23 listopada 2024
trybunna-logo

Pierwsi Polacy w Nowym Świecie (cz. 2)

Jeżeli pominąć hipotezy i legendy to pierwsza potwierdzona dokumentami historycznymi obecność Polaków w Ameryce Północnej dotyczy roku 1608. Oznacza to, że pierwsi Polacy przybyli do Ameryki Północnej kilkanaście lat przed osławionymi Pielgrzymami ze statku „Mayflower” (1620).


Na początku XVII wieku król angielski Jakub I powołał towarzystwa Plymouth Company i Virginia Company of London w celu kolonizacji Ameryki Północnej. Anglia potrzebowała surowców dla rozwijającego się przemysłu i liczyła na ich import z Ameryki, chcąc uniezależnić się od krajów europejskich.
W 1607 roku towarzystwo Virginia Company założyło osadę Jamestown na terenie dzisiejszego stanu Wirginia. 104 angielskich mężczyzn i chłopców przybyło tu po cztero – i pół miesięcznej podróży z Anglii. Pierwsi osadnicy przybyli na trzech statkach: „Susan Constant”, „Godspeed” i „Discovery”. Rok później, prawdopodobnie w połowie września 1608 roku, statek „Mary and Margaret”, którym przewodził kapitan Christopher Newport, przywiózł drugi transport osadników. Przewodniczący rady kolonistów, kapitan John Smith, odnotował w swej pracy The General Historie of Virginia, wydanej w Londynie w 1624 roku, że około 1 października 1608 roku przybyło 8 Holendrów i Polaków (w oryginale 8 Dutch and Poles, przy czym Dutch w ówczesnym języku angielskim określało również Niemców). Źródło to zawiera cztery wzmianki na temat Polaków w Jamestown.


Artur Waldo, a za nim i inni historycy polonijni wymieniają często pięć nazwisk. Nie ma jednak dowodów na to, że takie właśnie były imiona i nazwiska pierwszych Polaków w Ameryce Północnej i że pochodzili właśnie z wymienionych miast. Oto lista: 1. Michał Łowicki z Londynu, szlachcic, który był swego rodzaju rzecznikiem polskiej grupy. 2. Zbigniew Stefański z Włocławka, specjalista od produkcji szkła. 3. Jan Mata z Krakowa, wyspecjalizowany w produkcji mydła. 4. Stanisław Sadowski z Radomia, wykwalifikowany cieśla. 5. Jan Bogdan z Kołomyi, smolarz, znający się także na budowie okrętów. Bogdan ponoć znał osobiście kapitana Johna Smitha z czasów, gdy ten przebywał w 1603 roku w Polsce.


Przez pewien czas toczyła się dyskusja na temat rzekomych zapisków jednego z pierwszych osadników polskich w Jamestown – Zbigniewa Stefańskiego, zatytułowanych Memoralium Commercatoris (Pamiętnik kupca), a wydanych w 1625 roku w Amsterdamie przez Andresa Bickera. Pamiętnik ten ponoć trafił do Stanów Zjednoczonych po II Wojnie Światowej i w 1947 roku został zaoferowany ówczesnemu kustoszowi muzeum polskiego w Chicago – Mieczysławowi Haimanowi. Haiman nie miał jednak pięciu tysięcy dolarów, jakich żądano za tę książkę. Artur Waldo, od którego pochodzi ta relacja, był wówczas współpracownikiem Haimana i jednym z tych, którzy mieli dokument w ręku. Waldo twierdzi, że zrobił wypisy z obszernych fragmentów pamiętnika Stefańskiego. Te właśnie fragmenty nadesłał do redakcji Polityki. Redakcja zwróciła się z prośbą o ekspertyzę do badaczy XVII wieku: prof. Adama Kerstena i językoznawcy doc. dr Jadwigi Puzyniny. Oboje skłaniali się ku tezie, że jest to bardzo zręcznie zrobiony apokryf. Jednakże pozostawali pewien margines dopuszczający autentyczność dokumentu. W moim przekonaniu pamiętnik ten jest falsyfikatem, ponieważ – mimo drobiazgowości rzekomego pamiętnika Stefańskiego – nie zawiera żadnych szczegółów o Polakach w Jamestown, które nie byłyby już znane z innych dokumentów.
Pierwszymi znanymi nam naocznymi świadkami obecności Polaków w Jamestown byli trzej Anglicy: Richard Wiffin, Anas Todkill i William Phettiplace. Wszyscy trzej żyli w Jamestown w latach 1608 – 1612. Ich relacje zawarte są w księdze The Proceedings of the English Colonies in Virginia, która opublikowana została w Londynie jako druga część książki John Smitha A Map of Virginia (wydanej w 1612r.). O Polakach znajdują się tu trzy wzmianki.


Późniejsze zapiski również mówią o obecności Polaków w Jamestown. Są to relacje kolonistów: kapitana Williama Powella, Edwarda Gurganeya, Williama Cantrilla i Sergeanta Boothe’a. Wspomina się w nich m.in. o potyczkach z Indianami w 1616 roku, w których wyróżnił się Polak imieniem Robert. Wzmianki te znalazły się w opublikowanej w Londynie w 1624 roku pracy The General Historie of Virginia. Informacje o Polakach znajdziemy również w czterotomowym zbiorze dokumentów The Records of the Virginia Company of London (Waszyngton 1906-1935), zawierającym notatki, raporty, sprawozdania oraz inne dokumenty należące do Virginia Company of London. Towarzystwo to było – jak wiemy – inicjatorem założenia kolonii Jamestown.


