23 listopada 2024
trybunna-logo

W objęciach MFW (część II)

Ponad czterdziestomilionowy kraj Ameryki Łacińskiej od ponad dwóch lat jest areną neoliberalnej destrukcji, a ruchy sprzeciwu dopiero się organizują. Czy ich obecna sytuacja i rozwój dają powody do optymizmu? Analitycy The Tricontinental ostrożnie sugerują, że tak – a rozwój wypadków w Argentynie będzie miał ogromne konsekwencje dla całego regionu.

 

Kapitał nie jest homogenicznym blokiem. Jest popękany wzdłuż przeróżnych linii, które wyznaczają warstwy i sfery (np. wielkokapitałowy sektor bankowy) , które czasem wpadają w konflikty, sprzeczności interesów z innymi sektorami, na przykład wydobywczym czy nieruchomości. Różne frakcje kapitału mają możliwości wpływania na domenę polityczną oraz do osiągania dominacji w rezultacie stworzenia monopolu i swojej aktywności politycznej. W Argentynie po kryzysie ekonomicznym 2001 roku, sektor przemysłowy uzyskał uprzywilejowaną pozycję.
Sektory wielkokapitałowych finansów i usług prywatnych znalazły się na relatywnie dalekiej pozycji, chociaż nadal odgrywały najważniejszą rolę pod względem ekonomicznym. Gdy u władzy byli kolejno małżonkowie Kirchner wraz ze swoim zapleczem, monopolistyczne frakcje wielkokapitałowej finansjery i kręgi agrobiznesowe stworzyły różnego rodzaju przeszkody, które stanowiły wyzwanie dla ich polityki neodewolopmentalizmu (doktryny ekonomicznej, która głosi, że najlepsze, co mogą zrobić słabo rozwinięte gospodarki, by wzmocnić swoją pozycję ekonomiczną, to ustanowić wysokie cła obejmujące importowane towary, oraz promować interwencjonizm państwowy w formie inwestycji w rynek, tworzenie nowych miejsc pracy, budowę wewnętrznej różnorodnej gospodarki – przyp. tłumacza), fundamentu progresywnej polityki Argentyny. Wyżej wymienione frakcje i kręgi kapitału sukcesywnie przekonywały do swej agendy inne jego sekcje kapitału. To skutkowało redukcją kosztów szeroko rozumianej produkcji, obniżkami płac, rozluźnieniem wewnętrznych regulacji, wyprzedażą lukratywnych spółek skarbu państwa i części publicznego sektora. Efektem było tworzenie bardziej elastycznych możliwości dla kapitału na argentyńskim rynku. Jednak głównym politycznym celem całego przedsięwzięcia było podważenie spuścizny i pozycji argentyńskich progresywistów, którzy czerpali autorytet z dziedzictwa peronizmu i swoich prospołecznych działań. Kapitalistom zależało na odsunięciu ich od władzy i zastąpienie progresywnej polityki taką, która będzie lepiej wyrażać jego własne interesy.
Na początku dekady argentyński progresywizm realizowany przez Kirchner w pewnym momencie poniósł znaczne szkody, spowodowane przez atmosferę międzynarodową i sprzeczności argentyńskiego kapitalizmu. Wzrost inflacji utrudnił progresywną redystrybucję wpływów. Ponowne pojawienie się deficytu budżetowego i pozorna stagnacja PKB, stworzyły szczególną okazję dla wielkokapitałowej finansjery i agrobiznesu.
