17 listopada 2024
trybunna-logo

Szkocja, Bismarck i polski salazaryzm

Bundesarchiv – Wikimedia

Niemądre i nieodpowiedzialne wypowiedzi prawicowych polityków i publicystów wymuszają powrót do podstawowych kwestii Unii Europejskiej i naszego członkostwa w niej. Zdumiewające jest zafascynowanie Brexitem. Dowiadujemy się, że nie tylko brytyjskie elity, ale ogół społeczeństwa był przeciwny „dyktaturze brukselskiej” i że to może być przykład dla nas.

Godzi się przypomnieć, że Zjednoczone Królestwo-państwo zamożne-było w UE płatnikiem netto. Nietrudno było agitować Brytyjczyków, aby głosowali za wyjściem z UE, bo niby dlaczego mają dopłacać do Polaków i innych mieszkańców Europy Środkowo- Wschodniej. Dla tych ostatnich bezpośrednim skutkiem Brexitu jest zmniejszenie kwoty, która może być podzielona pomiędzy takich jak my beneficjentów dotacji unijnych. Tak więc nie ma się z czego cieszyć. Trzeba jednak dodać, że nie wszyscy Brytyjczycy byli i są przeciwko Unii. Przeważająca większość mieszkańców Szkocji jest za pozostaniem w Unii. Wielu z nich jest natomiast za wyjściem ze Zjednoczonego Królestwa. Rząd w Londynie robi co może, aby nie dopuścić do nowego referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Powstaje pytanie jak długo będzie mógł to robić i jaki może być wynik tego referendum. Tak więc Brexit to kwestia nie do końca rozstrzygnięta.
Powojenna podejrzliwość
Jak wiadomo głównym motywem utworzenia w roku 1951 Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (EWWiS) było ustalenie systemu powiązań uniemożliwiających powrót Niemiec do militarnej dominacji, a więc ograniczenie ich suwerenności. Władza EWWiS miała prawo bezpośredniego kontrolowania zakładów hutniczych i węglowych na terenie całej Wspólnoty. Powojenna podejrzliwość ciążyła politykom niemieckim. Aby uzyskać zaufanie godzili się na ograniczanie niezależności i wzrost współzależności. Na konferencjach międzynarodowych – w rozmowach nieoficjalnych – na pytania sondażowe dotyczące udział Republiki Federalnej w takim lub innym przedsięwzięciu dyplomaci zachodnioniemieccy często odpowiadali -”o ile nam sojusznicy pozwolą”.
Przystępując do Unii każde państwo akceptowało zestaw jej dokumentów prawnych (acquis cammunautaire). Tym samym rezygnowało z arbitralności w stosunkach międzypaństwowych i ograniczało swą niezależność na rzecz współzależności. Było to i jest racjonalne. Trudno sobie wyobrazić, aby każde państwo nowowstępujące miało negocjować od nowa wszystkie obowiązujące porozumienia. Pomysł kwestionowania prawa unijnego w imię suwerenności i patriotyzmu może być traktowany jako przejaw złej woli i megalomanii narodowej. Warto przypomnieć, że w państwach tworzących Europejski Obszar Gospodarczy, a nie należących do UE t.j. w Norwegii, Islandii i Lichtensteinie obowiązuje około 80 proc. unijnych regulacji prawnych.
AfD i Bismarck
Niemcy są potęgą gospodarczą będącą w Unii płatnikiem netto.Są w Niemczech zwolennicy wyjścia z Unii a jednym z ich motywów jest skończenie z dopłatami na rzecz Polski. Główne partie polityczne-socjaldemokraci (SPD) i chadecy (CDU/CSU) są konsekwentnie proeuropejskie. Niepokojący jest fakt, że w parlamencie niemieckim-jak dotychczas-trzecią siłą-jest skrajnie prawicowa, antyeuropejska i antypolska Alternatywa dla Niemiec (AfD).
Erika Steinbach – śmiertelny wróg Polski (głosowała przeciwko uznaniu za ostateczne obecnych granic z Polską, przeciwko przyjęciu Polski do NATO i UE) jakiś czas temu przeniosła się z CDU do AfD.
