Wolność tylko dla zwolenników rządu, tylko dla członków partii – choćby nawet byli nie wiadomo jak liczni – nie jest wolnością. Wolność jest zawsze wolnością dla myślących inaczej.
Róża Luksemburg
Las czerwonych sztandarów – wiele z nich ozdobionych znakiem sierpa i młota. Portrety Róży Luksemburg, Włodzimierza Lenina, Karola Liebknechta, Karola Marksa oraz innych znanych działaczy komunistycznych. Transparenty eksponujące wolę walki o sprawiedliwość społeczną oraz hasła antywojenne, antykapitalistyczne.
Tak 12 stycznia 2020 r. wyglądał pochód, w którym uczestniczyło wiele tysięcy ludzi zmierzających ulicami Berlina na cmentarz, gdzie pochowani są zasłużeni socjaliści i komuniści. Złożono tam niezliczone ilości czerwonych goździków; najwięcej na grobie Róży Luksemburg czym upamiętniono 101. rocznicę jej tragicznej śmierci (15.01.1919 r.).
Nie tylko wspomniana manifestacja w Berlinie, w której uczestniczyłem, ale istnieje jeszcze wiele innych objawów wskazujących, że Róża Luksemburg – tu pozwolę sobie zacytować słowa dziennikarza i publicysty Rafała Wosia -„jest prawdopodobnie najbardziej znaną Polką na świecie. W tej kategorii konkurować z nią może tylko Maria Skłodowska Curie”(…). Zostało po niej kilka otwartych drzwi do: innego socjalizmu, innej integracji europejskiej, innej polityki”./1
W niniejszym eseju spróbuję zwrócić uwagę na niektóre epizody z życia tej niezwykłej kobiety oraz wskazać asumpty, na które reagowała.
***
Róża Luksemburg urodziła się 5 marca 1871 r. w Zamościu. Trzynaście dni później rozpoczęło się rewolucyjno-patriotyczne powstanie zwane Komuną Paryską, a półtora miesiąca wcześniej – dokładnie 18 stycznia 1871 r.w sali lustrzanej pałacu w Wersalu, na oczach pokonanych – w dopiero co zakończonej wojnie – Francuzów, przedstawiciele władców byłego Związku Niemieckiego przekazali koronę cesarską królowi pruskiemu Wilhelmowi I Hohenzollernowi. W taki oto spektakularny sposób proklamowano zjednoczenie Niemiec w postaci Cesarstwa Niemieckiego, Rzeszy Niemieckiej (Deutsches Kaiserreich, Deutsches Reich). Głównym kreatorem tego ostatniego – z wymienionych przeze mnie wydarzeń – był Otto Bismarck (1815-1898). Ten wielkiej miary polityk był nieprzejednanym wrogiem nie tylko Francji, ale przede wszystkim nas Polaków. Świadczą o tym między innymi jego następujące słowa: „Bijcie w Polaków tak, by im ochota do życia odeszła; osobiście współczuję ich położeniu, ale jeśli pragniemy istnieć, nie pozostaje nam nic innego, jak ich wytępić. Wilk też nie odpowiada za to, że Bóg go stworzył takim, jakim jest; dlatego też zabija się go, gdy się tylko może”.
Kiedy do Warszawy na spotkanie z carem Rosji przybył cesarz niemiecki Wilhelm II, czternastoletnia Róża Luksemburg napisała wiersz tej oto treści:
„W polityce jestem jeszcze głupią owcą
Dlatego nie chcę w ogóle z tobą dużo gadać
Jedno chcę ci tylko kochany Wilhelmie powiedzieć
Powiedz tej wstrętnej świni Bismarckowi
Uczyń to dla Europy, cesarzu Zachodu
Rozkaż mu, by nie wystawiał więcej pokoju na pośmiewisko”.
***
Trzy lata przed narodzinami Róży Luksemburg ukazał się pierwszy tom Kapitału Karola Marksa. „Wydawało się wówczas – jak to trafnie skonstatował, niedawno zmarły pisarz historyczny Andrzej Fedorowicz – że w prostszy i bardziej logiczny sposób nie sposób wyjaśnić tego, co w drugiej połowie XIX wieku działo się w gospodarce i życiu społecznym. Marks krytykował świat, w którym ludzie zostali sprowadzeni do roli siły roboczej i zaakceptowali ten stan. Ludzie, którzy uwierzyli, że rzeczy, które wytwarzają, mają jakąś samoistną wartość. Dla Marksa wartością były nie rzeczy, a wykonana praca. Zdaniem niemieckiego filozofa ludzie nie powinni bezmyślnie akceptować świata, w którym żyją, gdyż jest to sprzeczne z ich naturą. Takie poglądy trafiały na podatny grunt także w Polsce”.
