19 listopada 2024
trybunna-logo

Teraz Bangladesz

Bangladesz jest kolejnym państwem muzułmańskim, które zaczyna powoli pogrążać się w krwawym chaosie. Z pewnym opóźnieniem w porównaniu z Bliskim i Środkowym Wschodem, w Bangladeszu też zaczęła wzbierać fala gorliwości islamskiej.

Od 3 lat dżihadyści dokonują coraz częściej mordów na przypadkowych osobach uznanych za niewiernych, a pewne tego zwieńczenie nastąpiło w piątek, kiedy 7-8 terrorystów z Państwa Islamskiego (PI) wtargnęło do restauracji w stolicy kraju, Dhace i zabiło co najmniej 20 osób.
Premier kraju, Hasina Wajed podała, że po interwencji sił porządkowych – 12 godzin po opanowaniu restauracji – 13 zakładników zostało uwolnionych, a 6 napastników zabitych. Jednego ujęto żywcem. Terroryści wtargnęli do lokalu, w którym chętnie zbierali się cudzoziemcy, z okrzykiem Allahu akbar w chwili rozpoczęcia kolacji przerywającej post ramadanowy.
Do zamachu przyznało się PI, a jego agencja informacyjna Amaq podała, że ofiar śmiertelnych było 24, a rannych 40. Według komunikatu rządowego, oprócz Banglijczyków, zamordowano grupę Włochów (być może nawet 10), Japończyków (6?), Amerykanina i młodą Hinduskę. Generał Naim Ashraf Chowdhury powiedział, że ofiary były „brutalnie atakowane ostrymi narzędziami”. W zwyczaju PI jest podrzynać niewiernym gardło.
Niejako uwerturą do mordu w restauracji było zarąbanie dzień wcześniej na śmierć kapłana świątyni hinduistycznej w powiecie Jhenaidah w południowo-zachodnim Bangladeszu. Pod świątynię na jednym rowerze podjechało trzech napastników z kaskami na głowie. Mordercy użyli długich, ciężkich noży podobnych do maczet, zwanych na miejscu „chapatti”. Potem odjechali.
Wobec powtarzających się mordów, policja w Dhace podała 3 tygodnie temu, że w obławie ogólnokrajowej ujęto ok. 900 osób podejrzanych o udział w przemocy motywowanej ekstremizmem religijnym. W minionych 3 latach wskutek zamachów, życie straciło co najmniej 40 przedstawicieli mniejszości religijnych – hindusów, chrześcijan, buddystów – działaczy społecznych, naukowców, obrońców praw kobiet, cudzoziemców nie-muzułmanów. Czyli niewiernych.
Ludność liczącego blisko 160 mln ludzi Bangladeszu wyznaje w ok. 90 proc. islam. Hinduizm w ok. 9 proc. (14 mln osób), potem buddyzm – 0,6 proc. (ok. 2 mln), chrześcijaństwo – 0,3 proc. W śladowych liczbach występują Sikhowie i wyznawcy wierzeń plemiennych (dawniej poganie).
Wobec powtarzających się mordów, policja nie podejmowała dotychczas przeciwdziałań. Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną czerwcowej operacji wyłapywania wojujących islamistów było zamordowanie przez nich żony oficera sił antyterrorystycznych. Prasa banglijska przypuszczała jednak, że akcja aresztowań ma charakter pokazowy, a zatrzymani zostaną niebawem zwolnieni.
Masakra w restauracji może świadczyć, że niewiele zrobiono na froncie walki z przemocą motywowaną religijnie.

Poprzedni

Czeski Cameron?

Następny

Kto okazał się prawym?