Wypowiadając się na zakończenie szczytu humanitarnego w Stambule, prezydent Turcji, Redep Tayyip Erdogan oznajmił, że parlament turecki nie uchwali ustawy zatwierdzającej porozumienie o migrantach, jeśli Unia Europejska nie uchyli do końca tego miesiąca wiz dla obywateli tureckich.
W tym samym duchu wypowiedział się teraz nowy minister ds. UE, Omer Celik. Stwierdził, że co prawda stosunki Turcji z UE są bardzo ważne, ale nie są „jedyną opcją”.
Celik, dotychczasowy rzecznik rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), zastąpił Volkana Bozkira, zawodowego dyplomatę, który uzgodnił podpisaną 18 marca umowę turecko-unijną w sprawie odsyłania migrantów.
Zgodnie z nią migranci, którzy wjechali nielegalnie do Grecji, mają być zawracani do Turcji. Za każdego Syryjczyka wydalanego, do UE ma przybywać inny Syryjczyk z obozu dla uchodźców w Turcji. W zamian UE zobowiązała się do wsparcia Ankary kwotą 6 mld euro, z czego 3 mld euro od 2018 roku, oraz do zniesienia do lipca wiz dla obywateli Turcji.
Celik zażądał, by UE odeszła od „podwójnych standardów” w sprawie walki z terroryzmem. Chodzi o to, że Turcja musi spełnić jeszcze 5 z 72 warunków zniesienia wiz, w tym zmienić ustawę antyterrorystyczną, którą pozwala wsadzić do więzienia każdego przeciwnika rządów Erdogana, w tym posłów kurdyjskich. Dla rządu tureckiego Kurdowie to nieomal synonim terroryzmu, a żądania unijne w sprawie przestrzegania wobec nich praw człowieka to podwójne standardy.
Przygotowując się do nowej batalii z UE, Erdogan usunął dotychczasowego premiera Ahmeta Davutoglu, a na jego miejsce mianował ministra transportu Binalego Yildirima, znanego z poglądów islamistycznych i poparcia dla wprowadzenia ustroju prezydenckiego. Sytuacja polityczna w Turcji wygląda tak, że jakkolwiek władza wykonawcza należy do rządu, a prezydent jest honorową głową państwa, to w praktyce Erdogan już rządzi autokratycznie i tylko trzeba dostosować do tego faktu konstytucję. Pierwszemu posiedzeniu nowego rządu przewodniczył już Erdogan.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, główna promotorka umowy z Turcją, powiedziała, że nie obawia się jej fiaska. „Trzeba nam po prostu więcej czasu”, zapewniła i zapowiedziała dalsze rozmowy pomiędzy Komisją Europejską, a Turcją.