30 listopada 2024
trybunna-logo

Kurdowie nie odpuszczą

Oficjalny przedstawiciel kurdyjskiej administracji, zarządzającej znajdującymi się pod jej kontrolą terenami w Syrii, zapowiedział przeprowadzenie tam wyborów do władz lokalnych. Wybory te mają odbywać się stopniowo na coraz to większych obszarach od lokalnych samorządów po zgromadzenie regionalne począwszy od lata tego roku do stycznia 2018 r.

Syryjscy Kurdowie już na początku wojny w 2011 r. ogłosili powstanie autonomii w północnej części kraju, zaznaczając jednocześnie, że nie dążą do utworzenia tam własnego państwa niezależnego od władz w Damaszku. Jak twierdzi agencja Reuters, prezydent Baszar al-Assad toleruje kurdyjską kontrolę nad częścią kraju, uznając to za rozwiązanie tymczasowe, jednak jest przeciwny federacyjnej strukturze państwa. Obecnie tereny północnej Syrii znajdują się pod kontrolą ugrupowania zbrojnego pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne, gdzie kluczową rolę odgrywa kurdyjska formacja militarna YPG.
Syryjskie Siły Demokratyczne czują swoją siłę, ponieważ są politycznie i militarnie wspierane przez Stany Zjednoczone. Waszyngton postawił na to właśnie ugrupowanie, które okazało się skuteczne w walce z tzw. Państwem Islamskim (PI) odbijając z jego rąk miasto Rakka będące bastionem dżihadystów. Siły kurdyjskie liczą na to, że amerykańskie wsparcie będzie miało charakter długofalowy. Jak oświadczyła w wywiadzie dla agencji The Associated Press wiceprzewodnicząca Syryjskiej Rady Demokratycznej będącej politycznym skrzydłem proamerykańskich sił zbrojnych Ilham Ahmed, „rola Stanów Zjednoczonych w walce przeciwko PI nie może się zakończyć wraz z wyzwoleniem Rakki, lecz powinna być kontynuowana jako gwarancja stabilności, dopóki nie zostanie określona przyszłość polityczna dla szarpanego wojną kraju” dodając, że „Kurdowie nie mogą być dłużej ignorowani w poważnych negocjacjach na temat przyszłości kraju”.
Tymczasem amerykańska administracja za pośrednictwem swojego cytowanego przez The Associated Press oficjalnego przedstawiciela utrzymuje, że nie ma zamiaru angażować się w sprawy polityczne Syrii po wyzwoleniu jej od muzułmańskich ekstremistów. Najnowsza historia dostarcza kilku przykładów na to, że USA traktowały Kurdów w sposób instrumentalny, a ich lojalność kończyła się w momencie, gdy przestawali być im przydatni. W końcu Stanom Zjednoczonym bardziej zależy na będącej w NATO, dysponującą potężną armią i nietolerującą autonomicznych dążeń ludności kurdyjskiej Turcji niż na wykorzystywanych okazjonalnie kurdyjskich ugrupowaniach militarnych. Zgodnie z zasadą „Kurd zrobił swoje, Kurd może odejść”.

Poprzedni

Bunt dziennikarek

Następny

Kierowco, strzeż się sam!