16 listopada 2024
trybunna-logo

#metoo po angielsku

„Znany biznesmen” oskarżony przez ponad 20 osób o molestowanie i rasizm, może spać spokojnie. Dziennikarze z „Daily Telegraph” przez osiem miesięcy prowadzili śledztwo na temat jego grzechów. Ale sąd czasowo zablokował publikację i zabronił ujawniania nazwiska przedsiębiorcy. Dlaczego? Ponieważ „przynajmniej pięcioro” pracowników miało w umowach klauzule poufności. To nie pierwszy przypadek, kiedy działa ona w służbie uciszania niewygodnych głosów.

 

„Telegraph” zapowiedział publikację w ubiegły wtorek, ale okazało się, że w ostatniej chwili została zablokowana. Dlatego w środę 24 października pierwsza strona gazeta zawierała opis nie historii samej w sobie, lecz historii całej historii. „Znany biznesmen” molestował seksualnie i dopuszczał się mobbingu oraz dyskryminacji na tle rasowym. Niestety, dowiedział się o planowanej publikacji. Wydał ponad 600 tysięcy dolarów na prawników, aby znaleźli sposób na uciszenie dziennikarzy. Najpierw uciszał swoje ofiary – miał im płacić za milczenie, ale okazało się, że o tym również nie wolno im mówić, gdyż zabrania tego klauzula poufności (NDA).

NDA (non-disclosure agreements) to przepisy mające chronić informacje będące tajemnicą przedsiębiorstwa. Klauzule miało podpisać co najmniej pięcioro byłych pracowników oskarżających „byłego biznesmena”. Podobnych argumentów używał w stosunku do swoich ofiar Harvey Weinstein. Jednak sąd apelacyjny i jego najbardziej znany sędzia, lord Terence Etherton orzekł 24 października, że ujawnienie nazwiska przedsiębiorcy oraz zarządzanych przez niego firm nie będzie realizacją interesu publicznego, zaszkodzi samym skarżącym, a przedsiębiorstwa narazi na straty.

„Pozwany powinien dostać szansę na to, by udowodnić, dlaczego jego anonimowość powinna być chroniona” – czytamy w orzeczeniu. Sędzia stwierdził też, że opublikowanie danych osobowych stanowiłoby złamanie klauzul i byli pracownicy ponieśliby tego konsekwencje. Prawnicy „Telegrapha” upierali się, że „znany biznesmen” nie podpisywał żadnych umów ani klauzul z redakcją gazety oraz, że publikacja stanowić będzie ostrzeżenie dla wszystkich obywateli.

Poprzedni

Nasi transportowcy podbijają Europę

Następny

Czerwone śmieci

Zostaw komentarz