Róża Luksemburg w latach gimnazjalnych należała do młodzieżowego koła związanego z pierwszą polską partią socjalno rewolucyjną „Proletariat”(1882-1886). Partia ta – zwana w historiografii Pierwszym Proletariatem – zakończyła swą działalność po aresztowaniu przez władze carskie większości członków jej aktywu. W grudniu 1885 r. sześciu z nich skazano na karę śmierci, a egzekucję wykonano w styczniu 1886 roku na stokach Cytadeli Warszawskiej. O tym, jak polscy postępowi patrioci i socjaliści zareagowali na te pierwsze po powstaniu styczniowym wyroki w zaborze rosyjskim, wydane z przyczyn politycznych, świadczy, między innymi napisany dziesięć lat później artykuł Józefa Piłsudskiego. Wart jest on zacytowania w całości, w tym miejscu jednak (z uwagi, że stanowi on tu tylko przyczynek w odniesieniu do głównego tematu) ograniczę się do przytoczenia jego końcówki:
„…Czcząc dziś pamięć naszych bohaterskich poprzedników w rozpamiętywaniu ubiegłych lat dziesięciu i nabytego doświadczenia, z dumą podnosimy głowę i śmiało spoglądamy w czekającą nas przyszłość. Nieugięci wobec ciosów ze strony rządu, nadal stać zawsze będziemy na straży naszych praw i interesów robotniczych, przygotowując jednocześnie i zbierając siły dla usunięcia tych kajdan niewoli politycznej, które najazd caratu włożył nam na ręce.
Dwa lata po egzekucji Proletariatczyków, siedemnastoletnia Róża Luksemburg włączyła się w nielegalną działalność Polskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej (tzw. II Proletariatu). Szybko jednak została namierzona przez szpicli rosyjskiej policji. W tej sytuacji przywódcy partii, doceniając jej erudycję i wybitną inteligencję zdecydowali wysłać ją do Szwajcarii, jedynego kraju, w którym wówczas kobiety mogły na równi z mężczyznami podjąć studia.
Przez granicę rosyjsko-pruską niósł nią na swoich plecach jeden z głównych współtwórców II Proletariatu Marcin Kasprzak (Różę Luksemburg w dzieciństwie zachorowała na zapalenie stawu biodrowego, przez co na zawsze pozostał jej niedowład nogi oraz inne wady w budowie ciała). Trzy lata później wspólnie z Różą Luksemburg zaangażował się w sprawę strajku dzieci wrzesińskich. W 1904 roku założył w Warszawie drukarnię SDKPiL (Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy). Po jej przypadkowym odkryciu przez policję Marcin Kasprzak zdecydował się bronić. Strzałami z rewolweru zabił 4 policjantów, a jednego ranił. „Za zbrojny opór przedstawicielom władzy, zabójstwo, zadawanie ran nożem, działalność nielegalną przeciwko ustrojowi w szeregach SDKPiL” po brutalnym śledztwie został stracony na stokach Cytadeli Warszawskiej. Róża Luksemburg upamiętniła swego przyjaciela w nekrologu zamieszczonym w gazecie SDKPiL, „Z Pola Walki”: „Walczył do upadłego. A gdy gwałt zwyciężył i przyszło umrzeć – skonał, jak wielcy duchem tylko potrafią. Ostatnim jego ruchem była pięść, grożąca milcząco pachołkowi krwawego cara za prokuratorskim stołem”.
***
W czasie prawie dziesięcioletniego (1888 -1898) pobytu w Szwajcarii Róża Luksemburg studiowała filozofię, ekonomię i prawo. Pierwszego maja 1897 roku na uniwersytecie w Zurychu obroniła doktorat na temat rozwoju przemysłowego w Królestwie Polskim. Jej drugą poważną pracą na tematy ekonomiczne była wydana w 1913 r. „Akumulacja kapitału”. W książce tej między innymi zaprzeczyła przewidywaniom Marksa, że kapitalizm ugryzie się we własny ogon, gdy zabraknie środków do realizacji wytworzonej przez kapitalistów produkcji a słabo opłacani robotnicy nie będą w stanie kupić towarów wytwarzanych przez przemysł.
