Premier Czarnogóry, Milo Djukanović i szefowie dyplomacji państw NATO podpisali w Brukseli protokół przyjęcia Czarnogóry na 29-go członka Sojuszu Atlantyckiego.
Djukanović wyraził w wypowiedzi dla telewizji rosyjskiej przeświadczenie, że do połowy przyszłego roku wszystkie państwa członkowskie ratyfikują protokół.
Zwraca uwagę, że normalnie protokół podpisują szefowie państw i rządów. Pośpiech wiąże się zapewne z lipcowym szczytem NATO w Warszawie, w którym Czarnogóra weźmie udział już jako obserwator.
Wstąpienie Czarnogóry do NATO spotkało się z ostrym sprzeciwem Rosji, która domagała się przeprowadzenia wśród Czarnogórców referendum w tej sprawie. Miejscowe partie opozycyjne też żądają referendum. Formalnie ratyfikować protokół może parlament Czarnogóry. Faktyczne referendum odbędzie się w czasie wyborów parlamentarnych październiku br., gdzie sprawa wstąpienia kraju do NATO będzie treścią walki między rządem i opozycją.
Moskwa sprzeciwia się, bowiem widzi w działaniach NATO chęć ostatecznego odcięcia Rosji od Morza Adriatyckiego po wcześniejszym przystąpieniu do Sojuszu Słowenii, Chorwacji i Albanii. „Zawsze negatywnie reagujemy na rozszerzanie NATO, zwłaszcza, jeśli wchłania części dawnej Jugosławii. Takie działanie wpływa na dyslokację i gotowość rosyjskich wojsk rozmieszczonych na naszych zachodnich granicach” – skomentował wydarzenie zastępca przewodniczącego komisji Dumy ds. obrony, Siergiej Żygariow.
Sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg powiedział z tej okazji, że przez 10 lat niepodległości Czarnogóra przeszła długą drogę, reformując prawo, budując instytucje i wracając do społeczności międzynarodowej. Zaznaczył, że władze w Podgoricy wysyłały żołnierzy na misje NATO, UE i ONZ. ”Osiągnięcia Czarnogóry jasno pokazują, że drzwi do NATO pozostają otwarte”, podkreślił.
Stoltenberg oświadczył, że wśród szefów dyplomacji państw NATO panuje zgoda, iż przed szczytem w Warszawie Sojusz powinien dążyć do zwołania spotkania Rady NATO-Rosja. „Będziemy szukać praktycznego sposobu, żeby zorganizować spotkanie”, dodał. Na to minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow stwierdził: „Jeśli chcą to omówić, niech omówią z nami, a nie pchają się do mikrofonu”.
Od dawna obserwujemy, jak Rosja intensywnie inwestuje w swoje siły zbrojne, oraz pokazuje, że z ich pomocą może zmieniać granice w Europie – powiedział w rozmowie z TVN24 Stoltenberg. Podkreślił, że Sojusz nie dąży do konfrontacji z Rosją, „unika eskalacji i nowego wyścigu zbrojeń”, dlatego m.in. utrzymuje z Moskwą otwarty dialog polityczny. Zaprzeczył jednak, że stosunki NATO-Rosja weszły w sferę zimnowojenną jak przed upadkiem muru berlińskiego.
Pytany o to, kto obroni Polskę, gdyby Rosja zdecydowała się na wojnę hybrydową, Stoltenberg stwierdził, że w pierwszej kolejności obrona Polaków jest obowiązkiem polskich sił zbrojnych.