16 listopada 2024
trybunna-logo

Kto wygrał?

Wojna w Syrii wygasa i kończy się spektakularnym zwycięstwem wojsk i dyplomacji Rosji.

 

W cieniu rozgrywanych w Rosji Mistrzostw Świata w piłce nożnej, z pogrążonej od 6 lat w krwawej wojnie domowej Syrii nadchodzą kolejne dobre wieści. Ofensywa wojsk rządowych, mająca wyzwolić z rąk ugrupowań terrorystycznych i rebelianckich południowo zachodnią Syrię, dzięki wsparciu Rosjan rozwija się niezwykle pomyślnie. Z sił terrorystów Państwa Islamskiego oczyszczono ostatnie kontrolowane przez nich, obszerne obszary pustynne w prowincji Deir ez Zaor, a do domu z Syrii wróciło przeszło tysiąc rosyjskich żołnierzy oraz niemała część bazujących tam okrętów i samolotów.

 

Kto nie rozumie języka Ławrowa, ten poznaje argumenty Szojgu, czyli ofensywa w Daraa

Kilka tygodni temu ruszyła przygotowywana od dawna pod kierunkiem rosyjskich doradców operacja ofensywna pod kryptonimem „Bazalt”, mająca na celu wyzwolenie południowo zachodniej Syrii na pograniczu Izraela i Jordanii. Ta kluczowa w ramach kampanii letniej 2018 ofensywa prowadzona jest przeciwko silnemu zgrupowaniu rebeliantów liczącemu w szczycie ok. 80 tys. bojowników. Jest to konglomerat terrorystów z ISIS, syryjskiej odnogi Al – Kaidy – ugrupowania An-Nusra i tzw. Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) wspieranej przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie i państwa zachodnie na czele z USA. Bazy szkoleniowe WAS znajdują się na terenie sąsiedniej Jordanii. Wojska rebelianckie, zajmowały od 3 lat zasadniczo martwy, drugorzędny teatr działań wojennych w prowincji Daraa, Kunejra i Suwejda. W rękach bojowników znajdowały się liczne czołgi w tym T-72, T-62 i T-55, bojowe wozy piechoty BWP-1, setki pojazdów terenowych wyposażonych w wielkokalibrowe karabiny maszynowe 12,7 mm, działka przeciwlotnicze ZU-23 mm, moździerze i kierowane wyrzutnie rakiet przeciwpancernych. Oprócz artylerii lufowej i rakietowej, rebelianci dysponowali rakietami operacyjno-taktycznymi o zasięgu ok. 150 km. Wsparcie państw zachodnich dla „umiarkowanej opozycji” sprawiało, że jak wykazało dziennikarskie śledztwo niezależnych dziennikarzy z Bułgarii, uzbrojenie z krajów Europy Wschodniej samolotami lub statkami przez Morze Czarne, cieśniny Dardanele i Bosfor płynęło do Arabii Saudyjskiej i stamtąd via Jordania trafiało do Syrii. Stąd jest w rękach rebeliantów uzbrojenie strzeleckie, karabiny maszynowe i granatniki z Bułgarii, Serbii czy Czech. Mają oni transportery opancerzone OT-64, czyli znane w Polsce „Skoty” czołgi T-72, czy przeciwpancerne pociski kierowane made in USA typu TOW-2. Obszar kontrolowany przez rebeliantów pokrywał się z tzw. Południową strefą deeskalacji. Istniało więc duże prawdopodobieństwo, na co liczyli rebelianci, interwencji lotnictwa i floty USA, na czele z grupą lotniskowcową USS „Harry Truman” i 6 Floty US Navy operującej na Morzu Śródziemnym.
Dyplomacja rosyjska w drodze wielu spotkań i rozmów z przedstawicielami USA, Izraela, Jordanii, wypracowała kompromis, który powstrzymał te kraje przez zbrojna interwencją powstrzymującą operację „Bazalt”. Moskwa wzięła na siebie określne gwarancje, które są opinii publicznej nie znane, widocznie jednak zapewniły one zaspokojenie interesów narodowych poszczególnych krajów zaangażowanych w starcie w prowincji Daraa.
W tych okolicznościach do natarcia przystąpiło silne zgrupowanie wojsk rządowych w składzie elitarnej 4 dywizji zmechanizowanej, 5 dywizji pancernej, brygad należących do 7 i 9 dywizji pancernych raz 15 dywizji szturmowej, formacji należących do V Ochotniczego Korpusu Szturmowego wyposażonego i wyszkolonego przez doradców rosyjskich w parciu o kadrę oficerską studiującą kiedyś w ZSRR. „Pięścią uderzeniową” była jak zawsze elitarna brygada generała Sukhejl al Hasana „Tiger Force”. Do wsparcia ofensywy wydzielono silne zgrupowanie artylerii od pamiętających II Wojnę Światową haubic 122 mm wz.38, po samobieżne działa 2S3 „Akacja” kalibru 152 mm, 2S1 „Gożdzik” 122 mm. Artylerię rakietową reprezentowały powszechne BM-21 „Grad”, a nawet ciężkie artyleryjskie wyrzutnie rakietowe BM-27 „Uragan” 220 mm, dalekonośne BM-30 „Smercz” 300 mm, rodzime ciężkie Golan-1000. Wieńczyła to bateria piekielnej broni – rakietowych miotaczy ognia TOS-1 „Sołncepiek” wystrzeliwujące pociski termobaryczne, pod względem mocy i siły rażenia ustępujących tylko głowicom jądrowym.