W momencie, w którym Cambiemos doszło do władzy, nowy rząd przedstawił model polityki gospodarczej, który błędnie zakładał, że zmiany argentyńskich regulacji rynkowych sprowadzą Bezpośrednie Inwestycje Zagraniczne. Założono tak, chociaż inwestycje te są trudne do prognozowania, a do tego motywowane, w pewnym sensie kontrolowany przez miejscowe stopy procentowe i stopy procentowe amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Wszystko, co robiło Cambiemos i prezydent, miało na celu wzmocnienie ich głównych sojuszników: wielkofinansowej finansjery i agrobiznesu, a nie nakierowanie Argentyny na wzrost gospodarczy.
Utrata wartości przez peso, strukturalna regulacja taryf, liberalizacja kontroli walutowej i wzrost stóp procentowych czterokrotnie zwiększyły zyski, jakie są osiągane przez banki i transnarodowy kapitał spekulacyjny. Malwersacja skarbem państwa na taką skalę miała miejsce tylko i wyłącznie podczas rządów wojskowej junty w latach 1976-1983. Wielkokapitałowa finansjera zdobyła przewagę. Mali i średni przedsiębiorcy, którym rząd pozwala powiększać zyski, utożsamiają się z klasą biznesową i wspierają rząd. Sektory kapitału takie jak średni i mały przemysł miały obiekcje wobec polityki Macriego. Ale wpływy tych kręgów są ograniczone. Ostatecznie zresztą wsparły one Macriego, nawet jeśli teraz jego polityka przeszkadza im w biznesie. Władza wielkokapitałowej finansjery i powiązanych z nią kręgów, między innymi agrobiznesowych, obezwładnia politycznie inne grupy interesów.
Gdy MFW zasugerował wzrost podatków i opłat za dobra eksportowane i za własność prywatną, co miało zwiększyć dochód z podatków, a w konsekwencji zmniejszyć zadłużenie zagraniczne Argentyny, kręgi agrobiznesowe zaczęły stawiać opór. Ich mobilizacja była w stanie zmusić rząd do rezygnacji z tych reform. To jednak raczej wyjątek. Hegemonia wielkokapitałowej finansjery, za którą stoi MFW, z ogromną butą i arogancją zabrały przestrzeń nie tylko rządowi, ale też podporządkowanym sekcjom kapitału, które nie czują się na tyle silne, by rozpocząć wewnątrzburżuazyjną grę o władzę.
Wszystko staję się przewidywalne, niczym pozycja wskazówek zegarka. Nie powinno nikogo dziwić, że dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej (National Economic Council) w USA proponuje połączenie peso z dolarem jako rozwiązanie dla argentyńskiego kryzysu. To rozwiązanie sprawdzone pomiędzy 1999 a 2002 rokiem, jak i dużo bardziej radykalne, zdolaryzowanie Argentyny, są teraz najpoważniejszymi głosami w dyskusji nad najlepszym antidotum na hiperinflację i nad narzędziem, które pozwoli wywołać wzrost. Gdy ludzie wychodzą na ulicę, by wykrzyczeć i zademonstrować swoją własną wizję zmian, gdy rodzimi kapitaliści wahają się, czy wejść do gry czy nie, zewnętrzne siły, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Stany Zjednoczone, posługując się rządem Macriego ustanawiają swoje porządki.

