28 listopada 2024
trybunna-logo

Pyrrusowe zwycięstwo

Nowym prezydentem Austrii będzie 72-letni Alexander Van der Bellen, który rzutem na taśmę wygrał z 45-letnim Norbertem Hoferem (50,35: 49,65 proc.).
Jakkolwiek prezydent w Austrii może jeszcze mniej, niż prezydent w Polsce, zwycięstwo emerytowanego profesora ekonomii odbiło się w Europie głośnym echem.

Tryumfują siły od lewackich poprzez lewicowe do liberalnych, a żałobę powinny obnosić siły prawicowo-nacjonalistyczne. Ale niespieszno im do tego, bowiem wybory prezydenckie pokazały, że dwie partie, które przez ostatnie 40 lat dzieliły władzę w Austrii – socjaldemokraci i konserwatyści – znalazły się poza głównym nurtem nastrojów, a Austriacka Partia Wolności Hofera wygrałaby zdecydowanie wybory parlamentarne i może rządziłaby samodzielnie.
Ale ich nie wygra, bowiem nowy prezydent nie rozpisze wyborów przedterminowych i socjaldemokraci wspólnie z konserwatystami będą rządzić dalej, choć ich kandydaci zdobyli, w pierwszej turze wyborów prezydenckich, razem niespełna 22 proc. poparcia.
Są dwa powody zniechęcenia Austriaków dla sił wiodących tradycyjnie. Po pierwsze bezrobocie, które w 8,5-milionowej Austrii dotyka pół miliona ludzi, a gdyby nie sztuczki statystyczne byłoby tego wyraźnie więcej. A po drugie najazd migrantów – i tu tkwi siła Hofera. Socjaldemokratyczny kanclerz, Werner Fayman był największym sojusznikiem polityki „otwartych drzwi” niemieckiej kanclerz Angeli Merkel (niedawno ustąpił z własnej woli), czyli wpuszczania do Europy migrantów azjatyckich, afrykańskich i bałkańskich bez sprawdzania ich dokumentów podróżnych. W rezultacie w małej Austrii zatrzymało się ich blisko 100 tysięcy, z perspektywą dalszego wielotysięcznego napływu.
Wobec tej wizji, rząd austriacki zaczął w ostatnich miesiącach przygotowywać się do postawienia na granicy z Włochami posterunków w celu powstrzymania rzekomych uchodźców. Dlatego rząd włoski nie ukrywa radości, że wygrał Van der Bellen (przywódca Zielonych w latach 1997-2008) w nadziei, że ten przyczyni się jakoś do utrzymania polityki „otwartych drzwi” wciąż wyznawanej przez premiera Matteo Renziego i jego komisarkę ds. zagranicznych UE, Federikę Mogherini.
Van der Bellen też popiera „otwarte drzwi”. I wskazywał w czasie kampanii, że właściwie jest uchodźcą (choć urodził się w Wiedniu w 1944 r.). Jego ojciec był rosyjskim arystokratą o holenderskich korzeniach, a matka – Estonką. Oboje uciekli przed stalinizmem najpierw do Niemiec, a potem osiedli w austriackim Tyrolu.

Poprzedni

KOD a SLD

Następny

Demokracja tadżycka