Siły te wspierali Rosjanie lotnictwem, komandosami z Sił Specjalnych Operacji, specnazem Rosgwardii i słynną baterią z Omska dział dalekonośnych 152 mm Msta-B.
Kluczem jednak do sukcesu, nie był język dział, a język dyplomacji. Ogromną pracę wykonał zespół negocjatorów wojskowych rosyjskiego Centrum Rozejmowego dla walczących stron w Syrii. W drodze żmudnych, ale owocnych negocjacji, oficerowie rosyjscy przekonali starszyznę wielu miejscowości to pokojowego włączenia się w polityczny proces zakończenia konfliktu syryjskiego. Szereg miast i punktów zamieszkania zajęły oddziały Rosgwardii i na ręce Rosjan rebelianci zdali niemałe ilości broni, poddając się procesowi filtracji z perspektywą pracy w milicji rządowej na rodzimych terenach. W ciągu zaledwie kilkunastu dni w ręce wojsk rządowych prawie bez walk przeszło blisko 30 miejscowości i tysiące kilometrów kwadratowych terenów. Nie wszędzie rebelianci rozumieją język dyplomacji, o część miast , jak np. miasto Saida, trzeba było stoczyć bitwę. Generalnie w zachodniej części prowincji Daraa i Suwejdzie ofensywa rozwija się pomyślnie i 7 lipca wojska rosyjskie wyszły nad granicę z Jordanią zabezpieczając główny punkt graniczny w Nasib i przejmując kontrolę nad autostradą A5.
Znacznie trudniejsza sytuacja jest na prawej, zachodniej flance natarcia, gdzie frontu bojowników nie udało się przełamać, a pod Tafas syryjska armia rządowa poniosła najcięższe w tej operacji straty. W ogniu amerykańskich wyrzutni przeciwpancernych TOW-2, 4 dywizja zmechanizowana straciła kilkanaście pojazdów pancernych w tym zmodyfikowanych czołgów T-72, oraz kilkuset żołnierzy rannych i zabitych. Wojska generała Sukhej al Hasana, podeszły 7 lipca na przedpola stolicy prowincji Daraa, gdzie rebelianci planowali stawić silny opór. Do tego momentu siły rebelianckie utraciły blisko 50% kontrolowanych przed ofensywą terenów były w odwrocie. Jordania odmówiła przyjęcia uciekających bojowników na swe terytorium.
W tych warunkach, po serii niezwykle ciężkich i skutecznych nalotów rosyjskiego lotnictwa rebelianci zawarli rozejm, a de facto skapitulowali. Na mocy wstępnego porozumienia, na ręce wojsk rosyjskich przekazywane zostaje całe ciężkie i średnie uzbrojenie, granicę z Jordanią przejmują oddziały rosyjskiej Rosgwardii, to one patrolować mają tez część miast. Bojownicy, którzy nie chcą przejść procesu filtracji, mogą wyjechać do prowincji Ildib kontrolowanej przez rebeliantów i Turcję. Pozostali maja szanse przejść do milicji miejscowej. Tereny prowincji Daraa wracają pod kontrolę rządu w Damaszku.
„Nieprzejednani” rebelianci cofają się na zachód do prowincji Kunejra ku granicy z Izraelem i okupowanymi przez niego Wzgórzom Golan. Tam znajduje się też przylegająca do Izraela enklawa terrorystów z Państwa Islamskiego. Po rozbiciu wschodniego ugrupowania bojowników, rosyjskie lotnictwo zapewne znów zastosuje „argumenty Szojgu” wobec trwającego w obronie zgrupowania terrorystów i rebeliantów i stateczne zwycięstwo wojsk syryjskich to tylko kwestia czasu.
Zwycięstwo w prowincji Daraa i Kunejra Damaszek i Moskwa mają co do zasady pewne, o ile „zachodni partnerzy” rękoma swych marionetek np. z „Błękitnych kasków”, nie spreparują kolejnego „ataku gazowego krwawego reżimu Asada” na szpital czy szkołę, na wzór prowokacji w Dumie. Zwycięskie wojska syryjskie dziś powstrzymać mogą tylko naloty amerykańskiego lotnictwa lub, czego nie można wykluczyć, bombardowania lub ofensywne działania Izraela.
Jednak w ocenie fachowców, ostateczne rozstrzygnięcia zapadną przy stole negocjacyjnym w Helsinkach podczas szczytu prezydenta USA Donalda Trumpa i prezydenta Rosji Władymira Putina 16 lipca br.