 

Od kryzysu polityki do kryzysu politycznego

Aby stworzyć dobry i solidny grunt pod działania MFW, Cambiemos i Macri musieli zniszczyć społeczną legitymację redystrybucyjnych rozwiązań, które wprowadziła w życie administracja Kirchner. Kampania pod hasłem „rozrzutność populizmu” zarzucała poprzedniej administracji marnowanie publicznych pieniędzy na nieefektywne rozwiązania ekonomiczno-społeczne oraz promowanie kultury lenistwa zamiast kultury przedsiębiorczości. Atak na idee socjalnej redystrybucji i samą ideę socjalizmu jest częścią globalnej i regionalnej ofensywy. Został przeprowadzony przez monopolistyczne konsorcja multimedialne oraz interwencje sił politycznych w media społecznościowe.b
Drugim zarzutem była korupcja. Kampanie przeciwko korupcji są silnymi środkami służącymi delegitymizacji lewicy i populistów. Pismo „Notebook Scandal” w 2018 roku przypomniało aferę Lava Jato w Brazylii, która podkopała pozycję Luli i Partii Pracujących. „Notebook Scandal” głosi, że rzekomo lokalni przekupywali polityków z administracji Kirchner, a także ją samą. Teraz byłej prezydent Cristiny Fernández de Kirchner grozi sądowy nakaz aresztowania. Scenariusz użyty przeciwko Luli da Silva w Brazylii, został dokładnie przeniesiony do Argentyny.
Korupcja i marnotrawstwo mają w Argentynie długą historię. Starsi członkowie rządu Macriego są oskarżeni dokładnie o te same czyny. Ale kampania antykorupcyjna w dzisiejszej Argentynie, podobnie jak w Brazylii, nie ma na celu polowania na przekupstwo czy marnotrawienie publicznych funduszy. Jej celem jest podkopanie autorytetu instytucji demokratycznych, pozbawienie ludzi wiary w rząd jako taki oraz wskazanie palcem na winowajców po stronie lewicy i populistów, z równoczesnym ignorowaniem oskarżeniem kierowanych w kierunku polityków prawicy i centroprawicy.
Neoliberalna władza instrumentalizuje prawo na swoją korzyść. Stare sprawy przeciwko ludziom, którzy dopuszczali się zbrodni przeciwko ludzkości podczas okresu dyktatury, zostały umorzone lub wstrzymane. Dzięki prezydenckiemu dekretowi, który został zresztą rekomendowany przez rząd USA, siły zbrojne mają teraz zezwolenie na interweniowanie w sprawach wewnętrznych. Zmiana ta wywraca do góry nogami ład ustalony po obaleniu wojskowej, krwawej dyktatury z lat 1976-83. W ramach prawnej rewolucji, której ułamek został opisany powyżej, rząd nadał kompletną autonomię policji w działaniach związanych z pacyfikowaniem niepokojów społecznych, pragnie on również nadać uprawnienia prewencyjne, do tej pory przypisywane tylko policji, siłom zbrojnym. Policyjne represje przeciwko ludowi Mapucze w południowej Argentynie, które kosztowały życie Santiago Maldonado i Rafaela Nahuela oraz te wymierzone w klasę pracującą i biedotę miejską nie są uznawane za przykłady bezprawia. Represje przedstawia się jako rządy prawa, podczas gdy demokratyczny aktywizm – jako przykład bezprawia.
Inną formą instrumentalizacji prawa w celu użycia go wprost jako broni politycznej jest wykorzystywanie go, by oskarżać każdego, w kim państwo widzi zagrożenie. Osoby takie są aresztowane i przetrzymywane bez możliwości kaucji, bez procesu i bez wyroku. W Brazylii uwięziono Lulę – o tym samym w odniesieniu do byłej prezydent Kirchner marzą argentyńscy oligarchowie. Doświadczeni liderzy ugrupowań politycznych czy ruchów oddolnych straszni są więzieniem, protestującym grozi policyjna przemoc.
Jednak ani prześladowanie progresywnych ugrupowań politycznych, ani ataki skierowane na ruchy oddolne nie są zdolne do uciszenia opozycji antyrządowej czy ukrycia praktyk MFW. Pogorszenie stanu gospodarki i kryzys społeczny doprowadziły do utraty popularności przez rząd, który dziś może liczyć na poparcie zaledwie jednej trzeciej społeczeństwa. Spadek poparcia dla rządu nie oznacza jednak rozrostu zorganizowanych form oporu wobec reżimu Macriego. Zamiast tego doprowadził do napięć i konfliktów oraz reorganizacji instytucji i sił politycznych. Nacisk kładzie się na wybory prezydenckie, które odbędą się w październiku 2019 roku. Jeśli Macri rozwinie skrzydła i uzyska szersze poparcie, a mimo to niepokoje i demonstracje nadal będą miały miejsce, nastąpi wybuch jeszcze potężniejszego kryzysu polityczno-społecznego.
Co zrobi klasa rządząca? Trzeba czekać na rozwój wypadków. Na razie widoczne jest zdecydowanie natężenie oporu przeciw władzy w ciągu tego roku. Charakter tego oporu jeszcze się nie wyklarował. Jego energia jest ukierunkowywana na obronę zdobyczy przeszłości i powstrzymanie dalszego niszczenia wspólnoty. W całej Ameryce Łacińskiej istnieje potrzeba opowiedzi na neoliberalny kryzys. Odpowiedzi, która zakorzeniona jest w społecznym solidaryzmie, demokracji bezpośredniej i polityce gospodarczej, której celem jest powiększenie kontroli społeczeństw nad ich własnymi gospodarkami.

