24 listopada 2024
trybunna-logo

Ukraiński błąd Putina

Sławny minister spraw zagranicznych Francji książę Charles Talleyrand powiedział kiedyś „to gorzej niż zbrodnia, to błąd”.

Rosyjska agresywna wojna przeciw Ukrainie jest nie tylko zbrodnią wojenną, lecz także fundamentalnym błędem, który będzie Rosję drogo kosztował, a Putina może doprowadzić do utraty władzy. Sprzeczny z prawem międzynarodowym charakter tej wojny jest tak oczywisty, że nie warto poświęcać czasu na udowadnianiu tej tezy. Niestety Rosja nie jest jedynym mocarstwem, które złamało prawo międzynarodowe uderzając zbrojnie na inne, znacznie słabsze państwo. To jednak, że Stany Zjednoczone złamały prawo międzynarodowe dopuszczając się agresji wobec Iraku, w niczym nie usprawiedliwia Rosji. Istnieje jednak inny powód, dla którego warto przypomnieć tamto doświadczenie. Uderzenie na Irak stanowiło, jak to określił Zbigniew Brzeziński (w pracy „Druga szansa” wydanej w 2007 roku), katastrofalną decyzję prezydenta G.W. Busha, od której datuje się kryzys amerykańskiej hegemonii w świecie. Chociaż Amerykanom udało się opanować Irak (szybko i przy minimalnych stratach własnych), efektem tej wojny nie stało się uczynienie z Iraku demokratycznego i związanego z Zachodem państwa. Wprost przeciwnie: dziewiętnaście lat po tej wojnie Irak jest nadal ropiejącą raną, ostoją terroryzmu islamskiego i ważnym źródłem niechęci do USA w świecie islamskim.
Miedzy Irakiem i Ukrainą są jednak wielkie różnice. Wołodymyr Zełenski jest demokratycznie wybranym prezydentem, a nie krwawym dyktatorem. Ukraina nie dopuściła się agresji wobec sąsiada, jak Irak wobec Kuwejtu. Przede wszystkim zaś – inna jest reakcja napadniętego kraju i świata.
Rosyjska agresja została potępiona przez demokratyczne państwa świata i nawet Chiny nie udzieliły jej swego poparcia. Takiej reakcji międzynarodowej nie było po uderzeniu na Irak. Przede wszystkim zaś – Ukraińcy walczą bohatersko w obronie swej ojczyzny. Pierwsze dni wojny nie dały Rosji wyraźnego sukcesu. Każdy dzień przedłużającego się oporu zmniejsza szansę na rosyjski sukces.
Choć dziś może wydawać się to zbyt daleko idącą prognozą, warto zastanowić się nad tym, czym będzie fiasko wojny z Ukrainą dla Rosji i jej prezydenta. Ważnym sygnałem jest to, że po raz pierwszy polityka Putina spotkała się z silnymi protestami w samej Rosji. Protestują zwykli Rosjanie na ulicach wielkich miast, co wymaga osobistej odwagi. Grupa uczonych opublikowała list protestacyjny. Czy to koniec groźnej dla Putina reakcji rosyjskiej?
Wiele będzie zależało od dalszego biegu wydarzeń. Każdy dzień walk stanowi cios w politykę Putina. Tak samo działać mogą sankcje międzynarodowe – pod warunkiem jednak, że będą poważne, a nie kosmetyczne. Turecka decyzja o zamknięciu Bosforu i Dardaneli dla okrętów rosyjskich powinna być dla innych państw sygnałem, jak można i trzeba rozmawiać z rosyjskim dyktatorem.
Jednak klucz do wyjścia z tego kryzysu leży w Rosji. Ani bohaterski opór Ukraińców, ani sankcje międzynarodowe nie złamią rosyjskiej machiny wojennej. Mogą to zrobić tylko sami Rosjanie. Mam na myśli nie tylko protesty antywojenne, ale także – a raczej głównie – reakcję rosyjskiej elity politycznej i wojskowej. Czy jakaś jej znacząca część zdobędzie się na zerwanie z prowadzoną obecnie polityką, która w swej istocie jest głęboko sprzeczna z rosyjską racją stanu? Czy odsuną od władzy prezydenta, który swą polityką wepchnął Rosję w dramatyczną sytuację bez szans na trwały sukces? Nie wiem, jaka będzie odpowiedź na te pytania, ale jestem przekonany, że od tej odpowiedzi zależy nie tylko wynik tej wojny, ale także miejsce Rosji w polityce światowej na wiele dziesięcioleci.

Poprzedni

Autorytaryzm bez powabu

Następny

Suwerenność z epoki kamienia