16 listopada 2024
trybunna-logo

Kalifornia emituje więcej CO2 i brak jej prądu

Amerykański stan Kalifornia, potęga gospodarcza w USA, która od lat stawia na odnawialne źródła energii (OZE) padła ofiarą paradoksu: stan emituje więcej dwutlenku węgla niż poprzednio i brakuje mu elektryczności. Powody to brak wiatru, zapadanie nocy i zwiększony pobór prądu przez klimatyzatory: temperatury tego lata sięgają tam nawet 50 stopni.

Kalifornia lata temu postanowiła zrezygnować z energii uzyskiwanej dzięki paliwom kopalnym lub elektrowniom atomowym. Osiem lat temu zamknięto dwa reaktory, by je zastąpić niezliczoną liczbą wiatraków i wielkimi polami słonecznych ogniw fotowoltaicznych. Problem pojawia się, gdy nie ma wiatru, co trwa już od wielu tygodni, a nocami panele słoneczne nic nie dają. Operatorzy są zmuszeni odcinać prąd setkom tysięcy gospodarstw domowych i apelować do przedsiębiorstw, by spowolniły produkcję, jeśli potrzebuje ona elektryczności.
Już wcześniej elektrownie atomowe musiały zostać zastąpione elektrowniami na gaz, które emitują ok. 40 razy więcej dwutlenku węgla. Mimo decyzji politycznych o zamykaniu z kolei części elektrowni gazowych, powietrze stanu jest teraz bardziej zanieczyszczone, powodując poważny efekt cieplarniany. Gdy zapada noc, panele dają zero proc. energii, wiatraki ok. 17 proc., a resztę muszą zapewnić elektrownie gazowe w likwidacji, co staje się niemożliwe, kiedy ludzie korzystają z klimatyzatorów, by ochronić się przed wysokimi temperaturami. Niestety, każdy wiatrak potrzebuje setek ton betonu, by ustać, co przy ich wielkiej liczbie powoduje zamieranie ziemi i pustynnienie klimatu, z braku naturalnej irygacji. Wielkie pożary stały się częścią krajobrazu.
W związku z tą sytuacją Partia Demokratyczna, która już od półwiecza opowiadała się za rezygnacją z energii atomowej, zmieniła stanowisko: Joe Biden, jej kandydat na prezydenta, proponuje powrót do niej i budowę nowych elektrowni. Póki co, w Kalifornii przedsiębiorstwa Elona Muska budują gigantyczne baterie, które mają magazynować energię z paneli słonecznych, by można było korzystać z niej nocą. To zresztą jeden z powodów amerykańskiego zamachu stanu w Boliwii, która posiada złoża litu, niezbędnego w tym przedsięwzięciu. Elektryczne samochody Muska w Kalifornii musiały bardzo ograniczyć swe zasięgi, z powodu ograniczeń w dostawach prądu.

Poprzedni

Dwie demonstracje w Gdańsku

Następny

Ja, Jacob Blake

Zostaw komentarz