Przywódcy AfD nie są wielbicielami Hitlera, bo przegrał wojnę i zaszkodził Niemcom. Ich bożyszczem jest Otto Leopold Bismarck-zwycięzca w wojnie z Francją i aktywny w represjonowaniu Polaków. Idąca śladem Bismarcka AfD to partia -podobnie jak on – prorosyjska. Zdaniem działaczy tej partii Republika Federalna powinna wyjść z Unii i we współpracy z Rosją kształtować nowy ład europejski. W tym kontekście warto wspomnieć o znakomitej książce Józefa Feldmana Bismarck a Polska. Generał Jaruzelski był zdania, że tą książkę powinien przeczytać każdy Polak. Może zainteresują się nią obecni politycy?
Jedną z podstawowych cech społeczeństw europejskich jest ich różnorodność. Dotyczy to m.in. struktur wyznaniowych tych społeczeństw. Oto kilka przykładów pochodzących z pracy zbiorowej Państwo i Kościół w krajach Unii Europejskiej (red. G.Robberts), Kolonia Limited,Wrocław 2007.
W Wielkiej Brytanii według ankiety z 2001 roku wyznawcy chrześcijaństwa stanowili 71,16 proc. ludności, islamu-2,78 proc. , inne religie-każda poniżej i proc. , brak religijności zadeklarowało 15,94 proc. , odmówiło odpowiedzi-7,51 proc. .
„Spośród ok.82,5 milionów mieszkańców Niemiec 26,5 mln należy do Kościoła Katolickiego, 26,2 mln jest członkami Kościoła Ewangelickiego. Islam ma około 3,2 mln wyznawców, wspólnoty żydowskie około 100 000 członków,wyznawcy prawosławia stanowią grupę ok.1,2 mln osób.
Około 22 miliony Niemców deklaruje brak jakiegokolwiek wyznania”.
W Hiszpanii wg ankiety z grudnia 2002 roku katolicy stanowią 80,3 proc. ,wyznawcy innych religii – 1,9 proc. , niewierzący – 10,6 proc. , ateiści – 5,2 proc. , brak odpowiedzi – 2,1 proc. .
W Republice Czeskiej w roku 1991 44,8 proc. ludności deklarowało członkostwo w związku wyznaniowym, 39,9 proc. uznało się za nie należących do żądnego związku, a 16,2 proc. skorzystało z prawa nieudzielenia odpowiedzi.
W Belgii około 70 proc. należy do Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Protestanci stanowią mniej niż 1 proc.. Inne społeczności religijne są znacznie mniejsze. Osoby niewierzące stanowią około 15 proc. .
W Danii Kościół Ewangelicko-Luterański jest Kościołem Narodowym do którego w roku 2002 należało 84 proc. społeczeństwa. W tym państwie „ujawnianie informacji o przekonaniach religijnych w państwowych rejestrach czy też prywatnych jest prawnie zabronione. Dlatego też dane statystyczne o poszczególnych grupach wyznaniowych nie są dostępne”.
Na strukturę wyznaniową współczesnej Europy wpłynęły działania i pisma Jana Husa, Marcina Lutra, Jana Kalwina i innych „lewaków”.
Innym czynnikiem była i jest głęboka demoralizacja i poczucie bezkarności części kleru katolickiego ujawnione już przed laty w Irlandii, a od niedawna – w Polsce.
Różnorodność wymaga tolerancji oraz umiejętności współżycia. Polskie zacietrzewienie, postawa wyższości z powodu ostentacyjnej religijności oraz inne przejawy megalomanii narodowej bardzo nam szkodzą. Lansowany przez prawicę salazarowski model społeczeństwa, które ma być niedouczone i niedoinformowane, zastraszone i demonstracyjnie pobożne budzi sprzeciw milionów Polek i Polaków, a u naszych sąsiadów powoduje nawrót do szkodliwych dla nas stereotypów. Ponieważ nie jestem masochistą nie będę ich wymieniać.

Poprzedni

Flaczki polskie w krainie psycholi

Następny

Jerzy Matuszkiewicz (1928-2021)

Zostaw komentarz