16 listopada 2024
trybunna-logo

Widmo głodu

Klęska głodu na świecie osiągnęła rozmiary nieznane od przeszło dekady. Według raportu ONZ, który w tym tygodniu ujrzał światło dzienne, w 2017 roku z powodu niedożywienia cierpiało 821 milionów ludzi. Oznacza to, że żywności brakowało dla co dziewiątego mieszkańca globu.

 

Ten alarmujący trend utrzymuje się już od trzech lat. W porównaniu z rokiem 2014, kiedy na brak dostępu do odpowiedniej ilości żywności cierpiało niespełna 784 milionów osób, liczba głodujących zwiększyła się o prawie 40 milionów. Jak przyznaje Cindy Holleman, ekonomistka z FAO, czyli agendy ONZ ds. wyżywienia i rolnictwa, chociaż „wiele państw i organizacji osiągnęło znaczne postępy w redukcji głodu, w skali globalnej jest on na tym samym poziomie, co niemal dekadę wcześniej”.

Do feralnego 2014 roku liczba głodujących systematycznie spadała. W przeciągu dekady udało się ją zmniejszyć o ponad 160 milionów, głównie dzięki wspólnemu wysiłkowi FAO i poszczególnych rządów. Faktycznie wciąż jeszcze daleko do poziomu z 2005 roku, kiedy aż 945 milionów osób cierpiało z powodu niedożywienia. Tym razem jednak powstrzymanie negatywnego trendu może być o wiele trudniejsze niż poprzednio.

Zdaniem ONZ za rozprzestrzeniającą się klęskę głodu na świecie przede wszystkim odpowiadają trzy czynniki. Pierwszy z nich to konflikty zbrojne. Nie tylko rośnie ich liczba – w 2015 roku odnotowano ich aż 50 (o dziewięć więcej niż rok wcześniej) – ale także wydłuża się czas ich trwania. Jednym z najtragiczniejszych przykładów jest Syria, gdzie wojna domowa ciągnie się już ósmy rok, a jej końca nie widać. Jednak podobnych konfliktów, nie tylko na Bliskim Wschodzie czy w Afryce, jest znacznie więcej.

Kolejnym czynnikiem utrudniającym walkę z głodem jest zapaść ekonomiczna. Kryzys gospodarczy z 2008 roku ostudził zapał wielu państw w niesieniu pomocy charytatywnej. Co więcej, przedsiębiorstwa niechętnie lokują swoje inwestycje w regionach o niestabilnej sytuacji politycznej, a do takich należą te z największym odsetkiem głodujących. Często także popyt na rynkach zachodnich winduje ceny żywności w krajach rozwijających się. Chociaż zatem w skali globalnej odsetek osób znajdujących się w skrajnym ubóstwie systematycznie maleje, w wielu przypadkach wzrost wynagrodzeń nie nadąża za kosztami życia.

Trzeci czynnik to globalne ocieplenie. Zdaniem autorów raportu to właśnie zmiany klimatyczne głównie odpowiadają za to, że mimo podjętych przez społeczność międzynarodową starań, nadal rośnie liczba osób cierpiących głód: „Zmiany klimatu już teraz w niektórych regionach skutecznie utrudniają produkcję żywności. Jeśli zatem szybko nie zostanie podjęte działanie w celu ograniczenia ryzyka klęsk żywiołowych, sytuacja jedynie się pogorszy, można bowiem spodziewać się dalszego i do tego drastycznego wzrostu temperatur”.

Najgorzej sytuacja wygląda w Afryce, gdzie odsetek głodujących jest najwyższy. Szacuje się, że brak odpowiedniej ilości żywności dotyczy ponad 256 milionów ludzi, czyli prawie 21 proc. populacji całego kontynentu. Oznacza to powrót do poziomu sprzed dekady. Ponad pół miliarda osób cierpi z niedożywienia w Azji, chociaż w tym przypadku nastąpiła nieznaczna poprawa. Zdaniem ONZ szczególnie zagrożona klęską głodu jest natomiast Ameryka Południowa. W ciągu ostatnich trzech lat odsetek głodujących na tym kontynencie wzrósł do pięciu procent.

Jednocześnie można zauważyć systematyczny wzrost liczby osób zmagających się z otyłością. Jak zauważają autorzy raportu, nadwaga i związane z nią choroby stanowią poważne zagrożenie dla ponad 672 milionów osób powyżej 18. roku życia na całym świecie, czyli jednej ósmej globalnej populacji dorosłych. W porównaniu z rokiem 1975 oznacza to trzykrotny wzrost. Szczególnie niepokoi otyłość wśród niepełnoletnich. Szacuje się, że obecnie z nadwagą zmaga się ponad 38 milionów dzieci, z czego aż 46 procent z nich żyje w Azji.

Głód i otyłość – dwa skrajnie różne, wydawałoby się, problemy – dotyczą przede wszystkim najuboższych grup społecznych. Z jednej bowiem strony konflikty zbrojne czy klęski żywiołowe zmuszają miliony ludzi do głodowania, które często przybiera stały charakter. Z drugiej, rosnące koszty żywności skazują następne miliony na tzw. śmieciowe jedzenie – tanie, lecz ubogie w wartości odżywcze. Nie przez przypadek wygląd i waga ciała stały się obecnie jednym z najważniejszych wyznaczników przynależności klasowej. To, do jakiego klubu fitness należymy, decyduje o naszym statusie nie mniej niż samochód, którym jeździmy i dzielnica, w której mieszkamy.

Poprzedni

Jak żyć z papryki

Następny

Obrońcy Orbána

Zostaw komentarz