22 listopada 2024
trybunna-logo

Potrzebujemy alternatywy „zero-covid”

Minął już ponad rok od wybuchu pandemii COVID-19 i niedługo upłynie rok od wprowadzenia pierwszych lockdownów w Europie. Oficjalna liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła dwa miliony, a na całym świecie odnotowuje się obecnie około 14tys. zgonów dziennie, czyli dwukrotnie więcej niż podczas pierwszej fali. Uderzającą cechą tej pandemii jest niemal całkowita porażka zachodnich krajów demokratycznych w skutecznym zwalczaniu wirusa.

Świadczy o tym zdumiewający fakt, że obecnie liczba zgonów w Stanach Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii stanowi prawie połowę wszystkich zgonów z powodu COVID-19 tygodniowo na świecie.
Sytuacja na zachodzie różni się od tej w wielu krajach w Azji i Pacyfiku. Łączna liczba zgonów z powodu COVID-19 od wybuchu pandemii w Chinach, Wietnamie, Korei Południowej, Tajlandii, Tajwanie, Singapurze, Nowej Zelandii i Australii wyniosła 7,216, a liczba zgonów w tygodniu poprzedzającym 26 stycznia wyniosła 13. Kraje te mają łączną populację ponad 1,76 mld osób, czyli ponad dwukrotnie więcej niż populacja USA, UE i Wielkiej Brytanii łącznie. W samym Wietnamie, z populacją ponad 97 milionów ludzi i długą granicą z Chinami, odnotowano zaledwie 35 zgonów, bez ofiar COVID-19 od początku września.
Względny sukces tych krajów wynikał z wprowadzonej przez ich rządy strategii ‘zero-covid’, której celem jest całkowite powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Nadano priorytet zdrowiu publicznemu i zdołano ochronić swoje populacje przed najgorszymi skutkami wirusa COVID-19. Te rządy wprowadziły wczesne i twarde lockdowny, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, a następnie otworzyły swoje gospodarki i społeczeństwa poprzez programy testowania i śledzenia, pozwalając na izolację obszarów w przypadku wybuchu lokalnego ogniska wirusa. Im wcześniej te blokady zostały wprowadzane, tym skuteczniejsze były. Lockdown w Wuhan trwał ok. 2 miesiące, podczas gdy w Wietnamie zaledwie dwa tygodnie. Odkąd rozprzestrzenianie się wirusa zostało stłumione, a osoby wjeżdżające do kraju są poddawane kwarantannie i testowane, życie powróciło prawie do normy. Zdjęcia z przyjęć sylwestrowych w Wuhan, dużych festiwali muzycznych w Nowej Zelandii i z turniejów tenisowych w Australii pokazują skuteczność tej polityki.
Większość rządów na Zachodzie przyjęła odwrotne strategie. Te rządy zazwyczaj zbyt późno wprowadzały lockdowny, ze zbyt luźnymi ograniczeniami i zbyt wcześnie je znosiły. W najgorszych przypadkach rządy otwarcie (np. Szwecja i Zjednoczone Królestwo) lub de facto realizowały strategie tzw. „odporności stadnej”. Postuluje to umożliwienie wirusowi szybkiego rozprzestrzeniania się wśród populacji i po tym, jak pewien odsetek populacji zostanie zarażony, wirus wymrze wraz z osiągnięciem odporności w społeczności. Nie ma dowodów na to, że jakakolwiek choroba kiedyś została wyeliminowana poprzez naturalną odporność stadną (tj. bez szczepionki) i jest coraz więcej dowodów na to, że nie osiąga się tego nawet w tych społecznościach, w których występuje wyjątkowo wysoki poziom zakażeń COVID-19. Na początku pandemii premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson twierdził, że Wielka Brytania nie wprowadzi ostrego lockdown’u i że Brytyjczycy powinni przyjąć wirusa „na klatę” (take it on the chin). Przez kilka tygodni po wprowadzeniu ograniczeń w większości krajów europejskich Wielka Brytania zezwoliła na kontynuowanie masowych spotkań, takich jak imprezy sportowe i muzyczne. Doprowadziło to do tego, że Wielka Brytania ma najwyższy wskaźnik zgonów na osobę ze wszystkich krajów na świecie o populacji powyżej 20 milionów, a ponad 100 tys. ludzi już straciło życie z powodu wirusa.
Nawet te kraje na Zachodzie, które początkowo osiągały lepsze wyniki niż Wielka Brytania, zasadniczo poszły za jej przykładem z dramatycznymi skutkami. Często twierdzono, że należy znaleźć równowagę między potrzebą zapobiegania najgorszym skutkom wirusa a szkodami spowodowanymi przez lockdowny. Argument brzmi, że gospodarka powinna być chroniona i powinniśmy nauczyć się aby „współżyć z wirusem”. Takie argumenty padały głośno pod koniec pierwszej fali pandemii. Lockdowny zostały zakończone przedwcześnie, bez żadnych środków mających na celu powstrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się wirusa. Było to szczególnie widoczne w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce.
