wszyscy. Stawiano różne hipotezy. Główną przyczynę upatruje się w tym, że Covid-19 zabija osoby starsze, z dodatkowymi patologiami, a Włochy to kraj ludzi długowiecznych, gdzie seniorzy mają ożywione relacje społeczne. Próbowano udowodnić, że infekcje wirusowe są częstsze tam, gdzie jest większe zanieczyszczenie atmosferyczne.
W wywiadzie udzielonym 23 marca 2020 dziennikowi „La Repubblica”, szef włoskiej Obrony Cywilnej Angelo Borrelli stwierdził: „Stosunek jeden chory oficjalny na dziesięciu niezdiagnozowanych jest wiarygodny”. Dodał również, że detonatorem epidemii w Lombardii był mecz Atlanta – Valencia, który odbył się 19 lutego 2020 r., na stadionie San Siro w Mediolanie i w którym uczestniczyło 40 tys. ludzi. Hipotezę tę jako pierwszy wysunął włoski immunolog Francesco Le Foche ze szpitala Umberto I w Rzymie. Domniemanie, że dramatyczną sytuację epidemiologiczną wywołało wydarzenie sportowe, potwierdził także burmistrz Bergamo Giorgio Gori.
Od 5 do 10 razy więcej osób chorych na Covid-19 niż w statystykach oficjalnych – coraz częściej tę tezę wysuwają włoscy specjaliści. Nie można tego jednak sprawdzić, bo nie ma testów, testów na przeciwciała i przede wszystkim sił przerobowych. Ponadto protokół epidemiologiczny przewiduje wykonywanie tekstów tylko osobom okazującym symptomy Covid-19.
Burmistrz Giorgio Gori twierdzi również, że ilość oficjalnych zgonów w Bergamo jest zaniżona, gdyż jedna czwarta osób nie trafia do szpitala. Starsi ludzie umierają w domach i po śmierci nie robi im się testów. Lombardzcy lekarze rodzinni alarmują, że w ostatnich dniach odnotowano około 1800 przypadków młodych ludzi z ciężkim zapaleniem płuc, którzy pozostają w domach.
W tym wszystkim jeszcze nie rozumie się tego, co ja zrozumiałam dopiero wczoraj, słuchając pacjenta pozytywnego na Sars-CoV-2, 38-letniego, wcześniej całkowicie zdrowego trenera sportowego, hospitalizowanego od 20 dni. Na sam Covid-19 się nie umiera. Można go przejść lekko jak grypę lub nawet bezobjawowo. Sars-CoV-2 wywołuje ciężkie, obustronne zapalenie płuc, które wymaga długiego i skomplikowanego leczenia u osób potencjalnie zdrowych, a u tych ze słabą odpornością i innymi patologiami prowadzi do śmierci.
Strefa czerwieni
Epidemia we Włoszech wybuchła 21 lutego, kiedy dowiedzieliśmy się o „pacjencie 1”, który dzień wcześniej został przyjęty na terapię intensywną w Codogno. W tym dniu zmarła też pierwsza ofiara Covid-19 we Włoszech – 78-letni mężczyzna z Vo, koło Padwy. 24 lutego zmarła pierwsza ofiara w Bergamo – 84-letni mężczyzna. Podczas gdy Codogno i Vo Euganejskie zamknięto (23 lutego) wraz z innymi 11 miejscowościami tworząc „czerwoną strefę” objętą prawie całkowitym lockdownem (50 tys. osób), Bergamo pozostało otwarte. Dziś, po miesiącu, w pierwszej włoskiej czerwonej strefie sytuacja epidemiologiczna jest pod kontrolą, a w Vo nie ma nowych zakażeń. W Bergamo natomiast nie ma miejsca w szpitalach i nie można nadążyć z daniem pochówku zmarłym. Tygodnik „Internazionale” przytoczył wypowiedź burmistrza Bergamo Giorgio Gori: „Popełniliśmy błąd. Obawialiśmy się wirusa, ale baliśmy się też o gospodarkę, firmy, fabryki, bary, restauracje”. W okresie od 23 lutego do 8 marca w Bergamo życie toczyło się w miarę normalnie.
Dlaczego daty są dziś coraz bardziej ważne? We Włoszech (zwłaszcza na Północy), z miesięcznym opóźnieniem powtarzamy „chiński scenariusz” i zaczynamy rozumieć wszystko to, co działo się w Wuhan, a co oglądaliśmy w internecie. Wirus Sars-CoV-2 krąży we Włoszech przynajmniej już od połowy stycznia, ale trudno było go rozpoznać. Zimowa grypa jest czymś naturalnym, tak jak fakt, że starsi ludzie umierają na zapalenie płuc powiązane z innymi patologiami. Przez miesiąc pełzał jak gad, później pokazał głowę i dopiero teraz poznajemy jak bardzo jest jadowity.
Nie wiemy, jak zachowa się wirus i jak rozwinie się sytuacja. Istnieje jednak obawa, że inne kraje powtarzają włoski scenariusz z zachowaniem odstępu czasu.
Patrzę na statystyki pandemii z dnia 26 marca. W tej smutnej klasyfikacji pandemicznej na trzecie miejsce po Chinach (ponad 81 tys.) i Włoszech (ponad 74 tys.) wysuwa się USA z blisko 70 tys. zakażonych, z czego ok. 30 tys. w stanie Nowy Jork (ponad 1000 zgonów w całym kraju). W Hiszpanii ponad 24 tys. zakażeń i ponad 3.600 zmarłych. W Wielkiej Brytanii odnotowano 1452 zakażonych i 465 zgonów. (Źródło: open.online 26/03/2020). Sprawdzam statystyki – 25 dni temu, czyli 1 marca, we Włoszech było 1577 osób zakażonych patogenem i 34 zmarłych.
Nadal dyskutuje się o „odporności stadnej” (choć analizując przypadek Bergamo wydaje się to utopią) i o „drodze koreańskiej”. Jeżeli istnieje nadzieja na inny scenariusz – trzeba szukać wyjścia. Może w krajach, w których nie wybuchły jeszcze ogniska, jak to w Bergamo, epidemię można będzie kontrolować za pomocą App w telefonie, sygnalizującą zakażonych i odległość w jakiej się od nas znajdują. Bardzo szybko możemy stracić całą naszą prywatność i część wolności obywatelskich by uratować się przed pandemią. „Epidemie to okazje dla dyktatorów” – mimo wszystko pamiętajmy o tym.
Świat po koronawirusie
W międzyczasie rzucam okiem na świat, w którym będziemy żyli w przyszłości, gdy wyjdziemy z lockdown. Nie wiadomo jeszcze kiedy, ale kiedyś to nastąpi – miejmy nadzieję jak najszybciej. Może nie przed Wielkanocą, ale najpóźniej do lata. To w końcu nie Apokalipsa, ale pandemia. To nie koniec świata, tylko koniec świata, jaki znaliśmy do tej pory. Nie podoba mi się on. Obawiam się jednak, że będziemy musieli go zaakceptować. Pełna kontrola społeczna za pomocą smartphona. Rejestracja każdego naszego ruchu, zachowanie dystansu społecznego, ciągłe mierzenie temperatury w miejscach publicznych, izolacja, przymusowe kwarantanny. Niby razem, a jednak już na zawsze osobno.

Poprzedni

Włosi w kwietniu nadal bez sportu

Następny

Pisowska tarcza primaaprilisowa

Zostaw komentarz