21 listopada 2024
trybunna-logo

Marzenia o nowej konstytucji przełożone na potem

Chilijczycy opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko nowej, postępowej konstytucji, mającej zastąpić dokument z 1980 roku, powstały za czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta. Po podliczeniu 99,9 proc. głosów w niedzielnym plebiscycie, za odrzuceniem było 61,9 proc. głosujących w porównaniu do 38,1 proc. będących za przyjęciem. Głosowanie było obowiązkowe.

Senator Ximena Rincón, jedna z liderek kampanii odrzucenia, określiła zwycięstwo jako „jasne i dobitne” i wezwała do zwołania nowej konwencji konstytucyjnej.. „Zobowiązuję się dołożyć wszelkich starań, aby zbudować nową konstytucyjną trasę wraz z Kongresem i społeczeństwem obywatelskim” – powiedział Gabriel Boric, prezydent Chile. 

Niepewna przyszłość

Dokument z 1980 roku sporządzony za czasów Pinocheta będzie teraz obowiązywał, a przyszłość Chile wygląda zdecydowanie niepewnie. Krytycy konstytucji twierdzą, że konstytucja z czasów Pinocheta ugruntowała neoliberalny model gospodarczy – promujący wolnorynkowy kapitalizm i deregulację – który doprowadził do ogromnych nierówności.

W 2020 roku w początkowym plebiscycie prawie 80% głosujących opowiedziało się za opracowaniem nowej konstytucji, ale po żmudnym roku negocjacji ludzie wyrazili swoje niezadowolenie z produktu końcowego.

Istniały obawy, że niezadowoleni zwolennicy konstytucji mogą zainscenizować powtórkę demonstracji z 2019 roku, które rozpoczęły proces reformy konstytucyjnej. Jednak na głównym placu w Santiago zebrał się tłum liczący nie więcej niż kilkaset osób, który został szybko rozpędzony przez policję przy użyciu armatek wodnych i gazu łzawiącego. 

Ten dokument mógł być przełomem

Proponowana konstytucja zawierała długą listę praw i gwarancji społecznych, które wydawały się być odpowiedzią na żądania tego szerokiego ruchu społecznego. Zapisano w nim parytet płci w rządzie i innych organach państwa – po raz pierwszy na świecie – nadano priorytet ochronie środowiska i po raz pierwszy w historii kraju uznano rdzenną ludność Chile. Wielu krytykowało zawarte w dokumencie gwarancje dla rdzennych mieszkańców, które ich zdaniem podzielą Chile. Inni ostrzegali, że wstrząsy systemu politycznego są niepotrzebne i eksperymentalne.

Festiwal prawicowych kłamstw

Od tygodni telewizyjne spoty reklamowe starały się przechylić opinię w kierunku odrzucenia konstytucji. Prawica rzucała cały czas mocnymi słowami, twierdząc, że nowa konstytucji stworzy drugą Wenezuelę. W maju senator Felipe Kast twierdził, że zgodnie z nową konstytucją aborcja będzie dozwolona do dziewiątego miesiąca ciąży pomimo tego, że tekst zapisywał prawa reprodukcyjne, ale wyraźnie pozostawiał szczegóły w gestii prawa. „Wraz z pierwszym plebiscytem nastąpił boom dezinformacji” – alarmowali chilijscy aktywiści i dziennikarze. Między innymi Valentina Matus, redaktorka Contexto Factual w rozmowie z The Guardian. „Mimo że nie było jeszcze nic napisane, to już mówili, że można mieć zabrany dom” – wspominała Matus. Wśród najbardziej absurdalnych twierdzeń królowała strona internetowa, której wygląd naśladował konwencję konstytucyjną, twierdziła, że nowa konstytucja zdelegalizuje sprzedaż wody butelkowanej i torebek z lodem na letnie grille. A podczas kampanii telewizyjnej w 2021 roku, prawicowa partia fałszywie twierdziła, że nowa konstytucja zmieni hymn narodowy Chile, flagę – a nawet nazwę kraju.  W odpowiedzi na falę fałszywych postów w mediach społecznościowych jeden z kongresmenów przedstawił nawet pod koniec lipca projekt ustawy, która sankcjonowałaby udostępnianie fałszywych wiadomości na temat konstytucji grzywną w wysokości około 33 mln pesos, (około 150 tys. złotych). 

Światowa skrajna prawica myśli podobnie

Przed samymi wyborami działacze skrajnej prawicy skopiowali taktykę skrajnie prawicowych liderów Donalda Trumpa i Jaira Bolsonaro, atakując chilijskie służby wyborcze i twierdząc, że mogą nie uznać wyniku referendum. Zaufaniem do procesu wstrząsnął również skandal, gdy we wrześniu ubiegłego roku jeden z delegatów został niehonorowo wykluczony z konwencji. Pomimo wysiłków prawicy, niewielu poważnie wątpi w uczciwość procesu wyborczego w Chile. W swoim raporcie o Chile z 2022 roku organizacja pozarządowa Freedom House przyznała chilijskiej demokracji ocenę 94 na 100 – drugą najwyższą w Ameryce Łacińskiej – stwierdzając, że „ramy wyborcze Chile są solidne i ogólnie dobrze wdrożone”. 

Co zawaliło?

Problemem projektu była nie tyle jego treść, co sam proces tworzenia – wyjaśnia Kenneth Bunker, analityk polityczny i szef firmy sondażowej Politico Tech Global w rozmowie z Times. „Niektórzy Chilijczycy twierdzą, że delegaci nie byli reprezentatywni dla chilijskiego społeczeństwa – większość pochodziła z lewicowych bloków politycznych lub niezależnych o podobnym zabarwieniu politycznym. Kwoty zapewniały rdzennym mieszkańcom proporcjonalny do wielkości populacji udział w procesie – jednak ci delegaci nie reprezentowali bardziej konserwatywnych opinii wielu rdzennych Chilijczyków” – stwierdził Bunker. 

Czas zakopać dziedzictwo dyktatury Pinocheta

Chilijczycy są jednak nadal są optymistyczni, uważając, że zmiana może być możliwa, powołując się na potrzebę zostawienia w tyle konstytucji z czasów Pinocheta i modelu, który ona zawierała, przechodząc do bardziej egalitarnej, demokratycznej przyszłości. Ta jednak wydaje się odległa. Pomimo tego Gabriel Boric wyraził gotowość do powtórzenia procesu konstytucyjnego, ale podstawy reformy są wciąż bardzo dyskusyjne.

Poprzedni

Rusza Festiwal Skrzyżowanie Kultur

Następny

Między mrocznym snem a groteskową jawą