Na pustyni w Nigrze znaleziono kilka dni temu ciała 34 migrantów, w tym 20 dzieci, 9 kobiet i 5 mężczyzn. Minister spraw wewnętrznych Nigru, Bazum Mohammed uważa, że prawdopodobnie zostali porzuceni przez przemytników i zmarli z pragnienia.
Ofiary znaleziono w pobliżu granicy z Algierią. Tym szlakiem z obszaru zachodniej Afryki subsaharyjskiej ludzie pragnący osiąść w Europie przedostają się do Libii, skąd Państwo Islamskie nadzoruje ich podróż wrakami przez Morze Śródziemne do Włoch.
Za stosowną opłatą. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji oblicza, że w ub. roku przez Niger przedostało się ok. 120 tys. migrantów.
Ci ludzie, sprzedali nędzny dobytek i ruszali na wezwanie kanclerz Niemiec, Angeli Merkel do mitycznych Niemiec, gdzie miały na nich czekać domy i samochody, jak obiecywali immowie pragnący zislamizować Europę. Nikt nie zmierzy ogromu nieszczęścia, jakie spadło na tych, którzy uwierzyli w te zachęty, popierane przez polityków zachodnioeuropejskich – przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jean-Claude’a Junckera, jego zastępcę Fransa Timmemansa, ówczesnego kanclerza Austrii, Wernera Faymanna, czy szefową dyplomacji unijnej, Federikę Mogherini.
Brytyjski „The Independent” opisał swego czasu gehennę, jaką przechodzą migranci, dzięki relacji lekarki Anny Crepet z organizacji Lekarze bez Granic, Włoszki, która studiowała w Londynie, niosącej pomoc tym, którym udało się przeżyć i dotrzeć do Włoch.
Crepet mówiła, że czasami czuje się jakby „pracowała w strefie wojennej”, bo trafiają do niej osoby z uszkodzeniami ciała grożącymi śmiercią, które nie są leczone tygodniami. Jest cała masa obrażeń po pobiciach. Jeden z jej pacjentów dotarł do Sycylii z przestrzelonym udem jednej nogi i pociskiem w drugiej.
Crepet mówiła, że do Włoch docierają kobiety, które były gwałcone. Na miejscu okazuje się, że są w ciąży. Zwykle bardzo mało mówią, co się stało, ale my widzimy blizny i rany charakterystyczne dla gwałtu. Zdajemy sobie sprawę, że większość kobiet, które przybyły tu na własną rękę, musiało paść ofiarą gwałtu. Lekarka przyrównuje niektóre z historii do tortur, kiedy imigranci bywają gwałceni przez gangi na oczach bliskich. Mężczyźni, czy kobiety, wszystko jedno. Tak jest w Libii. Spotykamy 13-latki, które padły ofiarami gwałcicieli, mówiła.
Migranci mówili jej o przypadkach porwań, przetrzymywania w charakterze zakładników, bicia, by wymusić okup od rodziny. Opowiadali, że przeprawa łodzią przez morze jest niczym w porównaniu z tygodniami spędzonymi w przepełnionych ciężarówkach, którymi dojeżdża się z Afryki subsaharyjskiej do wybrzeża. Migranci mówią, że Sahara jest „jedną z najmroczniejszych części przeprawy”, bo wielu zostaje zamordowanych lub umiera np. z odwodnienia.
Był przypadek Erytrejczyka, który stracił nogę. Wypadł z ciężarówki prosto pod koła. Przeżył dzięki operacji na Sycylii. Lekarka nie wątpi, że wiele osób ginie zanim dotrze do wybrzeży Włoch. Ich śmierci nikt nie rejestruje. Wielu umiera w Libii czekając na łódź, bo boją się zgłosić do szpitala ze względu na plotki, że zostaną zabici przez lokalne milicje.
Mamy tu ludzi, którzy przetrwali, ale wielu z nich niemal nie miało żadnych szans, bo trzeba być naprawdę silnym, żeby przedostać się przez pustynię, dostać do Libii, potem wsiąść na łódź bez nogi albo z okropną raną i utknąć na niej przez kilka dni – opowiadała lekarka. I dodała: w Libii nie traktuje się ich, jak istoty ludzkie, tylko jak zwierzęta.