W pierwszych trzech tomach tego zbioru są różne wzmianki o Polakach w Jamestown. I tak pod datą 21 lipca 1619 roku wspomina się o strajku Polaków, pod datą 17 maja 1620 roku o przystąpieniu Polaków do pracy po zakończeniu strajku. Jest kilka wzmianek o artykułach produkowanych przez Polaków, a także o ich udziale w potyczkach z Indianami.
Pod datą 19 lutego 1923 roku znajdziemy informację o Polaku Molasco. Nazwisko to nie ma polskiego brzmienia. A. Waldo uważa, że chodzi o Albertusa Małaszko, M. Haiman zaś, że o Malewskiego, którego nazwisko zniekształcono. Otóż według dokumentów ów Molasco wystąpił z roszczeniami przeciw Virginia Company. Zwrócił się do hrabiego Southhampton, który oświadczył, że jeżeli Molasco mówi prawdę, stała mu się rzeczywiście krzywda i jego roszczenia są uzasadnione. Zaspokojenie tych roszczeń widocznie się przeciągało, ponieważ pod datą 2 lutego 1624 roku znajduje się notatka, z której wynika, że Virginia Company of London starała się unikać zobowiązań wobec Polaka. Dokumenty wskazują, że Molasco nie był jedynym Polakiem, który czuł się pokrzywdzony. Wspomina się tam o „rozmaitych innych”, którzy „znosili cierpienia”. Inne wzmianki dotyczą zapotrzebowania na wykwalifikowanych rzemieślników z Polski.


Należy jednak stwierdzić, że żadna z pierwszych dwóch książek kapitana Johna Smitha – ani A True Relations, ani A Map of Virginia – nie wspomina nic o obecności Polaków w Jamestown. Dole J. Melczak, który szukał śladów polskich w pracach Smitha, tak podsumowuje wnioski swoich poszukiwań: W skrócie świadectwo Smitha jest następujące: siedem wzmianek o polskich mieszkańcach w Jamestown, z których sześć zapożyczonych jest od innych naocznych świadków, a jedna wydaje się pochodzić od Smitha. Co nam daje to świadectwo? Po pierwsze, że Polacy byli w Jamestown w 1608, 1609 i w 1616 r. Po drugie, że jeden z Polaków miał na imie Robert. Po trecie, że Polacy byli robotnikami (labourers, którzy wyrabiali smołę, dziegć, ług mydlany, budowali młyny (pitch and tarre, milles and soap-ashes). Po czwarte, że Polacy przyszli Smithowi z pomocą w czasie starcia z Indianami w 1609 roku. Po piąte, że jeden z Polaków, Robert, złapał Indianina w 1616 roku.
Pierwsi Polacy w Jamestown to rzemieślnicy, specjaliści od wyrobu smoły dziegciu i innych produktów, których sposób wytwarzania był wówczas dobrze znany w Polsce. Polakom przypisuję się również zbudowanie pierwszych studni (świeża woda zastąpiła używaną dotąd wodę z rzeki), mieli też niemały udział w budowie domów i pomieszczeń gospodarczych.
Polacy spełniali w Jamestown w gruncie rzeczy role służebne. Byli traktowani jako wykwalifikowana służba. Ale bez pracy polskich osadników kolonii trudno byłoby przetrwać. Zycie w Jamestown nie było ani łatwe ani bezpieczne. Wkrótce zaczęły się konflikty z okolicznymi Indianami.


Kapitan John Smith, który w latach 1607-1609 stał na czele osady, chwalił Polaków i Holendrów za pracowitość. Polacy wyróżniali się także w walce z Indianami. Podanie głosi, że uratowali życie Smithowi, który wpadł w pułapkę zastawioną przez Indian. Czyn ten przypisuje się Zbigniewowi Stefańskiemu i Janowi Bogdanowi. John Smith był niezwykle przedsiębiorczym i energicznym organizatorem życia w Jamestown. Między innymi dzięki jego inicjatywom i przywództwu osadnicy zdołali przetrwać trudny okres początkowy.


Smith był przychylnie nastawiony do Polaków, doceniał znaczenie polskich rzemieślników dla osady. Nic więc dziwnego, że zabiegał o sprowadzenie do Wirginii większej ich liczby. Pisał do Londynu, że 30 takich cieśli, kowali i murarzy wartych jest więcej aniżeli 1000tutejszych gentelmanów. Rosła więc liczba przybyłych Polaków. Artur L. Waldo wymienia m.in. nazwiska: Karol Źrenica, Ignacy Machowski, Tomasz Miętus ze Lwowa, Gwidon Stójka, Jan Kulawy, którego nazwisko pisano czasem John Cullaway, Mateusz Gramza, Herman Kromka, Eustachy Miciński, Michał Korczewski, Włodzimierz Terlecki, Jan Pargo, Mikołaj Syryński lub Syreński.


Warunki pracy w Wirginii były niezwykle trudne i zapewne odbiegały od tego, co obiecywali sobie kandydaci na osadników. Towarzystwo opłacało im podróż, dawało narzędzia i środki na zagospodarowanie się, w zamian za co zobowiązani byli do odpracowania dla Towarzystwa kilku lat. Był to więc określony kontrakt i istniała daleko idąca zależność, nazywana przez niektórych historyków nawet zależnością niewolniczą. Zapiski Virginia Company notują konflikty i spory między Towarzystwem a Polakami, oskarżającymi je o niedotrzymywanie umowy. Ciężkie warunki pracy w Wirginii oraz walki z Indianami sprawiały, że wielu osadników szukało szczęścia gdzie indziej, na ziemiach, gdzie dziś są stany Ohio, Pensylwania, Kentucky, Indiana. Śród nich byli również Polacy.

Poprzedni

Macron może spać spokojnie

Następny

Rosyjski umarł