Autonomia Palestyńska (AP) Mahmuda Abbasa sprawiła Izraelowi wyjątkowo cenny prezent propagandowy: poprosiła Ligą Arabską, aby pomogła jej wytoczyć proces rządowi brytyjskiemu za wydanie przez ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Arthura Balfoura w1917 r. deklaracji wzywającej do „ustanowienia w Palestynie siedziby narodowej Żydów”.
Premier Izraela, Benjamin Natanjahu stwierdził niezwłocznie, że ruch AP wyjaśnia, iż u korzeni konfliktu izraelsko-palestyńskiego leży odmowa strony palestyńskiej, by uznać państwo żydowskie w jakichkolwiek granicach. A Dore Gold, dyrektor generalnego jego MSZ (Netanjahu jest też własnym szefem dyplomacji) dodał, że AP „odkryła się” nie chcąc uznać „prawomocnego związku Żydów z ojczyzną”, „nieszczerze głosząc, że chce pokoju z Izraelem”.
Rzecz w tym, że 2 listopada przyszłego roku przypada stulecie wydania Deklaracji Balfoura i Izrael zapewne zechce propagandowo wykorzystać rocznicę. Strona palestyńska wykonała więc ruch uprzedzający. Jej agencja prasowa WAFA nie podała jednak, gdzie pozew ma być złożony.
Gold przypomniał, że w 1923 r. Liga Narodów włączyła Deklarację Balfoura do mandatu W. Brytanii dającego jej powiernictwo nad Palestyną, który „uznał historyczne związki Żydów z tą ziemią i dał im podstawę do odtworzenia tu siedziby narodowej”. Dodał, że prawa Żydów uznała następczyni Ligi Narodów, Organizacja Narodów Zjednoczonych, zawierając je w artykule 80-tym Karty NZ.
Zgodnie z nim, prawa te Żydzi zachowują nawet po wygaśnięciu mandatu brytyjskiego, co nastąpiło 15 maja 1948 r., kiedy Izrael ogłosił niepodległość – w oparciu o rezolucję Zgromadzenia Ogólnego NZ z 29 listopada 1947 r. wzywającą do „ustanowienia państwa żydowskiego w Ziemi Izraela”.