17 listopada 2024
trybunna-logo

„Getto Idomeni” zlikwidowane

Pod okiem 20 oddziałów policji (ok. 400 funkcjonariuszy), władze greckie podjęły likwidację Idomeni – dzikiego obozu migrantów na granicy z Macedonią. Około 2 tys. z nich blokowało od blisko dwóch miesięcy linię kolejową prowadzącą do Europy, narażając oba kraje na wielkie straty.

Operacja miała trwać 10 dni. Zakończyła się po trzech: Tylko ok. 4 tys. migrantów pozwoliło się zabrać do autobusów i rozwieźć do przygotowanych ośrodków. Reszta rozpierzchła się. Nikt nie wie ilu.
Niektórzy z nich zakoczowali z namiotami w pobliżu stacji benzynowych, inni pewnie już szukają przejść przez zieloną granicę do Macedonii, Bułgarii, Albanii, by próbować dostać się do mitycznych Niemiec. Nowe koczowisko powstaje kilka kilometrów od zlikwidowanego.
Blokada kolei była podstawową przyczyną wymuszenia na władzach greckich wywozu migrantów do ośrodków państwowych, które w pierwszym rzucie mogą pomieścić 6 tys. osób. Inna przyczyna likwidacji obozu, to przewijające się przez prasę grecką opisy działania w Idomeni przemytniczych gangów narkotykowych i innej przestępczości zorganizowanej. Na przykład w opanowanym pociągu uruchomiono dom publiczny. Policja grecka do obozu nie wkraczała, zadowalając się otoczeniem go kordonem sanitarnym. Upowszechniło się pojęcie „getto Idomeni”.
W Idomeni przebywała pewna grupa uchodźców z Syrii. Generalnie byli to jednak migranci z Pakistanu, Afganistanu, Iranu, Iraku, państw Afryki północnej, którzy chcą osiedlić się w Europie. Według oficjalnych danych rządowych, w Idomeni przebywało 8,4 tys. osób. Prasa grecka wyliczała, że co najmniej 11 tys.
Wcześniej podejmowane próby przesiedlenia migrantów w głąb Grecji spotykały się z ich oporem. Mieli oni nadzieję, że granica z Macedonią zostanie jednak otwarta, o czym przekonywali ich działający w Idomeni emisariusze różnych ugrupowań chcących utrzymania polityki otwartych drzwi do Europy, jak niemiecki Pro Asyl. Macedonia zamknęła granicę w lutym br. i przepuszcza pojedyncze osoby, których legalność podróży uznaje.
Minister ds. polityki imigracyjnej Grecji, Janis Muzalas zapowiedział, że władze zajmą się teraz obozem w Pireusie, gdzie w namiotach i w starym hangarze przebywa blisko 1,5 tys. osób oraz koczowiskiem na dawnym lotnisku Hellenikon pod Atenami, w którym jest ich 3,6 tys.

Poprzedni

Manewry miłosne

Następny

USA – Kurdowie