Ponieważ nie jestem specjalistą w sprawach polityki ekonomicznej posłużę się tu cytatem wziętym z artykułu Wszystkie twarze Róży Luksemburg autorstwa Rafała Wosia:
„Ale Róża Luksemburg pokazała, że niekoniecznie. W tym momencie wejdzie do gry kredyt – zauważyła już w czasie swojej słynnej polemiki z ideologiem SPD Eduardem Bernsteinem parę lat wcześniej. Teraz szła tym tropem dalej: pokazała, że rozwój rynków finansowych będzie prowadzić do coraz szybszej wymiany towarów. Będzie to pchało świat w kierunku zjawisk, które dziś nazywamy finansjalizacją (nadmierna przewagę sektora bankowego nad realną gospodarką).
Luksemburg nie używała tego terminu. Ale to, co pisze, dość dobrze opisuje zjawisko pompowania finansowych banki spekulacyjnych, które doprowadziły do krachu 2008 r. Luksemburg poszła jeszcze dalej. Pokazała jak rynki finansowe będą kolonizować świat Eksportując kapitał za granicę, co skończy się wciąganiem krajów słabszych w pułapkę zadłużeniową. I nową formę kapitalizmu. Tym, co kilka lat temu minister finansów Grecji Janis Warufakis opisał gorzkim: dziś do podboju nie są potrzebne tanki, dziś wystarczą banki. A co wcześniej do pewnego stopnia sprawdziło się w Ameryce Łacińskiej czy Europie Wschodniej”.
***
W Szwajcarii Róża Luksemburg poznała setki radykalnie myślących ludzi, w tym między innymi takie sławy jak: Gieorgij Plechanow, Aleksandra Kołłątaj, Paweł Akselrod i Leon Jogiches (ps. Jan Tyszka). Z tym ostatnimzałożyła w 1893 r. partię Socjaldemokracja Królestwa Polskiego (SDKP), przekształconą w Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL).
W przekonaniu Róży Luksemburg idee socjalistyczne powinny prowadzić do harmonii między wszystkimi ludźmi na świecie, uważała przy tym, że sprawy narodowe powinny zejść na dalszy plan. Odmienny w tej sprawie pogląd miała większość członków założonej w 1892 r. w Paryżu Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), który saocjalizm traktowali jako drogę prowadzącą do wyzwolenia wszystkich ziem polskich spod zaborów.
Róża Luksemburg była polską patriotką, czemu między innymi dała wyraz w napisanej 1900 r. broszurce pt. „Przeciwko wynaradawianiu”. Jej zdaniem problem niepodległości Polski powinien pozytywnie zostać rozwiązany dopiero po zwycięstwie socjalizmu na całym świecie. Argumentowała, że w warunkach kapitalizmu państwa narodowe nie mogą być zbawieniem dla proletariatu. Niepodległe państwo polskie pod rządami burżuazji byłoby – w jej przekonaniu – dla polskich robotników takim samym piekłem, jak każde inne ówczesne państwo kapitalistyczne.
Z takim nastawieniem wystąpiła w roku 1896 na IV Kongresie II Międzynarodówki w Londynie, ostro sprzeciwiając przedstawionemu tam, przez przedstawiciela Centralnego Komitetu Robotniczego PPS Józefa Piłsudskiego, wnioskowi o poparcie przez delegatów walki o wyzwolenie Polski. Wyrażał pogląd, że pod władzą zaborców, bez wolnej ojczyzny, socjalizmu być nie może./8. Wskazywał, że polski robotnik pod zaborami cierpiał ucisk podwójny, przede wszystkim narodowościowy.
Natomiast Róża Luksemburg uważała, że sprawa robotnicza wymagała nie oderwania Polski od Rosji dla zbudowania niepodległego państwa, ale zniesienia absolutyzmu carskiego i zdobycia wolności politycznych dla polskiego i rosyjskiego proletariatu. Twierdziła też, że Polska odzyskując niepodległość, straciłaby rynki zbytu w Rosji, co doprowadziłoby do bezrobocia wśród polskich robotników. Jej stanowisko poparli socjaliści rosyjscy wskazując, że potencjał gospodarczy i kulturalny Polski jest potrzebny dla rozwoju socjalizmu rosyjskiego.