 

Ruchy ludowe a niepokoje społeczne

W Argentynie od 2016 roku regularnie mają miejsce ogromne demonstracje. Były cztery strajki generalne, w których brały udział największe związki zawodowe w kraju. Nastąpiła również mobilizacja kobiet, która podnosi kwestie pracy i dostępności aborcji. Protesty, ogarniające szerokie spektrum spraw, dotyczących różnych grup społecznych, cyklicznie powracały na ulicę argentyńskich miast, szczególnie Buenos Aires. Protesty te jednak nie wytworzyły nowego bloku politycznego, mogącego startować w wyborach, który skanalizowałby gorycz i niezgodę ludu. Polityczna fragmentaryzacja osłabia zdolność mas do wytworzenia alternatywy wobec Macriego i MFW.
25 września 2018 Powszechna Konfederacja Pracy (CGT) wezwała do udziału w już drugim strajku generalnym w tym roku. Spotkała się z bardzo mocnym odzewem robotników i innych pokrzywdzonych grup. Strajk zapewnił platformę dla opozycji wobec strukturalnych regulacji, które powiększają zadłużenie i utrwalają oraz wzmacniają społeczną hierarchię, jak i dla związków zawodowych, które domagają się renegocjacji płac. Oddziały Argentyńskiej Unii Robotniczej (CTA) i członkowie Federacji Pracowników Ekonomii Społecznej (CTEP) połączyły siły, co oznacza, że pracownicy sektora prywatnego i państwowego walczą wspólnie.
Związki zawodowe odgrywają znaczną rolę w Argentynie, w której poziom uzwiązkowienia wynosi 37 proc., co jest chlubnym wyjątkiem na tle średnich 25 proc. w Ameryce Łacińskiej. Ale nie zawsze działały wspólnie. Łącząc siły podczas strajku, przerwały dekady napięć i szkodliwej konkurencji. Do dziś centrale związkowe reprezentują różne sektory gospodarki i mają różne zabarwienia polityczne, różniąc się podejściami do idei związków zawodowych, do kapitalizmu jako całościowego systemu, jak i do socjalizmu i peronizmu. CTA jest w dodatku podzielona na trzy frakcje. Jednakże żaden z tych związków nie popierał modelu ekonomicznego forsowanego przez ekipę rządową.
Jorge Duarte, ekspert od spraw świata pracy twierdzi, że ruch robotniczy jest bardziej konfrontacyjny w głębi kraju. W przemysłowych rejonach Cordoby, Santa Fe czy Buenos Aires fale zwolnień i zamykanie fabryk, doprowadziły do masowych mobilizacji i blokad drogowych. Na przykład przez pięć miesięcy trzy tysiące pracowników metalowych straciło pracę, w tym samym czasie dziesięć tysięcy ich towarzyszy opuściła miejsca pracy. W Cordobie cztery tysiące pracowników transportu zostało zawieszonych. Czy zostaną przywróceni do pracy? Nie to jest głównym problemem. Problemem jest to, że nie mają teraz żadnej możliwości zarobku. Taka sytuacja sprowokowała solidarność świata pracy. Dynamika, która swój początek ma w dołach związkowych, zmusiła przywództwa związkowe do odejścia od polityki rozmów, a przejścia do polityki silnej konfrontacji z rządem.
CGT zaadoptowało teraz politykę konfrontacyjną, głównie pod naciskiem bardziej radykalnych Związku Zawodowy Kierowców Ciężarówek i Federalnego Nurtu Robotnicze go. Stworzyły one Koalicję Pracy dla Narodowego Modelu, której hasło brzmi „Państwo w niebezpieczeństwie”. Organizacja ta ma szansę przekuć energię z ulic w opór, który może mieć wpływ na wybory w 2019 roku.
