Okazało się, że doniesienie włoskiego dziennika „La Stampa”, że Komisja Europejska (KE) chce obłożyć każdy kraj członkowski, który odmówi przyjęcia uchodźców, grzywną do 250 tys. euro za każdego z nich, nie było kaczką dziennikarską.
Polska musiałaby zapłacić blisko 1,5 miliarda euro za 7 tys. osób, które zobowiązał się przyjąć rząd Ewy Kopacz.
Ministrowie spraw zagranicznych Czech, Słowacji i Węgier uznali pomysł KE za szantaż, a minister Witold Waszczykowski, za żart primaaprilisowy. Natomiast premier Węgier, Viktor Orban stwierdził, że „ci, którzy mają być przywódcami unijnymi, mieszkają w wieży z kości słoniowej, nie mają kontaktu z rzeczywistością i nie wiedzą o czym mówią”. W Europe Środkowej, a w tym na Węgrzech, „panujemy nad wydarzeniami, nie godzimy na to, by nasze dziedzictwo kulturowe zniknęło z minuty na minutę; tu nie powstaną równoległe społeczeństwa”, zapewnił.
W zeszłym roku kanclerz Niemiec, Angela Merkel, a potem przewodniczący KE, Jean-Claude Juncker, jego zastępca Frans Timmermans, kanclerz Austrii, Werner Faymann, premierzy Włoch, Szwecji, Finlandii zaczęli zachowywać się, jak ów gospodarz, który wezwał wszystkich chętnych, by zatrzymali się w jego domu. Wkrótce jednak stwierdził, że dom pęka mu w szwach, a nowi goście wciąż przybywają. I wtedy wpadł na pomysł, by podzielić się gośćmi z sąsiadami, a gdy okazało się, że sąsiedzi jego gości nie chcą, zaczął głośno im wygrażać.
Angela Merkel, która – już po ogłoszeniu propozycji karnych UE i wrogich reakcjach Grupy Wyszehradzkiej – złożyła wizytę premierowi Włoch, Metteo Renziemu, pomysłodawcy karania grzywną, dowodziła na konferencji, że jest „to forma lojalności wobec krajów, które chronią nasze zewnętrzne granice, takich jak Włochy, Grecja czy Cypr”.
Dalej doradzała: „musimy nauczyć się razem stawiać czoło wyzwaniom, bo stawką jest przyszłość Europy”. Gdy w zeszłym roku wyzywając chętnych do osiedlenia się w Europie, jednostronnie pogwałciła zasady działania Strefy Schengen i szereg innych dyrektyw unijnych, nikogo o zdanie nie pytała.
Zresztą i teraz w Rzymie dała wyraz temu samem stanowisku krytykując Austrię za przygotowania do zaostrzenia kontroli na granicy z Włochami w obawie przed napływem migrantów. Właśnie rusza ich nowa wielka fala z Afryki, płynących na czym się da przez Morze Śródziemne. (Austria już porzuciła zeszłoroczną gościnność).