 

Bohaterowie wracają do domu

W obliczu ewidentnie dobiegającej końca wojny w Syrii do domu wracają rosyjscy żołnierze. Kontyngent wojsk rosyjskich został w ostatnim czasie zmniejszony o przeszło 1000 żołnierzy. Warto pamiętać, że armia rosyjska to jedyne legalnie przebywające na suwerennym terytorium Syrii, członka ONZ obce wojska. Podstawą ich pobytu jest umowa międzynarodowa. Mandatu ONZ czy jakiejkolwiek innej podstawy prawnej na gruncie prawa międzynarodowego, przebywania wojskowych USA, Francji czy Turcji na obszarach syryjskich nie ma. To jawne bezprawie i pogwałcenie suwerenności, którego szereg komentatorów nie dostrzega.
Celem podstawowym jakim było skierowanie wydzielonego kontyngentu rosyjskiego do Syrii była walka z terroryzmem. ISIS – tzw. Państwo Islamskie zostało zasadniczo rozgromione, An-Nusra i inne ekstremistyczne islamskie ugrupowania zbrojne są w rozsypce. Armia syryjska została przez Rosjan dozbrojona, przeszkolona i zwycięsko prowadzi kolejne ofensywy. Wszystko to pozwala ograniczyć obecność wojsk rosyjskich, a co za tym idzie obciążenie rosyjskiego budżetu. Ograniczy się również danina krwi żołnierskiej, która jest ceną zwycięstwa. Bohaterscy żołnierze, oficerowie, marynarze i lotnicy walczyli i ginęli w obronie ocalenia państwa syryjskiego, aby nie zamieniło się w obszar bezprawia, handlu ludźmi i zbrodni jakim stała się Libia, po „dobrodziejstwach” „Arabskiej wiosny”. Ginęli, niszcząc zbrodnicze uzbrojone po zęby przez zewnętrznych „graczy” armie terrorystów. Walczyli de facto w obronie Europy i Świata ocalając je przed zalewem uchodźców, niszcząc gniazdo terroru, który „eksportowany byłby” do wielu państw Europy, Azji czy Afryki.
W ostatnim miesiącu do bazy w Sewastopolu z Morza Śródziemnego, wróciły liczne okręty Floty Czarnomorskiej jak fregaty projektu 1136 „Admirał Essen” o „Admirał Grigorowicz” oraz eskortowiec „Pytliwyj”. Okręty te pełniły służbę u brzegów Syrii, w tym w najgorętszych momentach kryzysu na linii Rosja Waszyngton, gdy wydzielony zespół okrętów rosyjskich na Morzu Śródziemnym, próbował powstrzymać agresję okrętów Wielkiej Brytanii, Francji i USA.
Częściowo z sukcesem. Wymusili Rosjanie wyłączenie się z ataku okrętów US Navy pływających wokół Cypru.
Z bazy Chmejmim, do domu wrócili bohaterscy piloci rosyjscy, witani przez dowódców, kolegów i rodziny, oraz blisko 40 statków powietrznych, w tym 6 samolotów szturmowych Su-25SM3 do bazy Primorsko-Achtarsk, należących do 4 Armii Lotniczej WWS. Do Rosji transportowce An-124 „Rusłan” dostarczyły liczne śmigłowce, w tym 5 uderzeniowych Ka-52 „Aligator”.
Do Rosji wycofano oddziały żandarmerii wojskowej, szpital, lotnicza obsługę techniczną itd.
Armia rosyjska, choć w ograniczonej ilości, pozostaje w Syrii, wykonując z baz w Tartus i Chmejmim zadania postawione jej przez głównodowodzącego. Jej możliwości bojowe są nadal wysokie i adekwatne do wykonywanych aktualnie operacji, o czym przekonali się terroryści kilkukrotnie w ostatnich dniach atakujący lotnisko Chmejmim za pomocą uzbrojonych dronów.
Zwycięska operacja w Syrii sprawia, że armia rosyjska na Bliskim Wschodzie jawi się jako gwarant bezpieczeństwa i stabilności regionu, chroniąc go przed efektami nieodpowiedzialnych, wielokroć inspirowanych z zewnątrz „kolorowych rewolucji” , będących de facto pożywką do przejmowania rozległych obszarów przez różnej maści ekstremistów islamskich i terrorystów.

Poprzedni

Sprawiedliwość po latach

Następny

Jak Włochy pokochały pajaca

Zostaw komentarz