Jakiej polityki chińskiej Polska potrzebuje.
Polska potrzebuje nowej polityki wobec Chin. Długoletniej, cierpliwie prowadzonej, nastawionej na długofalowe efekty. Opartej na porozumieniu wszystkich najważniejszych sił politycznych. Polityki prymatu współpracy gospodarczej i cywilizacyjnej ponad bieżącymi, okresowymi sporami politycznymi i ideologicznymi różnicami. Poszukiwania wspólnych celów, unikania niepotrzebnych konfrontacji.
Krok pierwszy
Polska ma za mały potencjał by prowadzić własną politykę wobec całych Chin. Dlatego państwo polskie powinno wybrać któraś z chińskich prowincji i uczynić ją „polską prowincją”. Skupić się na współpracy z nią, poczynając od promowania tam Polski.
Oczywiście nie oznaczałoby to ograniczenia dotychczasowej współpracy politycznej na linii Warszawa – Pekin, czy kooperacji z innymi chińskimi prowincjami. Ale „polska prowincja” powinna mieć w relacjach obu państw specjalny status.
Każda polska delegacja państwowa przybywająca do Pekinu, lub innej chińskiej metropolii, powinna odwiedzać też „polską prowincję”. Każde polskie wydarzenie kulturalne odbywające się w Chinach powinno być tam też obecne. Każde większe polskie miasto powinno mieć tam swojego partnera. Podobnie każda polska uczelnia, prestiżowa instytucja kultury, pierwszorzędny klub sportowy.
Każda polska firma planująca działalność gospodarczą w Chinach powinna wystartować tam. Mieć swoją siedzibę lub filię. Tam promować swoje produkty, rejestrować swe marki, stamtąd sprzedawać je na całe Chiny.
Każdy kto próbował zaistnieć na chińskim rynku wie, że polskie państwo i polskie firmy nie mają tylu zakumulowanych środków aby od razu podbić rynki Pekinu, Szanghaju, Kantonu, Shenzen. Zacznijmy od którejś z uważanej za „biedniejszą” prowincję, ale posiadającą wielki potencjał. Leżącej na „Nowym Jedwabnym Szlaku”. Dobrym kandydatem na taką partnerską prowincję jest prawie stumilionowy Syczuan. Ze stolica w piętnasto milionowym Czengdu. Kolebką chińskich kultur, hydro inżynierii, ekspresyjnej opery. Ojczyzną jednej z czterech podstawowych typów kuchni chińskich. Zamieszkałą przez wielce gościnnych ludzi. W Chengdu mamy już polski konsulat, a na miejscowym uniwersytecie są studia polonistyczne.
Tam też zaczyna się jeden ze wielu szlaków kolejowych biegnących do Europy. Przez środkową Azję, Kazachstan, Rosję, Białoruś. Część wielkiego, chińskiego i międzynarodowego już, projektu infrastrukturalnego zwanego Nowym Jedwabnym Szlakiem.
Krok drugi
Polska ma historyczną szansę aby wreszcie wykorzystać swe położenie geopolityczne. Przez wieki uważane za polskie przekleństwo. Sprawić, że Polska nie będzie jedynie atrakcyjnym terenem dla przemarszu wojsk, ale bramą i wielkim przeładunkowym portem łączącym szlaki kolejowe i drogowe między Azją a Europą.
Polska powinna zbudować w Małaszewiczach i innym przygranicznych miejscach centrum transportu Europa – Azja. Hub przeładunkowy, centrum logistyczne i przede wszystkim MIEJSCE SPOTKAŃ przeróżnych firm azjatyckich i europejskich. Promocyjnych, logistycznych, dizajnerskich, kurierskich, handlowych, modnych „Start up -ów”. Taki Wielki XXI wieczny Bazar.
Do sfinansowania takiego Bazaru wykorzystać można też chińskie fundusze z globalnego programu Nowego Jedwabnego Szlaku. Kooperować z firmami rosyjskimi, białoruskimi, kazachskimi, japońskimi, które już tworzą sieci transportowe. Skutecznie, bo w ciągu dwóch ostatnich lat przewozy z wykorzystaniem już istniejącej infrastruktury kolejowej podwoiły się. Potencjał ich wzrostu jest olbrzymi.
Takie polsko- globalne przedsięwzięcie, to nie tylko źródło zysków, technologii, impulsów dla gospodarki. To także poprawa bezpieczeństwa naszego państwa. Kanał kolejowy Azja – Europa mógłby być regionalnym „kanałem sueskim”. Korzystającym z polskiego, ale też i międzynarodowego parasola bezpieczeństwa.
Ta polska „Brama do Europy” i „Bazar XXI wieku” powinny być też częścią innych regionalnych projektów komunikacyjnej. Infrastruktury transportowej Trójmorza, wschodniego pogranicza Unii Europejskiej, chińsko- europejskiego Formatu 17+1. Jeśli Centralny Port Lotniczy rzeczywiście powstanie i będzie chciał zarabiać na przewozach cargo, to taka Brama i Bazar będą mu bardzo potrzebne.
Krok trzeci
Polska powinna zachęcać państwa Unii Europejskiej do tworzenia wspólnej polityki wobec Chin. Zwłaszcza tworząc unijną politykę „suwerenności technologicznej”. Do niedawna walorem i przewagą Unii Europejskiej wobec Chin były jej technologie i innowacyjna gospodarka. Dziś to państwa Unii Europejskiej mają dylemat czy kupić chińską technologię 5G, czy bać się jej ? I tracić możliwości rozwoju.
W Unii Europejskiej i w Chinach zaplanowano wieloletni rozwój „zielonej gospodarki”. Energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii.
Powstaje atrakcyjne pole do kooperacji Unia – Chiny. Podobnie szanse współpracy są przy ochronie globalnego klimatu,bo wieloletnie plany rozwojowe chińskie i europejskie są tam też zbieżne. Tylko znów gospodarki Unii Europejskiej nie mogą dopuścić do sytuacji, że będziemy w Unii tworzyć „zieloną gospodarkę” wykorzystując jedynie chińskie technologie. Bo znów zlekceważymy tworzenie własnych technologii.
Polska powinna być ważnym państwem NATO na wschodniej flance Unii Europejskiej. Sojusznikiem USA, lecz nie bezmyślnym ich wasalem. Państwo polskie nie może poświęcać swych długofalowych interesów w Azji na rzecz swej chwilowej nadaktywności w bieżących sporach USA- Chiny.
Polska ma już opinię państwa rusofobicznego. Nie słuszną, ale popularną niestety. Po co nam jeszcze opinia państwa chinokofobicznego?
Chiny są drugim światowym mocarstwem. Chiński styl uprawiania polityki, biznesu, myślenia jest inny niż zachodnioeuropejski. Poważne relacje z Chinami wymagają inaczej prowadzonej polityki niż dotychczas. Dlatego w każdym polskim rządzie, niezależnie od jego orientacji politycznej, powinien być sekretarz stanu, może nawet wicepremier, ds. polityki chińskiej.
Skoro mamy ministra ds. Unii Europejskiej w polskim rządzie, to powinniśmy mieć tam również silny ośrodek zajmujący się długofalową polityką chińską.