NATO nasila agresywną retorykę i agresywne działania w pobliżu naszych granic. W tych warunkach mamy obowiązek, by szczególną uwagę poświęcić rozwiązaniu zadań mających na celu podwyższenie możliwości obronnych naszego kraju – powiedział prezydent Rosji, Władimir Putin występując w Dumie (niższej izbie parlamentu).
Słowa Putina to kolejny przejaw rosnącego napięcia na linii Sojusz-Rosja wraz ze zbliżaniem się szczytu NATO w Warszawie (8-9 lipca). Być może należy oczekiwać nawet jakiegoś incydentu w rejonie Bałtyku z udziałem lotnictwa lub marynarki wojennej NATO (zwłaszcza USA) i Rosji.
W odezwie skierowanej do m. in. parlamentów państw NATO, Duma wyraża „głębokie zaniepokojenie wskutek rozmieszczenia w Europie, zwłaszcza na obszarze Polski i Rumunii, amerykańskich systemów obrony przeciwrakietowej, które – mając podwójne przeznaczenie – mogą zostać użyte do ofensywy przeciwko Federacji Rosyjskiej przy zadaniu błyskawicznego uderzenia globalnego”.
I Duma ostrzega: „Działania te przekształcają obszary Europy wschodniej i południowo-wschodniej w zakładników takiej polityki, automatycznie określając ich terytoria jako strefę uderzenia odwetowego w razie rozpętania konfliktu zbrojnego”.
Przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Dumy, Aleksiej Puszkow powiedział, iż „słusznie mówi się o tym”, że rozmieszczenie tarczy, a także polityka rozszerzenia NATO w Europie Południowo-Wschodniej, „to zjawisko nadzwyczaj niebezpieczne, które w istocie ma na celu nie obronę państw europejskich, a rozpętanie nowej zimnej wojny”.
W ramach przygotowania do szczytu NATO, atmosferę podgrzał też dowódca wojsk lądowych USA w Europie, generał Benjamin Hodges, który w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit” stwierdził, że „Rosja byłaby w stanie podbić kraje bałtyckie szybciej niż my bylibyśmy w stanie przemieścić się, by je bronić”. Zgodził się, że oddziały rosyjskie potrzebowałyby od 36 do 60 godzin na zdobycie stolic Litwy, Łotwy i Estonii.
Wnioski te Hodges wyciągnął z właśnie zakończonych największych w Polsce po roku 1989 manewrów wojskowych, „Anakonda-16”. Wzięło w nich udział ok. 31 tys. żołnierzy, w tym 12 tys. z Polski i drugie tyle z USA, a w sumie, byli żołnierze z 18 państw NATO i 5 państw partnerskich. Generał mówił o licznych brakach, a jako przykład podał niemożność wystarczająco szybkiego przerzucenia sprzętu ciężkiego z Europy zachodniej do Europy wschodniej.