20 listopada 2024
trybunna-logo

Francja w cieniu terroryzmu

Po burzliwej debacie parlament francuski znów przedłużył stan wyjątkowy, tym razem o 6 miesięcy. Opozycja dowodziła, że rząd nic nie zrobił, aby położyć kres zamachom terrorystycznym, w których pod początku ub. roku zginęło 250 osób.

W odpowiedzi premier Manuel Valls snuł przez pół godziny opowieść o działaniach policyjnych i środkach jakie na nie wyłożono. Mówił, że zapobieżono 16 zamachom. Nie było prawie nic o korzeniach terroryzmu. Że jest to terroryzm muzułmański. W więc nie było pomysłu, jak korzenie podcinać.
Za to Valls sugerował, że opozycja pośrednio spełnia życzenia terrorystów, których celem jest podzielenie społeczeństwa.
Wzywał do jedności i dania odporu terroryzmowi i populizmowi.
Przestrzegł, że należy spodziewać się kolejnych zamachów i niewinnych ofiar. „Nie możemy przyzwyczaić się do tego zagrożenia, ale musimy się nauczyć z nim żyć i je zwalczać”.
Tu opozycja zarzuciła rządowi, że w istocie powiada, iż nie da się nic zrobić, a uwagę próbuje odwracać wysyłaniem nowych sił do bombardowania celów Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii.
Ustawę przyjęto 489 głosami przy 26 przeciwnych.
Wartość stanu wyjątkowego skrytykował b. burmistrz Nicei, Christian Estrosi, gdzie tunezyjski terrorysta zabił 84 osoby i ranił ponad 300. Estrosi, z opozycyjnych Republikanów, i szef władz regionu Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, zarzucił rządowi kłamstwo – że w mieście było mniej policjantów niż rok wcześniej, choć obowiązuje stan wyjątkowy. „Minister spraw wewnętrznych twierdził, że było 64 policjantów; premier, że w sumie 185. Tymczasem było jedynie 42 z oddziałów miejskich i tylko oni przebywali w strategicznych punktach, głosił.

Poprzedni

Kupujmy z głową

Następny

Ciekawostka z Niemiec