W drugiej połowie 2018 roku argentyńska polityka była definiowana przez mobilizacje różnych grup zawodowych. Większość z nich weszła na ulice protestować przeciwko ograniczaniu socjalnej polityki państwa oraz z powodu niepowodzenia negocjacji dotyczących płac w kontekście postępującej inflacji. W sierpniu profesorowie uniwersyteccy rozpoczęli walkę o podwyżkę pensji i zwiększenie budżetów uczelni. Studenci dołączyli do tej walki, organizując okupacje ponad 10 uniwersytetów położonych w różnych miejscach kraju. Związki zawodowe nauczycieli i pracowników sektora edukacji, silnie niechętnie rządowi, demonstrowali szczególnie w prowincji Buenos Aires. Lekarze i pracownicy sektora medycznego protestowali natomiast przeciwko ograniczaniu wydatków na służbę zdrowia, które spadły pod czas rządów neoliberałów drastycznie. Zorganizowali oni narodowy marsz w obronie prawa do opieki zdrowotnej. W dodatku ważne walki pracownicze miały miejsce w administracji publicznej, w której pracownicy występowali przeciw zwolnieniem i restrukturyzacjom kadrowo-budżetowych, będąc częścią polityki strukturalnego dostosowywania tego sektora do kryzysu i jego potrzeb, wedle wskazań MFW.
Aby stworzyć pełny obraz pracowniczego oporu w Argentynie, nie wolno pominąć ruchu pracowników wykluczonych. Są to osoby znajdujące się poza nawiasem legalnych form zatrudnienia, pozbawione jakichkolwiek praw pracowniczych. Od 2010 roku pracownicy wykluczeni organizowali się w ramach CTEP, które przez niektórych nazywane było „CGT dla wykluczonych”. Ruch wykluczonych jest ilustracją tego, jak klasa robotnicza została sfragmentaryzowana i zreorganizowana przez rozwiązania neoliberalne. W 2018 r. wykluczeni pracownicy wydawali się być ciągle na ulicach, nie tylko w ramach walk pracowniczych CTEP, ale też na protestach sojuszniczych związków. Ta zaś centrala przyjęła za priorytet pogłębienie sojuszu z bratnimi, bojowymi grupami takimi jak La Corriente Clasista y Combativa i Barrios de Pie. Te trzy grupy znane są jako Trójząb św. Kajetana, z powodu demonstracji, jaką zorganizowały 8 sierpnia, w dniu św. Kajetana. Ich żądanie „Ziemi, pracy i mieszkań” podziela obecnie cała argentyńska klasa robotnicza.
Walki CTEP i jej sojuszników doprowadziły do wielu ważkich zwycięstw, włączając w to podwyżkę płacy i powrót do dyskusji dotyczącej recyklingu, którym najczęściej zajmują się pracownicy wykluczeni. Najważniejszym zwycięstwem był jednak sukces polityczny, czyli pogłębiająca się współpraca pomiędzy CTEP i CGT. Niezwykle pozytywny jest też fakt włączenia się coraz większej liczby osób z klas pracujących do dyskusji o ekonomii i ograniczeniach modelu neoliberalnego, który reprezentuje Cambiemos.
Walki z 2018 roku nie mogą być również całościowo opisane bez przyjrzenia się aktywności organizacji feministycznych. Od 3 czerwca 2015 roku ruchy feministyczne i organizacje kobiece rosną pod względem liczby członkiń w niezwykle szybkim tempie. Slogan „Ani jedna mniej” (Ni Una Menos) symbolizuje sprzeciw wobec szowinistycznej przemocy w kraju. W październiku 2016 r. kobiety przeprowadziły pierwszy strajk generalny wymierzony przeciw rządowi Macriego. W 2018 roku strajk ten został powtórzony i głosił potrzebę legalizację aborcji. W nocy 8 sierpnia walka ta zgromadziła dwa miliony ludzi na ulicach Buenos Aires (populacja całego kraju wynosi 44 mln, w Buenos Aires żyją 3 miliony ludzi).
Protesty te miały ogromny wpływ na całe społeczeństwo. Zmieniły one patrzenie na szowinistyczną przemoc, nierówności płciowe i prawa kobiet do decydowania o swoich ciałach i pragnieniach. Liderkami tego ruchu są bez wątpienia osoby młode. Argentyński ruch kobiecy, powstały na fali akcji globalnych jak #MeToo, uważa neoliberalne rządy i siły konserwatywne za głównych przeciwników, zaś pracownicy wspomogli ten heterogeniczny i masowy sprzeciw już u samych jego początków. Znajdziemy w nim wiele różnych strategii politycznych i prądów myślowych, każdy z nich jest otwarty na dialog z innym, a tematem dyskusji jest głównie to, jak przekonwertować siłę ruchu w polityczne rozwiązania i strategie.

