Wielka msza NATO-wska na Stadionie Narodowym w Warszawie z udziałem dziesiątków prezydentów, premierów, ministrów obrony i spraw zagranicznych przyniosła to, co było wiadomo od dłuższego czasu. W szczególności zaś wzmocnienie flanki wschodniej, co ma państwa Sojuszu chronić przed Rosją.
W przyszłym roku rozmieści się w Polsce, na Łotwie, Litwie i w Estonii 4 bataliony wielonarodowe na zasadzie rotacji. Będzie to łączna siła rzędu 4 tysięcy ludzi.
Nader skromna, ale podobno ma zaświadczać o woli politycznej i odstraszać Rosję. Ponadto ogłoszono wstępną gotowość operacyjną tarczy antyrakietowej i uznano cyberprzestrzeń za nową sferę działań operacyjnych.
Prezydent USA Barack Obama poinformował też po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą, że w Polsce znajdzie się dowództwo brygady pancernej USA w Europie. Amerykańska brygada to następne 4 tys. ludzi. W sumie, siły NATO mają być wzmocnione o 8 tys.
Szef MON, Antoni Macierewicz pytany o możliwe rozmieszczenie sił USA mówił enigmatycznie, że rozważa się „rzeczywiście kilka lokalizacji, ale raczej te północno-wschodnie niż południowo-zachodnie”. Dodał, że USA będą „państwem ramowym” wielonarodowego batalionu sił NATO, który znajdzie się w Polsce.
Mówił też, że szereg kwestii będzie jeszcze omawianych i doprecyzowanych, np. kwestia „dowództwa rozpoznania i wywiadu na flance wschodniej”
Natomiast, zastępca doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, Ben Rhodes powiedział dziennikarzom, iż NATO pokazało w Warszawie, że jeśli Rosja będzie kontynuować agresywne zachowanie, to spotka się z odpowiedzią.
Zrobimy to, co będzie konieczne, by bronić Sojuszu i jego wschodnich członków – podkreślił.
Nie wiadomo, co to znaczy. Przysłania większej liczby wojsk NATO – w dającej się przewidzieć przyszłości – pewnie nie, bowiem te 8 tys. to górna granica sił „znaczących”, na które pozwala porozumienie NATO-Rosja z 1999 roku. Siła „znacząca” to jedna brygada amerykańska. Plus te bataliony w ruchu. Ale rotacja ta będzie nieustanna i w praktyce będzie to obecność stała.
Jak naprawdę wygląda siła wojskowa NATO i Rosji w Europie? Rosjanie mają więcej głowic jądrowych, ale zimna wojna pokazała, że głowice sobie gdzieś tam w silosach są. I są raczej gwarantem pokoju, choć nie można wykluczyć, że jakiś szaleniec uzyska w końcu dostęp do guzika w Moskwie lub Waszyngtonie.
Rakiety rakietami, ale ogólny potencjał wojskowy jest większy po stronie NATO. Sojusz ma pod bronią o 3 mln żołnierzy więcej. Tak samo przeważa pod względem siły sprzętu: dużo więcej czołgów, rakiet nośnych, samolotów i okrętów.
Lecz to, co naprawdę się liczy to szybkość reakcji. I tu kolosalna przewagę ma Kreml, gdzie kluczowe decyzje mogą zapadać w ciągu godzin, a w NATO? W ciągu tygodni, jeśli nie miesięcy. A druga rzecz, rosyjski system dowodzenia jest prosty, też gwarantujący szybkość działania.
NATO-wski natomiast gwarantuje powolność działania.
A poza tym oczywiste jest, że tak naprawdę liczy się siła wojskowa USA, a te mają do Europy daleko, bowiem kilkanaście lat temu z Europy wycofały setki tysięcy żołnierzy.