30 listopada 2024
trybunna-logo

Mała wojna niemiecko-węgierska

Zarząd socjaldemokracji niemieckiej (SPD) zatwierdził Martina Schulza, niedawnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (PE), jako kandydata partii na kanclerza we wrześniowych wyborach do Bundestagu. I od razu wybuchła mała wojna słowna między nim, a politykami węgierskimi.

Schulz oznajmił, że „solidarność i uczciwy podział ciężarów jest fundamentem współpracy europejskiej „, mając na myśli przyjmowanie migrantów. I zaraz pogroził państwom Grupy Wyszehradzkiej (w tym Polsce), że „przyszły rząd niemiecki musi połączyć kwestię solidarności w polityce migracyjnej z przyszłym budżetem unijnym”.
Za cel obrał sobie w szczególności premiera Węgier, Viktora Orbana i nie ukrywał, że rozsierdziła go postawa bawarskiej CSU – siostrzanej partii CDU kanclerz Angeli Merkel – która przyjmuje z honorami Orbana, „odmawiającego jakiejkolwiek solidarności z Niemcami”, co jest „publiczną zniewagą dla Niemiec”.
Do słów Schulza niezwłocznie odniósł się z dużą złośliwością szef dyplomacji węgierskiej, Peter Szijjarto: „Rząd Węgier jest bardzo solidarny wobec Niemiec. Przez Węgry nie docierają bowiem do Niemiec nielegalni imigranci. Chronimy zewnętrzną granicę Unii, a przez to chronimy także Niemcy. Na tę ochronę wydajemy mnóstwo pieniędzy, włączamy policję i żołnierzy. Pomagają nam tyko nasi partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej i Austrii, a jednak nie skarżymy się na brak solidarności europejskiej. Tymczasem Schulz nie robi nic, tylko miota oskarżenia i próbuje szantażować tych, którzy go bronią”.
Dalej Szijjarto pisał, że Schulz „jako szef PE nie czynił nic przeciw nielegalnej imigracji, która niesie ze sobą terroryzm, i także teraz jego celem nie jest ochrona Europejczyków, zaś Viktora Orbana potępia wyłącznie, by uzyskać korzyści w niemieckiej polityce wewnętrznej”.
Schulz stoi na tym samym stanowisku, co kanclerz Merkel, która w połowie stycznia mówiła o „potrzebie bardziej uczciwego podziału uchodźców” między państwa Unii. W tym celu trzeba lepiej zabezpieczyć granice zewnętrzne UE, podkreśliła, a kierunek tych działań trzeba wytyczyć na najbliższym szczycie UE w lutym na Malcie – proponowała.
Na co Orban oświadczył, że nie można oczekiwać, iż Bruksela rozwiąże problem ochrony granic. „Musimy obronić się sami”, stwierdził wskazując. że Węgry są obecnie jednym z najbezpieczniejszych państw Europy. „U nas nie ma terroryzmu, nie ma zbiorowej przemocy, nie wjeżdża się ciężarówkami w świętujący tłum, co jednak, że nie oznacza to, iż także na Węgrzech nie dojdzie do podobnych tragedii”, zauważył.
Podkreślił, że imigranci są też ofiarami – przemytników ludzi i europejskich polityków obiecujących ich wpuszczenie. „Rozumiemy ich, ale nie możemy wpuścić ich do Europy. Prawa człowieka nigdzie nie nakazują narodowego samobójstwa” – stwierdził.

Poprzedni

Rumunia: jak prezydent z premierem

Następny

Hamon wie, jak wygrywać wybory