Śmierć w Afganistanie

Seria ataków bombowych wstrząsnęła Afganistanem w ostatni dzień kwietnia. W stołecznym Kabulu z rąk zamachowca-samobójcy zginęło 29 osób, w tym co najmniej dziewięciu dziennikarzy. Kilka godzin później w południowej prowincji Kandahar, w wyniku podobnego ataku, śmierć poniosło 11 dzieci. Odpowiedzialność za zamachy wzięło Państwo Islamskie.

Pierwsze dwa ataki miały miejsce w prestiżowej dzielnicy afgańskiej stolicy, gdzie znajdują się m.in. siedziba ministerstwa obrony oraz kwatera wojsk NATO. Świadkowie opowiadali o motocykliście, który wjechał w tłum przechodniów i zdetonował bombę.
Niespełna pół godziny później w tym samym miejscu doszło do kolejnej eksplozji. Posługując się legitymacją prasową zamachowiec przedostał się przez kordon policji i wysadził się pośród dziennikarzy przybyłych na miejsce pierwszej eksplozji. W obu zamachach zginęło łącznie 29 osób, a co najmniej 49 odniosło rany.
Wśród ofiar śmiertelnych znalazło się dziewięciu dziennikarzy, w tym fotograf francuskiej AFP Shah Marai.
– Byłem w szpitalu, gdzie znajdowały się ciała co najmniej czterech dziennikarzy. Ci, którzy przeżyli zebrali się tam, aby ich opłakiwać. Wszyscy byli wstrząśnięci, wszyscy płakali – powiedział mediom jeden z lokalnych reporterów.
Również 30 kwietnia w strzelaninie w mieście Chost, położonym przy granicy z Pakistanem, zginął dziennikarz BBC Ahmad Shah.
– To był najsmutniejszy dzień w historii afgańskich mediów – ogłosiła Afgańska Federacja Dziennikarzy.
Tego samego dnia w prowincji Kandahar inny zamachowiec zaatakował konwój rumuńskich żołnierzy, raniąc pięciu z nich. Siła wybuchu była jednak tak silna, że ucierpiała także pobliska szkoła religijna – madrasa. Eksplozja kosztowała życie jedenastu uczniów, kilkunastu z nich trafiło zaś do szpitala.
– Rozpoczynając wiosenną ofensywę, Talibowie obiecali, że zrobią wszystko, aby ochronić życie i dobytek cywilów. Dzisiejsze ataki, w wyniku których zginęli obywatele Afganistanu,