23 listopada 2024
trybunna-logo

Opiekun prywatnego muzeum wojny walczy o pokój

(190903) — NANJING, Sept. 3, 2019 (Xinhua) — Wu Xianbin, curator of private Nanjing Anti-Japanese War Museum, shows part of the report documenting how chemical weapons were used by the Japanese Army in China during World War II in Nanjing, east China’s Jiangsu Province, Sept. 3, 2019. Copies of the detailed report were donated to the Memorial Hall of the Victims in Nanjing Massacre by Japanese Invaders and the private Nanjing Anti-Japanese War Museum Tuesday. The report was published in Japan on Aug. 26, 2019. (Xinhua/Li Bo)

Około pół godziny drogi od granic Nankinu, stolicy prowincji Jiangsu na wschodzie Chin, znajduje się czteropiętrowe muzeum upamiętniające wojnę i opór narodu chińskiego przeciwko agresji japońskiej.

W muzeum przechowywane są 5974 eksponaty z czasów wojny, ponad 40 tys. książek i dokumentów, przyciągając zarówno turystów z kraju, jak i z zagranicy. Wielu gości nie wie, że muzeum nie jest instytucją oficjalną, a wysiłkiem jednego człowieka.
Pamięć ognia i krwi
Wu Xianbin, 56-letni biznesmen z Nankinu, jest opiekunem prywatnego muzeum. Jako mieszkaniec Nankinu zawsze w szczególny sposób odnosił się do wojny przeciwko japońskiej agresji.
W grudniu 1937 r., po zdobyciu Nankinu, wojska japońskie wymordowały ponad 300 tys. obywateli Chin w mieście, ówcześnie stolicy Chin.
W 2002 r. Wu przypadkiem kupił angielską książkę o masakrze nankińskiej. Książka zrobiła na nim wrażenie, zrozumiał, jak mało wiedział o historii tamtej wojny.
W 2006 r. Wu postanowił samodzielnie zbudować prywatne muzeum tamtej wojny.
– Za sprawą muzeum, mogłem wyszukać więcej historycznych przedmiotów, a więcej ludzi może poznać szczegóły o wojnie – powiedział Wu.
Fabryka zmieniona w muzeum
Budowa i samodzielne zarządzanie muzeum nie jest łatwym zadaniem.
Nie było łatwo znaleźć odpowiedni adres dla takiego muzeum w mieście. Budynek, w którym obecnie znajduje się muzeum, kiedyś był fabryką należącą do Wu. Zamknął on fabrykę i stopniowo przebudował budynek do obecnej postaci.
Na początku Wu nie wiedział, gdzie znaleźć historyczne przedmioty, więc spędził dużo czasu, krążąc po zabytkowych ulicach Nankinu, stoiskach z antykami, księgarniach. Jednak często wracał z pustymi rękami.
Na szczęście, gdy rozszerzył skalę poszukiwać, znalazł trochę „skarbów”.
Na drugim piętrze muzeum, uwagę zwraca zwyczajnie wyglądająca zardzewiała miska. Używali jej chińscy żołnierze podczas obrony Nankinu pod koniec 1937 r.
Miska została wydobyta z rzeki Qinhuai. Trafiła w ręce obwoźnego sprzedawcy. Gdy tylko usłyszał o tym Wu, ruszył znaleźć sprzedawcę i odkupił przedmiot, za cenę kilku tysięcy juanów.
Raz, aby wykupić zestaw cennych przedmiotów od kolekcjonera, Wu jechał pociągiem przez ponad 20 godzin, z zapałem przekonywał kolekcjonera i wreszcie kupił cały zestaw za 50 tys. juanów (ok. 7130 dolarów).
Dzięki wysiłkom Wu, muzeum nadal się rozwijało. Liczba pracowników muzeum wzrosła z jednego do ośmiu, kanały pozyskiwania eksponatów rozwinęły się od zakupów offline do zakupów i aukcji w internecie.
W międzyczasie wymagania Wu dotyczące eksponatów i dokumentów stopniowo rosły.
– W przeszłości martwiłem się o brak zbiorów w muzeum, ale teraz wybieram w pierwszej kolejności solidne, oryginalne obiekty – powiedział Wu.
W sali wystawowej dziś eksponowanych jest dwa tysiące historycznych przedmiotów, a ponad 3 tys. jest przechowywanych w magazynie. Leżąc w magazynie, zbiory w ciszy opowiadają swoją historię.
Obrońca pokoju
Wu wspomina, że gdy otwierał muzeum w 2006 r., spędzał większość czasu samotnie w muzeum, nie widząc żadnych zwiedzających przez ponad trzy miesiące.
Obecnie do muzeum przybywa coraz więcej gości z kraju i zagranicy. Do tej pory było w nim ponad 300 tys. gości, w tym kilkaset zagranicznych grup.
Zhao Jianqiang, mieszkaniec Nankinu, który odwiedził muzeum 5 lipca, powiedział, że chociaż rozmiar kolekcji nie jest tak duży, jak w muzeach państwowych, to małe przedmioty, jak listy czy umywalki pokazują mało znane aspekty historii.
– Zapisana ręcznie ściana weteranów na trzecim piętrze szczególnie mnie zszokowała. Pokój nigdy nie przychodził łatwo – powiedział Zhao.
Chociaż Wu przez te wszystkie lata zbierał i wystawiał historyczne przedmioty związane z wojną, nie był entuzjastą wojny. Przeciwnie, pracując jako opiekun muzeum wojennego zaczął tym bardziej doceniać wartość pokoju.
Od 2014 r. Wu regularnie jeździ do Japonii, by brać udział w historycznych spotkaniach organizowanych przez japońskie organizacje pozarządowe. Przywoził tam cenne zbiory, by rozmawiać z miejscowymi ludźmi, tłumacząc, jak cenny jest pokój.
Do muzeum Wu przyjeżdża ok. 700 japońskich gości każdego roku. Niektórzy z nich zostali przyjaciółmi Wu.
Japoński malarz namalował portret Wu po wizycie w muzeum. Starsze małżeństwo z Japonii wykonało ponad trzy tysiące papierowych żurawii, symboli pokoju, i przekazało je do muzeum – wspomina Wu.
Teraz, gdy więcej ludzi interesuje się historią wojny i oporu narodu chińskiego przeciwko japońskiej agresji, muzeum zyskuje coraz większe zainteresowanie i wsparcie.
Jeśli chodzi o przyszłość muzeum, Wu się nie martwi. – Nie jestem już sam. Wierzę, że mogę znaleźć więcej ludzi myślących tak jak ja, by kontynuować tę misję, by głos za pokojem mógł się nieść jeszcze szerzej.

Poprzedni

Sadurski na weekend

Następny

Kiedy minie sen sekretarza stanu USA o „prowokowaniu Chin” w Europie Środkowo-Wschodniej?

Zostaw komentarz