22 listopada 2024
trybunna-logo

„Le Monde Diplomatique” Edycja polska, nr 5 / 2021

W numerze: „Imperium, które się nie cofa”. To Serge Halimi o USA: „Stany Zjednoczone nigdy nie pokornieją na długo. Miesiąc po swojej katastrofie afgańskiej przywróciły ład imperialny. Świadczy o tym policzek, jaki wymierzono Francji”. Tak publicysta definiuje aktualną pozycje zajmowaną przez Stany Zjednoczone po niespełna roku od objęcia prezydentury przez Joe Bidena.

„Następny cel po Kabulu: Bagdad” – tak prognozuje Akram Belkaid w tej samej kwestii. O sytuacji gospodarczej i politycznej w Peru napisał Romain Migus. „Dlaczego Zachód przegrał w Afganistanie?” – zastanawia się Adam Baczko we współpracy z dwoma autorami francuskimi.
W edytorialu Przemysław Wielgosz zajmuje się sytuacją na granicy polsko-białoruskiej i pyta „Gdzie leży Usnarz?” Ale tu zdarzenia dzieją się bardzo szybko i już dawno nie Usnarz jest w centrum zainteresowania. O kryzysie imigracyjnym nie sposób pisać inaczej niż w rytmie codziennym, bo sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie.
Poza tym Alain Garrigou o „Wielkiej iluzji pokojowego handlu”, a reportaż Any Eleny Correa „Jak uwięziono Belen” opowiada o strasznym czasie drakońskiego zakazu aborcji w Argentynie, zanim Argentynki zrzuciły to jarzmo.
Killian Cogan napisał o „Stambule, schronieniu nowego świata arabskiego”. To fascynująca kwestia. Tureckie Imperium Osmańskie, zwane też Ottomańskim, od XV do XVIII wieku było światowym supermocarstwem i obejmowało ogromną połać Azji, Afryki i Europy. Perłą w jego koronie był arabski Egipt z Kairem. W drugiej połowie XIX wieku potęga Turków zaczęła się chwiać, głównie z powodu ruchów odśrodkowych.
Imperium się rozpadło i przez ponad sto lat Turcja była po prostu silnym państwem narodowym. Od czasu, gdy świeckie rządy w Turcji będące spuścizną Ataturka zostały zastąpione przez coraz bardziej islamizujący się reżim Erdogana, kraj ten stał się celem emigracji wielu Arabów, którzy stworzyli tam potężną już diasporę, głównie w Stambule.
Turcja przyciąga tych muzułmanów arabskich, którym podoba się umiarkowana wersja islamu panująca w Turcji, bo mimo represyjnego, policyjnego charakteru tego państwa, jest ono mimo wszystko bardziej europejskie i cywilizowane, niż n.p. opanowany przez fanatyków Afganistan czy inne pogrążone w chaosie kraje tego regionu i obszaru kulturowo-religijnego.
Można więc rzec, że Turcja, choć w stopniu nieporównywalnie skromniejszym niż przed wiekami i w innych warunkach geopolitycznych, ale jednak staje się jednym z nowych centrów świata islamu. Poza tym Frederic Lemaire w zupełnie innym świetle niż to, do którego nawykowo się przyzwyczailiśmy, analizuje kwestię wierzycielstwa i zadłużenia. Generalna konkluzja jest taka, że bardziej opłaca się być wierzycielem niż dłużnikiem, bo to na wierzycielstwie robi się najlepsze interesy we współczesnym świecie. W „Niezgodnym głosie antykolonialnych reporterów” Anne Mathieu opowiada o tym, jak we Francji 1936 roku, za rządów Frontu Ludowego widziano sprawy kolonialne.
Niestety opis ten nie wystawia dobrego świadectwa ówczesnej francuskiej lewicy spod znaku Leona Bluma. „Wiara i czucie w Wenecji” – Florentyna Gust opisuje klimaty tego filmowego festiwalu i dominujące na nim trendy. Numer kończy tekst Stefana Zgliczyńskiego „Państwo stanu wyjątkowego” czyli o Polsce PiS.

Poprzedni

To tutaj odczytamy i zrozumiemy Chiny

Następny

48 godzin sport