 

Dylematy najbliższej przyszłości

Kryzys w Argentynie trwa. Najbardziej optymistyczna prognoza sugeruje, że stopa inflacji powoli opadnie, wraz z podjęciem inicjatywy przez gospodarkę. Recesja potrwa jeszcze do drugiego kwartału następnego roku. Inni sugerują, że polityka antyinflacyjna ma swoje ograniczenia, głównie w odniesieniu do cen usług i towarów, które są ustalane przez rynki zmonopolizowane. Tylko polityczna interwencja zabezpieczająca reelekcję Macriego jest w stanie zachęcić posiadaczy tych rynków, do obniżenia cen. Jeszcze bardziej przerażająca dla neoliberalnych menadżerów jest wizja tego, że peso nadal będzie miało problemy, będzie targane niestabilnościami grożącymi jego wartości, związanymi ze zmianami stóp procentowych dolara w USA lub innymi mechanizmami rynkowymi, które pogłębią erozję waluty. Taki obrót sprawy może pogłębić recesję i kryzys, co niewątpliwie przełożyłoby się na wyniki wyborów w październiku 2019 roku.
Pomimo protestów i spadku poparcia Macri był w stanie przepchnąć swój projekt budżetu w Izbie Deputowanych. Opiera się on na zobowiązaniach złożonych MFW, sugerujących cięcia w sektorze wydatków publicznych, co ma prowadzić do ”zerowego deficytu”. Demonstranci otoczyli parlament – państwo wysłało na nich agresywną policję. Zdjęcia z tych wydarzeń przypominaj te zrobione w 2017 roku, w trakcie protestów przeciwko reformie emerytalnej.
Przyszłość Argentyny będzie ukształtowana przez aktywność ludzi z wielu organizacji i ruchów ludowych. Jeśli niepokoje społeczne będą się nasilać w odpowiedzi na inflację i recesję, mogą się w krótkim czasie przerodzić w szeroki protest społeczno-polityczny. Do tej pory demonstracje nakładały ograniczenia na działania rządu, ale nie były w stanie zablokować najważniejszych zmian.
Nadal brakuje zjednoczonej reprezentacji opozycji, która stanęłaby do walki z neoliberalizmem unoszącym się nad Argentyną. Nie istnieje też jasna opozycyjna strategia wyborcza, która mogłaby stanowić wyzwanie dla rządzących w sondażach. Ale strukturalna transformacja przeprowadzona przez neoliberalne reformy Macriego i jego rządu, szczególnie drastyczny poziom zagranicznego zadłużenia, będą miały swoje konsekwencje, wykraczające daleko poza wybory roku 2019.
Pogorszenie się stanu demokracji i liberalnego prawa sprawiają, że nie można wykluczyć nawet narzucenia Argentynie autorytaryzmu, reżimu wojskowego. Nagła konieczność obrony demokratycji i ludzkiej godności podkreśla też radykalną potrzebę pogłębienia wysiłków na rzecz budowy wyemancypowanego społeczeństwa w dalszej perspektywie.

 

Tekst ukazał się pierwotnie na witrynie „The Tricontinental”, jego spolszczoną wersję publikujemy za portalem strajk.eu

Poprzedni

Jak pomagamy – na „tak zwanym” miejscu

Następny

COP24 z rozmachem

Zostaw komentarz