Józef Piłsudski „przemówił tak przekonywująco i z taką siłą wiary – jak skomentowała jego wystąpienie na IV Kongresie II Międzynarodówki, w swoich wspomnieniach jego żona Aleksandra – że Kongres uchwalił rezolucje, w której uznano prawo, każdego narodu do samostanowienia i stwierdzono, że niepodległość Polski leży w interesie tak polskiego, jak i międzynarodowego proletariatu”. Poza tymi hasłowymi oświadczeniami wymowa całej rezolucji była jednak mniej zdecydowana, aniżeli tego oczekiwał Piłsudski. Później na łamach pisma „Robotnik” – którego był redaktorem naczelnym – niejednokrotnie przytaczano przykłady świadczące o tym, że nawet gdy robotnicy wywalczą od fabrykantów jakieś ustępstwo, to moskiewscy urzędnicy w imię własnych interesów je przekreślą. „Dopóki więc” – pisał Piłsudski w drugim numerze „Robotnika” – „panuje nad nami rząd samowładny i najezdczy, dopóki my robotnicy, nie będziemy mieli udziału w rządzie, dopóty nie możemy się spodziewać, by rząd i urzędnicy strzegli nas od krzywdy ze strony fabrykantów i majstrów, dopóty prawa fabryczne będą tylko mydleniem oczu”.
Natomiast Róża Luksemburg w swoich wystąpieniach i publikacjach niejednokrotnie mówiła, „że polscy robotnicy pod rosyjskim zaborem mają więcej wspólnych celów z robotnikami z Moskwy i Petersburga niż z Krakowa. W dyskusjach – jak pisze Andrzej Fedorowicz w swojej pracy o niej – dowodziła, że prowadzona przez rosyjski rząd protekcjonistyczna polityka celna doprowadzi do rusyfikacji polskiej burżuazji. Za jedyną siłę zdolną odwrócić ten proces uznawała wspólną rewolucyjną akcję robotników z całego imperium rosyjskiego, po której Polska mogłaby uzyskać narodową autonomię”.
W grudniu 1905 r. przyjechała do Warszawy by wziąć czynny udział w trwającej tu rewolucji ludowej. Została jednak szybko namierzona przez Ochranę, osadzona w więzieniu a następnie wydalona do Niemiec. Bardzo aktywnie pracowała jako naukowiec i agitator polityczny. Zafascynowanie rewolucją, z którą jeszcze niedawno miała do czynienia, sprawiły że stała się jeszcze bardziej radykalna w swych poglądach.
Ostrza swojej krytyki nie kierowała tylko przeciwko ustrojowi kapitalistycznemu, ale coraz bardziej przeciwko oportunizmowi występującemu w Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Oportunizm ten szczególnie objawił się przed rozpoczęciem I wojny, kiedy niemal cała frakcja SPD poparła w Reichstagu ustawę o kredytach wojennych. Wywołało to w Róży Luksemburg rozgoryczenie, które wyraziła słowami: „Nie ma już socjaldemokracji w Niemczech”.
Wcześniej tj. pod koniec 1913 roku za antywojenne przemówienia, serię ataków na armię i wzywanie do nieposłuszeństwa wobec państwa została skazana na rok więzienia.
Sprzeciwiając się wojnie ukuła hasło: „Socjalizm albo barbarzyństwo”. Za uprawianie antywojennej propagandy często trafiała za kraty, ale po odbyciu kary wypuszczano ją na wolność. W lipcu 1916 roku władze niemieckie uznając ją z niebezpieczną agitatorkę postanowiły uwięzić ją na stałe. Z więzienia we Wronkach pisała, przemycane przez Sonię Liebknecht a następnie kolportowane w całych Niemczech, „listy Spartakusa”. Od imienia tego przywódcy największego i najgroźniejszego powstania niewolników w starożytnym Rzymie (73 -71 p.n.e.) przyjęło nazwę ugrupowanie związanych z nią socjalistów. Spartakusowcy działali zgodnie z ukutym przez Różę Luksemburg – długo przed wybuchem wojny – hasłem: „lepsza wojna domowa niż wojna światowa”.
Chodziło jej przede wszystkim o wywalczenie warunków, w których każdy człowiek miałby prawo do uczestnictwa w życiu publicznym i decydowania o swoim losie. Nie zamierzała jednak poganiać zegara historii. Nie wierzyła w natychmiastowy upadek kapitalizmu poprzez dyktaturę proletariatu. Szukała innej drogi do upodmiotowienia mas ludowych.
Po wybuchu rewolucji w Niemczech Róża Luksemburg wyszła z więzienia, ale musiała się ukrywać przed urządzonym na nią polowaniem przez siły prawicowe. 15 stycznia 1919 r. została brutalnie zamordowana przez jeden z oddziałów Freikorpsu. Zanim do tego doszło w jednym ze swych ostatnich tekstów napisała prorocze słowa: „byłam, jestem, będę”.