Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Wniosek o tymczasowe zawieszenie – do czasu wydania ostatecznego wyroku przez TSUE – złożyła Komisja Europejska.
Taka decyzja TSUE jest dla normalnego kraju należącego do Unii święta. Szczególnie, że za niewykonanie jej są naliczabe wielomilionowe kary. Za każdy dzień obsuwy, i to w euro.
Polska w Unii chyba nie jest. Premier Morawiecki zamiast się podporządkować rzucił najpierw, że „Przekażemy odpowiedź w stosownym czasie”. Pogoniony przez PiS Morawiecki chwilę później się poprawił. „Reforma sprawiedliwości jest kompetencją wyłącznie Polski” – rzucił, wstając z kolan.
– Premier Mateusz Morawiecki – po dokonaniu szczegółowej analizy – skieruje do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o rozstrzygnięcie powstałego sporu prawnego – uzupełnił wypowiedź szefa rzecznik rządu Piotr Müller.
Tyle, że w orzeczeniu TSUE stało jak byk, że klamka zapadła i skoro Polska jest członkiem UE, to żaden TK nie ma tu już nic do gadania. „Chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państw członkowskich UE, to mają one obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii” – zaznaczył przecież TSUE.
Za premierem poszli politycy PiS. Jęli na wyprzódki opowiadać głupoty, w które wierzyć mogą tylko ignoranci lub wyznawcy partii w Polsce rządzącej.
– Zaskakujące jest, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej Izbę Dyscyplinarną traktuje jako tylko tę zajmującą się sprawami sędziowskimi. Nasuwa mi się taka prosta konkluzja, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podobnie jak Komisja Wenecka przeistoczyły się w związek zawodowy sędziów w Europie – powiedział poseł PiS Włodzimierz Bernacki. – Dbają przede wszystkim o to, aby zabezpieczyć interesy jednej grupy zawodowej, w tym wypadku sędziów – dodał.
– Kwestia organizacji sądownictwa to wyłączna kompetencja państwa członkowskiego. Dlatego wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jest absolutnie niezrozumiały i łamie unijne prawo – poszła na całość w Polskim Radiu 24 Beata Kempa, eurodeputowana PiS.
Mówiła też, że Izba Dyscyplinarna SN decyzję TSUE chce skierować do Trybunału Konstytucyjnego, bo teraz to właśnie na barkach TK będzie spoczywać rozstrzygnięcie sporu, który wyniknął w związku z orzeczeniem TSUE. I standardem pisowskim powołała się na Niemcy.
– Podobnie sytuacja wyglądała w Niemczech. To tamtejszy Trybunał Konstytucyjny orzekł jednoznacznie, że niemiecka konstytucja stoi w tym zakresie nad prawem UE – zaznaczyła Beata Kempa.
Wywód kończyła tym, że Polska nie przyjmuje do wiadomości orzeczenia TSUE jako takiego, które należy natychmiast wykonywać.
– Dlatego, że TSUE został wprowadzony w błąd lub świadomie chce wchodzić w gry polityczne.
„Postanowienie TSUE ma wymiar symboliczny. Niezależnie od brutalnego wejścia w polski porządek prawny, trudno nie dostrzec czasu wydania” – to z kolei twitterowa reakcja wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika.
Inny wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta też się odezwał na Twitterze i uznał, że TSUE „uzurpuje sobie kompetencje, których nikt temu trybunałowi nie przekazał”.
– Oznacza to, że mielibyśmy jako Polska słuchać się rozkazów UE w sytuacji, gdy wcześniej jako Polska nie pozwoliliśmy UE wydawać sobie takich rozkazów. To nie wygląda mi na zasadę lojalnej współpracy – mówił potem w materiale wideo Kaleta. Dodając, że „sprawa jest rozwojowa – na pewno będziemy bronili polskiej suwerenności”.
