Niewielkim echem w światowych środkach przekazu odbiły się postanowienia 42-go dorocznego spotkania przywódców siedmiu najbardziej wpływowych krajów Zachodu (G7) – do których zaliczmy politycznie Japonię. Ogromna siłą władzy zgromadzona na szczycie wydała deklaracją końcową przypominającą znany długi spis pobożnych życzeń wobec wszystkich kłopotów dręczących świat.
Szczyt odbył się na japońskim półwyspie Szima z udziałem szefów państw i rządów Francji, Japonii, Kanady, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Włoch, którzy ogłosili na 32 stronach deklarację zawierającą ledwie kilka żywszych postulatów mogących zwrócić na siebie uwagę.
Zebrani boleją, że „sprawowanie się handlu światowego jest w ostatnich latach rozczarowujące; słaby popyt i nierozwiązywane problemy strukturalne są kluczowymi czynnikami obciążającymi faktyczny i potencjalny wzrost”. I zauważają „potencjalne wstrząsy o charakterze nie-ekonomicznym”. W tym kontekście wskazują, że wyjście W. Brytanii z Unii Europejskiej „odwróci tendencję ku zwiększeniu handlu światowego, inwestycjom i tworzeniu miejsc pracy oraz będzie stanowić poważne ryzyko dla dalszego wzrostu gospodarczego”.
Przywódcy G7 odnieśli się też do zaanektowania Krymu przez Rosję i jej zaangażowania w konflikcie na wschodzie Ukrainy. Czytamy: „Przypominamy, że trwanie sankcji ma jasny związek z całkowitym wdrożeniem porozumień z Mińska i poszanowaniem suwerenności Ukrainy. Sankcje mogą zostać uchylone, gdy Rosja wypełni zobowiązania. Jednakowoż jesteśmy gotowi podjąć dalsze działania restrykcyjne dla podniesienia kosztów Rosji, jeśli będą tego wymagać jej działania”.
Przypomnijmy, że Rosja przystąpiła do G7 w roku 1997 (G8), ale została zawieszona w prawach członkowskich przed dwoma laty po aneksji Krymu. W chwili japońskich obrad G7, prezydent Rosji Władimir Putin złożył wizytę w Grecji, gdzie spotkał się z premierem Aleksisem Cipras, który potem oświadczył, że sankcje wobec Rosji „są bezproduktywne’ i wezwał do rozwiązywania problemów drogą dialogu.
Unia Europejska ma podjąć decyzję o przedłużeniu sankcji z końcem czerwca. Grecja jest jednym z tych państw, które może zgłosić weto, ale nie wiadomo, czy odważy się będąc całkowicie uzależniona od pomocy finansowej Zachodu, której Rosja nie może zrównoważyć. Innym państwem znanym z niechęci do sankcji wobec Rosji są Węgry. Gdy prezydent Putin przebywał w Atenach, jego minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow prowadził rozmowy w Budapeszcie.
Wiadomo też, że kapitał niemiecki mocno naciska na rząd w Berlinie na zniesienie sankcji. Bawiący w stolicy Estonii, Tallinie minister spraw zagranicznych Niemiec, Frank-Walter Steinmeier powiedział, że w przypadku postępów w procesie pokojowym na wschodzie Ukrainy, będzie możliwe stopniowe znoszenie sankcji UE wobec Rosji. A tuż przed rozpoczęciem szczytu G7 powiedział w wywiadzie, że „osiągnięcie porozumienia na temat przedłużenia sankcji wobec Rosji będzie trudne ze względu na rosnącą opozycję dla tego pomysłu wśród niektórych państw członkowskich UE”.
Nie wiadomo, jak traktować słowa ministra w kontekście zgody jego szefowej, Angeli Merkel na stanowisko w tej sprawie zajęte przez G7.