21 listopada 2024
trybunna-logo

Miałeś Putinie złoty róg

W naszej części świata Władimir Putin jest bohaterem negatywnym. Bez dwóch zdań solidnie na to zapracował. Ale tak nie musiało być.

Nie jestem zwolennikiem tezy o Rosji, jako kraju tak ukształtowanego przez historię, że nic tam nie może zmienić tradycji samodzierżawia. Co prawda jest faktem, iż Rosję i rosyjskich przywódców stworzyło coś, czego praprzyczyną było oderwanie Rusi od reszty Europy przez najazd mongolski w średniowieczu. Wszelkie próby zmiany tego paradygmatu kończyły się żałośnie, wręcz wzmocnieniem mentalnej schedy po Złotej Ordzie. Ale to jednak nie wykluczało i nie wyklucza możliwości zmiany. Paradygmat do tego momentu jest paradygmatem póki ktoś go nie zakwestionuje. Putin miał szansę go zmienić. Zreformować Rosję, zbudować ją na nowo, w cywilizowany i demokratyczny sposób.
Władimir Putin przejął władzę w roku 1999 z rąk Borysa Jelcyna w chwili, gdy kryzys państwa rosyjskiego zdawał się sięgać dna. Wielu członków rosyjskiej elity i wielu ludzi na całym świcie kibicowało wtedy Putinowi w walce z mafią, która zdawała się przejmować kontrolę nad tym olbrzymim krajem. Demokratyczny zachód liczył i przyznam się, że ja też liczyłem, iż po raz pierwszy w swojej historii Rosja dołączy do europejskiej rodziny. Wizja demokratycznej i zjednoczonej Europy od Lizbony po Władywostok wcale nie była iluzją. Wszystkim, którzy z perspektywy roku 2022 mądrzą się, iż już wtedy wiedzieli, że było to niemożliwe mówię: nawet, jeśli byliście wówczas tacy przewidujący to taki rozwój wydarzeń w Rosji był jednak możliwy. Pomijam oczywiście tych polskich polityków, którzy chodzili w tamtym czasie do szkoły, ale uparcie twierdzą, że już wtedy wszystko przewidzieli i gromko przed tym przestrzegali.
Była w latach dziewięćdziesiątych całkiem spora i wpływowa grupa polityków rosyjskich, którzy widzieli przyszłość Rosji w Unii Europejskiej i NATO, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tak uważał np. minister spraw zagranicznych Rosji z pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych Andriej Kozyriew. Wtedy właśnie Władimir Putin miał w swoich rękach złoty róg.
Cóż, okazało się, że jest wielbicielem rosyjskiego samodzierżawia i to z roku na rok coraz większym. Samodzierżawca nie może zakończyć sprawowania władzy na Kremlu po dwóch kadencjach, tak jak wtedy przewidywała rosyjska konstytucja. Carem jest się dożywotnio. Mafii natomiast Putin nie zlikwidował, a po prostu upaństwowił. I tak oto Władimir Putin zbudował sobie układ, w którym nie tylko jest Carem, ale także Ojcem Chrzestnym, a wspomniany wyżej Andriej Kozyriew od 9 lat jest na emigracji w USA. Niby to w historii Rosji sytuacji typowa, ale uważam, że nie musiało tak się stać. Putin był o krok od wprowadzenia Rosji na drogę demokracji, ale dokonał innego wyboru. Zgubił złoty róg, być może nawet nie zdawał sobie sprawy, że go ma. Zamiast zatem przejść do historii, jako ojciec demokratycznej Rosji ma iluzję imperium, dziurową jak sito siłę zbrojną, która jest potężna jedynie w opinii internetowych trolli i w starciu z dużo słabszym przeciwnikiem. Ma także postępującą katastrofę gospodarczą, którą sprowadzi go do roli chińskiego klienta. A i jeszcze ma monstrualną korupcję, która zżera państwo od środka, chociaż z tego pewnie póki, co jest jeszcze zadowolony.
Nie będę zgadywał, jaka będzie przyszłość Władimira Putina. Nie takim rzeźnikom jak on stawiano w Rosji pomniki. Ale na jedną prognozę mogę się skusić, na pewno nie dokończy życia na spokojnej i dostatniej emeryturze.

Poprzedni

Xi Jinping spotkał się z Charlesem Michelem i Ursulą von der Leyen

Następny

Mój dziennik politycznie niepoprawny