– Z koronawirusem UE nie potrafi sobie poradzić, ale żeby Polskę pogrillować oczywiście, zawsze znajdzie się czas i środki – Kaleta nie odmówił sobie niekompetentnego komentarza.
– Dobrze, że premier ogłosił, iż Trybunał Konstytucyjny będzie również zajmował się sprawą tego postanowienia. Zatem ta sprawa będzie miała swój dalszy bieg, ale raczej w tym organie, zgodnie z polskim porządkiem konstytucyjnym – zakończył swój aeuropejski wywód wiceszef polskiej sprawiedliwości.
Rzecznik rządu Piotr Müller też rzucił kolejne co nieco.
– Zgodnie z konstytucją to TK jest „sądem ostatniego słowa” w zakresie badania zgodności poszczególnych aktów prawa w ramach określonej w konstytucji hierarchii źródeł prawa i to TK powinien rozstrzygnąć powstały spór – uznał Piotr Müller i stwierdził, że oczekiwanie, że rząd „zamrozi” część Sądu Najwyższego, albo „zawiesi w czynnościach” określonych sędziów, „byłoby bardzo poważnym naruszeniem zasady niezawisłości sędziowskiej, złamaniem zasady trójpodziału władzy i naruszeniem Konstytucji”.
Niepytany przez nikogo Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, też popisywał się euroignorancją, uznając, że decyzja TSUE jest „fundamentalnie sprzeczna z praworządnością i kompromituje UE”.
– To jest uzurpacja kompetencji do wkraczania w wewnętrzne materie państw członkowskich. To haniebna decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nie mająca żadnych podstaw prawnych w traktatach unijnych – gardłował Czarnek. Według niego, „wykonanie tego rodzaju decyzji TSUE, byłoby pogwałceniem polskiej konstytucji”.
Najdelikatniej obeszła się z postanowieniem następna wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska. Podkreśliła ledwie, że TSUE odniósł się jedynie do funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej SN w zakresie postępowań dyscyplinarnych sędziów.
Taki chór prominentnych polityków obozu władzy wskazywałby, że w Unii Europejskiej już nie jesteśmy. „Financial Times” znalazł jednak dowód na to, że nie tylko z powodu niebrania pod uwagę najwyższego trybunału unijnego. Brytyjska gazeta wykazała, że poza Europą stawiają nas forsowane bez kampanii wyborczej wybory prezydenckie.
„To niepotrzebne szaleństwo mówi wiele o politycznej celowości PiS i jego pogardzie dla demokratycznych norm” – stwierdził brytyjski dziennik.
„Financial Times”uznał, że tak Jarosław Kaczyński, jak i węgierski premier Viktor Orban, wykorzystują kryzys wywołany koronawirusem, by umocnić swoją pozycję w kraju. Najciekawszą jednak konstatacją „Financial Times” jest zwrócenie uwagi na brak stanowczej reakcji i krytyki któregokolwiek z krajów członkowskich Unii Europejskiej wobec działań w Polsce i na Węgrzech. Brytyjskie pismo stwierdza wprost, że kraje członkowskie UE nie mogą wzruszać ramionami, gdy podejmowane są decyzje sprzeczne z zasadami, na których opiera się zjednoczona Europa.
I chyba tu jest klucz do wszystkiego. Próby rozmów z rządem PiS w wydaniu Komisji Europejskiej i naiwna wiara w dobre intencje Morawieckiego – doprowadziły do tego co jest, czyli Polski poza Unią. Nikt w Europie nie zdobył się na to, żeby Kaczyńskiemu i Dudzie powiedzieć, że przeprowadzone bez kampanii w warunkach epidemii wybory, Europa uzna za nieważne. I żaden kraj nie zaprosi nieuznawanego za prezydenta, faceta, który w takich wyborach wygra.
Pewnie takiej deklaracji PiS by się nie przestraszył, ale Andrzejowi Dudzie byłoby głupio być z powodu niezapraszania za granicę na czteroletniej, krajowej kwarantannie.