Unia Europejska zamierza inwestować na Kubie, utrzymywać z Hawaną poprawne stosunki i zdecydowanie nie godzi się na to, by właśnie za to europejskie firmy były karane przez Stany Zjednoczone.
Zaostrza się konflikt dyplomatyczny między USA z UE o stosunek do Kuby, która we przegłosowanej ostatnio przez naród nowej konstytucji podkreśliła przywiązanie do wartości idei socjalistycznych. Spór dotyczy zagranicznych firm inwestujących robiących interesy z Hawaną. Prezydent Donald Trump już w styczniu zapowiedział, a w marcu ponownie podkreślił, że w związku z amerykańskimi sankcjami, jakimi obłożona jest Kuba z powodów politycznych, spółki zagraniczne inwestujące na wyspie rewolucji będą musiały spodziewać się pozwów cywilnych ze strony obywateli Stanów Zjednoczonych. Chodzi głównie o mieszkających w USA spadkobierców zamożnych Kubańczyków, których majątki uspołeczniono po rewolucji w 1959 r.
Trump tym samym zapowiedział powrót do pełnego obowiązywania tzw. ustawy Helmsa-Burtona, która wprowadzona została w 1996 r. i dawała taką możliwość, ale od 1998 r. część jej postanowień uległa zawieszeniu na mocy umowy z krajami europejskimi i Kanadą, która prowadziły i nadal prowadzą z Kubą ożywioną wymianę gospodarczą. Był to krok powodowanych głównie troską o dobre stosunki między tymi państwami a USA. Po cofnięciu tych wyjątków, firmy pochodzące z UE mogą zostać zalane pozwami.
W środę spodziewane jest ogłoszenie przez Sekretarza Stanu USA Mike’a Pompeo nowych sankcji wobec Kuby, Wenezueli i Nikaragui, które dyplomaci Trumpa zaczęli propagandowo nazywać „trójką tyranii”, bo stanowią podstawę oporu wobec próby przywrócenia w Ameryce Łacińskiej hegemonii USA.
Tymczasem we wtorek agencja Reuters ujawniła list szefowej dyplomacji UE Federiki Mogherini i unijnego komisarza ds handlu Cecilii Malmström do Mike’a Pompeo, w którym stanowczo ostrzegają przed dyplomatycznymi i gospodarczymi konsekwencjami karania krajów UE za robienie interesów z Kubą. Waszyngton został przede wszystkim wezwany do zachowania wyjątków w ustawie Helmsa-Burtona.
„Jeżeli tak się nie stanie, UE będzie zmuszona zastosować wszelkie dostępne środki, by chronić swoje interesy, również w porozumieniu z pozostałymi partnerami zagranicznymi”, napisały Mogherini i Malmström. Wyraźnie zaznaczyły, że kraje Unii gotowe są w tej sprawie wszcząć przeciwko Stanom sprawę w ramach Światowej Organizacji Handlu. Uznają plany USA za nie do pogodzenia z prawem międzynarodowym prawem, przede wszystkim ze względu na próbę rozciągnięcia jednostronnych sankcji USA przeciwko Kubie na stronę trzecią.
W liście pada ostrzeżenie, że amerykańskie pozwy cywilne wobec europejskich firm „mogą doprowadzić do błędnego koła roszczeń, które wytworzą klimat nieprzyjazny dla biznesu, nie prowadząc jednocześnie do przywrócenia sprawiedliwości, ani nie wpływając w żaden korzystny sposób na sytuację na Kubie”.
W środę przedstawiciele UE powtórzyli sugestie zawarte w ujawnionym liście.
– Unia Europejska ponownie podkreśla swój sprzeciw wobec eksterytorialnego zastosowania jednostronnie nałożonych sankcji, które uznaje za sprzeczne z prawem międzynarodowym – usłyszeli w Brukseli dziennikarze od jednego z unijnych rzeczników.
Nie wiadomo nic o reakcjach Waszyngtonu na sprzeciw Unii Europejskiej. Prezydent Trump nie miał jednak do tej pory żadnych skrupułów w ostentacyjnym lekceważeniem europejskich partnerów. Najwyraźniej jest też zdeterminowany w kontynuowaniu ataków gospodarczych i politycznych przeciwko Kubie, również z powodu zdecydowanego zaangażowania Hawany po stronie prezydenta Wenezueli Nicolása Maduro, którego Trump usiłuje obalić.
Bruksela tymczasem planuje rozszerzyć współpracę z Hawaną w ramach Planu na rzecz Zrównoważonego Rozwoju przyjętego przez ONZ, m.in. inwestując równowartość 62 mln dolarów w projekty z zakresu zrównoważonego rolnictwa i sektora energetycznego na Kubie.