Od początku bieżącego roku do przesiedlenia zmuszonych zostało ponad 200 tys. osób. Powodem wewnętrznych migracji są nieustanne zbrojne walki pomiędzy stroną wspieraną przez dżihadystów i malijską armią oraz grupami etnicznymi, które ją wspierają.
Sytuacja jest katastrofalna. Taki jest jednoznaczny wniosek raportu opartego na danych systemu szybkiego reagowania Unii Europejskiej (Rapid Response Mechanism, RRM), który jest mechanizmem wspierającym organizacje pozarządowe działające na terenach objętych kryzysem.
Do opuszczenia swoich domów zmuszonych zostało blisko ćwierć miliona ludzi, to ponad sześć razy więcej niż w ciągu pierwszej połowy ubiegłego roku. Od stycznia 2019 r. zaś śmierć w trakcie starć poniosło już 600 cywili. Ucierpiało bardzo wiele kobiet i dzieci, ataki zbrojnych grup prasa międzynarodowa określa jako „makabryczne”. W kwietniu br. ówczesny premier Mali Soumeyolu Boubèye Maïga podał swój rząd do dymisji po brutalnej napaści jakiej dokonały milicje sympatyzujące z ludem Dogon, który z kolei jest stronnikiem malijskich władz. W trakcie tej akcji zbrojnej dokonano masakry na 160 cywilach przynależących do innego etnosu – Peuhl, który oskarżany jest o współpracę z radykalnymi islamistami.
Przypomnijmy. Wojna domowa w Mali rozgorzała w 2012 r. i rozpoczęła się od serii konfliktów zbrojnych pomiędzy tamtejszą armią a tuareskimi rebeliantami z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA). Organizacja ta szybko została jednak pokonana przez zbrojne grupy dżihadystyczne, z którymi wcześniej walczyła przeciw malijskim władzom. W styczniu 2013 r. do konfliktu włączyła się Francja. Wojska tego kraju przeprowadziły interwencję przeciwko religijnym ekstremistom i wyparały ich z części okupowanych przez nich terytoriów. Wciąż spora część kraju pozostaje jednak pod ich kontrolą.