16 listopada 2024
trybunna-logo

Odroczenie

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oznajmił, że planowane wyburzenie beduińskiej wioski na Zachodnim Brzegu zostanie przesunięte w czasie – ale nie odwołane. Międzynarodowy rozgłos wokół sprawy dał pewien efekt.

 

Jeszcze dzień wcześniej grupa 200-300 Palestyńczyków i solidarnych z nimi zagranicznych aktywistów, przebywających w namiocie protestacyjnym w Chan al-Ahmar, każdego dnia spodziewała się najgorszego. Buldożery już kilkakrotnie wjeżdżały na teren wsi, niszcząc pojedyncze domy, a żołnierze i policja dokonywali zatrzymań blokujących. W piątek izraelscy żołnierze rozpylili gaz pieprzowy na grupę protestujących, którzy skandowali hasła o wolnej Palestynie.

W poniedziałek jednak premier Izraela oznajmił, że zniszczenie Chan al-Ahmar zostanie na krótko odłożone – w żadnym jednak wypadku nie odwołane. Netanjahu stwierdził, że zburzenie wsi nakazuje wyrok sądu. Dodał też, że „taka jest nasza polityka”, co jest określeniem zasadnym. Rządząca Izraelem prawica widzi bowiem rozbiórkę jako część większego planu połączenia istniejących już (w świetle prawa międzynarodowego nielegalnych) osiedli Ma’ale Adumim i Kfar Adumim pasem nowych osiedli, co w efekcie podzieli Zachodni Brzeg Jordanu na dwie części. Według władz Autonomii Palestyńskiej czyni to martwą literą całą koncepcję państwa palestyńskiego na tym terytorium, wbrew międzynarodowym ustaleniom.

Właśnie z uwagi na strategiczny rozmach całej koncepcji i jej znaczenie dla polityki Izraela trudno się spodziewać, by plan zburzenia osady został całkowicie zarzucony. Netanjahu chce raczej przeciągnąć sprawę, by przestała budzić oburzenie za granicą.

Oficjalnie Chan al-Ahmar ma zniknąć, bo mieszkańcy nie mieli zezwoleń na budowę swoich domów (w wielu przypadkach raczej baraków czy szałasow). Palestyńczycy argumentują, że w roku powstania osady, czyli na początku lat 50., tereny te nie były nawet w granicach Izraela (należały do Jordanii), więc trudno mówić o pytaniu rządu w Tel Awiwie o zgodę.

Poprzedni

Zleceniodawca mordu?

Następny

Chorwaci też nie chcą

Zostaw komentarz