Julian Assange po odbyciu połowy kary więzienia za „złamanie zasad warunkowego zwolnienia” pozostanie za kratami – zdecydował brytyjski sąd odrzucając wniosek obrony o przedterminowe zwolnienie, nawet za kaucją. Dokładnie tak, jak przewidywali lewicowi aktywiści i uczciwi obrońcy praw człowieka na całym świecie.
Assange obserwował przebieg rozprawy na monitorze. Nie został wypuszczony z więzienia Belmarsh ani na chwilę. I tak samo może być, gdy już zakończy odbywanie wyroku 50 tygodni więzienia za „złamanie zasad warunkowego zwolnienia” (czyli za to, że siedem lat temu szukał ratunku w ambasadzie przyjaznego wówczas Ekwadoru), tj. w lutym przyszłego roku. Po prostu jego status może zmienić się wtedy z osadzonego na aresztowanego, oczekującego na ekstradycję. Gdyby sąd przychylił się do wniosku obrony o zwolnienie za kaucją, Assange mógłby wyjść 22 września – ale tak się nie stanie. Sędzia Vanessa Baraitser stwierdziła, że gdyby Assange został wypuszczony na wolność, istniałoby uzasadnione podejrzenie, że spróbuje uciec.Brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych jeszcze w czerwcu wydało zgodę na proces ekstradycyjny Assange’a do USA. Jeśli Assange go przegra, a wszystko na to wskazuje, gdyż chodzi o proces polityczny, jego los jest w zasadzie przesądzony. Amerykański Departament Sprawiedliwości wysunął przeciwko niemu 18 zarzutów, w tym o szpiegostwo, publikowanie informacji niejawnych, nakłanianie do tego oraz o udział w spisku, którego celem było włamanie do rządowego komputera. Grozi mu kara śmierci lub wyrok dożywotniego więzienia (technicznie – kara łączna 175 lat).
Decyzję sądu z oburzeniem przyjęli m.in. działacze Partii Pracy, gdyż według nich zapowiada on trzymanie Assange w więzieniu również po odbyciu bieżącej kary. – Plany, by trzymać Assange’a w więzieniu po upłynięciu niesprawiedliwego wyroku to skandal – pisze na Twitterze Chris Williamson, polityk Labour, podkreślając dalej, że jego kraj zachowuje się coraz bardziej
jak dyktatura.