W naszym regionie wirus COVID-19 pojawił się stosunkowo późno, a silne lockdowny zostały wprowadzone względnie wcześnie. To dosłownie uratowało dziesiątki tysięcy istnień ludzkich w krajach środkowo-wschodniej Europy i oznaczało, że kraje te nie przeszły katastrof, jakie miały miejsce podczas pierwszej fali w krajach zachodnich europejskich, takich jak Włochy, Hiszpania, Francja i Wielka Brytania. Przed sierpniem dzienna liczba nowych przypadków COVID-19 w Polsce nie przekraczała 400, a łączna liczba zgonów wynosiła około 1,700. Ponadto przypadki były izolowane w kilku regionach kraju, przy czym wiele części Polski zasadniczo było wolnych od COVID-19. Zamiast kontynuować strategię eliminacji COVID-19 (poprzez zamknięcie obszarów, na których rozprzestrzeniał się wirus i ograniczenie przemieszczania się po kraju), rząd zadeklarował, że udało mu się pokonać wirusa i otworzył życie gospodarcze i społeczne. W całym kraju odbywały się wiece masowe wyborcze (organizowane przez wszystkich kandydatów, w tym z lewicy), a rząd przyznawał nawet dotacje na wyjazdy wakacyjne w Polsce , co przyspieszyło rozprzestrzenianie się wirusa po całym kraju. Po otwarciu szkół we wrześniu liczba przypadków i zgonów wzrosła dramatycznie, co spowodowało, że liczba zgonów COVID-19 obecnie przekracza 37tys.
Często argumentuje się, że nie można wprowadzić strategii „zero-covid” w krajach demokratycznych. Jednak kraje, które wprowadziły strategie „zero-covid”, mają różne systemy gospodarcze i polityczne. Podkreśla się ponadto, że nasze społeczeństwa nie zaakceptują surowych ograniczeń, nałożonych w tych krajach i że bardziej cenimy prawa człowieka. Jednak pandemia trwa już ponad rok i przez większość tego czasu nasze wolności i prawa zostały poważnie ograniczone. O wiele bardziej szkodliwe dla naszego prawa i wolności jest życie w permanentnym stanie „semi-lockdownu”. Co więcej, najbardziej podstawowym prawem człowieka jest prawo do zdrowia i życia, a tego naszym rządom najwyraźniej nie udaje się zagwarantować. Również przekonanie, że słabsze lockdowny lepiej chronią gospodarkę i miejsca pracy, nie okazało się znaleźć potwierdzenia w przypadku niektórych z największych regresji gospodarczych z jakimi borykają się obecnie takie kraje jak USA i Wielka Brytania. Tymczasem na przykład PKB w Chinach w czwartym kwartale ubiegłego roku wzrósł o ponad 6 procent; a w trzecim kwartale wzrost PKB w Nowej Zelandii osiągnął imponujący 14 procent.
Jednym z obecnie preferowanych argumentów przeciwko stosowaniu strategii „zero-covid” jest to, że jest już za późno na wyeliminowanie wirusa, który jest obecnie szeroko rozpowszechniony w naszych społeczeństwach. Ten punkt widzenia jest często przedstawiany jako fakt dokonany: ci, którzy początkowo sprzeciwiali się strategiom eliminacji wirusa, teraz ogłaszają, że jest za późno, aby to osiągnąć. Ale, nie jest prawdą, że nie jest możliwe wyeliminowanie rozprzestrzeniania się COVID-19 po pierwszej fazie pandemii. Rząd Australii przyjął strategię „zero-covid” dopiero w sierpniu, to znaczy po dużym wzroście liczby przypadków podczas drugiej fali pandemii w Australii. Od połowy października w tamtym kraju nie odnotowano praktycznie żadnych zgonów z powodu COVIDu.
Kolejnym argumentem przeciwko strategii „zero-covid” jest to, że nowe szczepionki wkrótce wyeliminują wirusa. Opracowanie szczepionki COVID-19 jest wspaniałym osiągnięciem naukowym, które zrodziło się z dziesięcioleci wspólnych prac prowadzonych w połączonych w sieć instytucjach publicznych i prywatnych. Jednak szczepionka jest tylko jedną bronią używaną w wojnie na wyczerpanie przeciw COVIDowi Najskuteczniejszą obroną przed wirusem jest racjonalne zorganizowanie naszych stosunków społecznych na czas dostatecznie długi, by rozprzestrzenianie się wirusa zostało zatrzymane. Jednak neoliberalizm odwraca tę rzeczywistość, przedstawiając produkt (towar) jako podstawowe, albo nawet jedyne, remedium na pandemię. Dlatego paradoksalnie jednym z największych zagrożeń dla radzenia sobie z obecną fazą pandemii jest sama szczepionka. Nie dotyczy to tylko problemu skutecznego i sprawiedliwego dostarczania tych szczepionek przez duże prywatne korporacje. Istnieje również zagrożenie, że rządy uznają teraz, że mogą złagodzić zasady i że życie może toczyć się „normalnie”, zwłaszcza po zaszczepieniu osób najstarszych i najbardziej bezbronnych..
