Prezydent USA, Barack Obama, tym razem zupełnie nie bawiąc się w poprawność polityczną, przyleciał do Londynu i zupełnie otwartym tekstem wsparł premiera Davida Camerona, wzywającego Brytyjczyków, by w referendum czerwcowym opowiedzieli się za pozostaniem w Unii Europejskiej.
Jeśli jedni z naszych najlepszych przyjaciół – czyli W. Brytania – są w organizacji, która zwiększa ich wpływy na świecie, pomaga gospodarce – tak, chcę, żeby w niej zostali – mówił Obama. Prezydent nie tylko zachęcał wyborcę brytyjskiego do głosowania za pozostaniem, ale i straszył go. Wskazywał, że w przypadku wyjścia z UE, Waszyngton nie podpisze nowego porozumienia z Londynem „w najbliższej przyszłości; priorytetem będą dla nas w dalszym ciągu rokowania z całym blokiem” (Unii Europejskiej). „Wielka Brytania będzie na końcu kolejki”, obiecał. Chodzi o to, że po ewentualnym Brexicie, trzeba będzie na nowo uregulować traktatowo stosunki gospodarcze – a to może zabrać lata. Obama przybył do Londynu w ramach podróży pożegnalnej przed opuszczeniem urzędu 20 stycznia przyszłego roku. Wcześniej odwiedził Arabię Saudyjską, gdzie spotkał się koronowanymi głowami monarchii Półwyspu Arabskiego, a po Londynie w Hanowerze z szefami państw i rządów Niemiec, Francji i Włoch. Przed opuszczeniem Londynu, Obama jeszcze raz ostrzegł Brytyjczyków przed wyjściem z UE mówiąc, że wynegocjowanie odrębnego dwustronnego układu handlowego z USA może zająć 5, a nawet 10 lat. Nie zrezygnujemy z naszych starań wynegocjowania układu handlowego z naszym największym partnerem handlowym, czyli z rynkiem europejskim – pogroził w wywiadzie dla BBC. Obama spędził w Londynie 3 dni, wierząc, że jego popularność pomoże Cameronowi. Składał życzenia królowej Elżbiecie II z okazji 90-tych urodzin i odwiedził rodzinę księcia Williama, drugiego po Karolu pretendenta do tronu, i przez 15 minut zabawiał 2,5-letniego księcia Jerzego. Ale podobno, aż 53 proc. Brytyjczyków źle przyjęło jego apele, uważając, że wtrąca się w ich sprawy. Najostrzej o interwencji Obamy wypowiedział się Boris Johnson, burmistrz Londynu, uchodzący za głównego rywala Camerona w Partii Konserwatywnej, który wzywa rodaków do opuszczenia Unii.
{loadposition zobacz_takze}