Salwa rakiet z pociskami wypełnionymi prawdopodobnie chlorem spowodowała – według źródeł medycznych – rany u co najmniej 107 osób, w tym wielu kobiet i dzieci. Zachodni dziennikarze widzieli po ataku dziesiątki ludzi zdążających do miejskiego szpitala, niektórzy na noszach, inni niesieni z trudem przez bliskich. Atak nadszedł z zachodnich przemieść, okupowanych ciągle przez Al-Kaidę.
Ranni słaniali się, mieli zawroty głowy i trudności z oddychaniem. Według Syryjskiego Ośrodka Praw Człowieka (SOPC), szpital przyjął 94 zatrute osoby. „Zajęto się nimi, dostali maski tlenowe i większość mogła wrócić do domów” – poinformował dyrektor SOPC Rabi Abdel Rahman. SOPC zaznaczył, że dzisiaj „prawdopodobnie” samoloty rosyjskie zaatakowały pozycje dżihadystów na zachodnich przedmieściach.
Jedno z ugrupowań okupujących sąsiednią prowincję Idlib – proturecki Front Wyzwolenia Narodowego – zaprzeczył jakoby to jego ludzie wystrzelili pociski. Jednak to nie ono zajmuje zachodnią stronę miasta, lecz dwa ekstremistyczne ugrupowania syryjskiej Al-Kaidy – Hajat Tahir al-Szam i Huras al-Din, które nie wydały żadnego komunikatu.
Wyspecjalizowane jednostki Wojsk Chemicznych Federacji Rosyjskiej potwierdziły skażenie dzielnicy Aleppo ostrzelanej przez terrorystów środkami chemicznymi. Według nich terroryści posługiwali się improwizowanymi pociskami chemicznymi na bazie min moździerzowych 120 mm. W porozumieniu z Turcją nadzorującą obszar prowincji Idlib kontrolowany przez antyrządowych rebeliantów, lotnictwo Rosji wykonało naloty lotnicze na pozycje band, które ostrzelały Aleppo. Stanowiska ogniowe i miejsce koncentracji bojowników zostały zniszczone, zginęło wielu terrorystów.
Dwa lata temu komisja śledcza ONZ oraz Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej oskarżyły miejscowych dżihadystów o użycie gazu musztardowego przeciw cywilom w Marei pod Aleppo, co nie wywołało żadnych przeciwdziałań koalicji dowodzonej przez Stany Zjednoczone.
Aleppo zostało całkowicie wyzwolone pod koniec 2016 r. lecz ciągle pozostaje narażone na ostrzał. Ofensywa syryjsko-rosyjska na Idlib została w tym roku zawieszona dzięki umowie turecko-rosyjskiej, jednak Turcy nie są w stanie kontrolować okolic Aleppo – na północ od miasta stacjonują oddziały amerykańskie, chroniące Al-Kaidę.