Pogląd ten jest błędny z wielu powodów. Po pierwsze, zaszczepienie wystarczającej części populacji w celu stłumienia wirusa zajmie kilka miesięcy, a nawet lat. Ten proces będzie oczywiście znacznie trudniejszy w biedniejszych krajach, które nie mają środków na zakup i dostarczenie szczepionki. Jeśli teraz rządy wykorzystają szczepionkę jako powód do poluzowania ograniczeń, znacznie więcej ludzi straci życie w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Ponadto istnieje coraz więcej dowodów na to, że wiele młodszych i wcześniej zdrowych ludzi cierpi na poważne, długotrwałe skutki zdrowotne po zarażeniu się COVIDem. Najpoważniejsze jest zagrożenie, że jeśli pozwoli się wirusowi na dalsze rozprzestrzenianie się wśród populacji, pojawią się nowe mutacje, przeciwko którym szczepionki nie będą skuteczne. W ostatnich miesiącach pojawiło się już wiele mutacji. Nie jest przypadkiem, że mutacje te pojawiły się w krajach, w których wirus był szczególnie rozpowszechniony podczas pierwszej fali pandemii: w Wielkiej Brytanii, Brazylii i RPA. Brytyjski wariant wirusa przyczynił się do ogromnego wzrostu liczby zachorowań w tym kraju w ciągu ostatnich kilku miesięcy i nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu szczepionki będą skuteczne przeciwko wariantom brazylijskim i południowoafrykańskim oraz czy pojawią się inne nawet groźniejsze mutacje, w sytuacji kiedy liczba przypadków na świecie nadal będzie wysoka.
Ludzie są zmęczeni i wyczerpani prawie rokiem obostrzeń. Wielu pracowników i właścicieli firm zostało pozostawionych przez rządy bez żadnego dochodu. Niektóre rządy wykorzystują pandemię do wprowadzenia nowych drakońskich środków, z których niektóre mogą nigdy nie zostać zniesione nawet po zakończeniu pandemii. Doprowadziło to do wzrostu gniewu społecznego i niepokojów w wielu krajach, które niewątpliwie wzrosną, jeśli nasza obecna sytuacja się utrzyma. Skrajna prawica karmi się tym społecznym niezadowoleniem, oferując libertariańskie i społeczno-darwinowskie rozwiązania kryzysu. Wymaga to stawiania zysków przed ludźmi i pełnego otwarcia gospodarek bez względu na konsekwencje dla zdrowia ludzi, zwłaszcza osób starszych i najbardziej narażonych.
W obliczu tragicznych doświadczeń minionego roku i ogromnych wyzwań, przed którymi wciąż stoimy, lewica musi przedstawić alternatywę dla nieudanej polityki zachodnich rządów. Oznacza to promowanie polityki stawiania zdrowia publicznego na pierwszym miejscu i uświadomienia sobie, że życie gospodarcze, społeczne, edukacyjne i psychologiczne będzie nadal cierpieć, dopóki wirus będzie się rozprzestrzeniał w naszych społeczeństwach. Dlatego lewica powinna zaproponować racjonalną i radykalną alternatywę, która nie polega jedynie na odbieraniu rzeczy społeczeństwu. Istnieje potrzeba całkowitego lockdownu, z zawieszeniem wszystkich zbędnych prac lub realizowaniem jak największej części zadań on-line, dopóki liczba nowych codziennych przypadków nie zbliży się do zera. Ale taki lockdown może zostać utrzymany jedynie pod warunkiem otrzymywania od państwa pełnego wynagrodzenia przez wszystkich, którzy nie pracują (np. poprzez tymczasowy powszechny dochód podstawowy przez kilka miesięcy) i wspieranie przez państwo małych i średnich przedsiębiorstw, aby przetrwały okres, w którym nie mogą działać. Pozwoli to społeczeństwom i gospodarkom na bezpieczne otwarcie, jeśli zostaną wprowadzone takie środki, jak skuteczny system testowania i śledzenia oraz system kwarantanny i testowania osób wjeżdżających do kraju. W połączeniu z szybkim i skutecznym programem szczepień taka polityka oznaczałaby, że moglibyśmy za kilka miesięcy dołączyć do krajów, które już skutecznie poradziły sobie z tym wirusem. Alternatywą jest więcej miesięcy lub lat takich samych albo nawet gorszych kryzysów, jak te, które przeszliśmy przez ostatni rok.

Poprzedni

Młodzież skręca w lewo

Następny

Trzy kanały, czyli wolność słowa nad Dnieprem

Zostaw komentarz