Człowiek nie jest nigdy zły dobrowolnie (SOKRATES)
Tragiczny finał francuskiego święta narodowego w Nicei, jego zasięg i wymiar muszą zmusić wszystkich komentatorów, publicystów oraz zwykłych śmiertelników – przerażonych napędzającą się skalą okrucieństwa, bezwzględności i ekstremizmu – do głębokiej refleksji nad ……. no właśnie, nad czym ?
Przede wszystkim nad przyczynami i źródłami takich aktów przemocy, powtarzającymi się regularnie, a jakich świadkami jesteśmy w Europie od początku XXI wieku. Nowe stulecie zaczęło się de facto od ataku na nowojorski WTC 11.09.2001 roku – to symbol i memento dla zachodniego świata z którego jednak ja nikt z tzw. elity politycznej nie wyciągnął stosownych wniosków – gdy kierowane przez współczesnych kamikadze samoloty taranowały wieże WTC (i nieudanie – Pentagon). Wieże będące archetypem tego co rozumiemy pod pojęciem Zachodu i jego kultury, symbolem jego zwycięstwa, panowania i narzucania INNEMU swoich wzorców i wartości. I na dodatek bezczelnego, hedonistycznego, z pozycji sybaryty wskazywania temu INNEMU jego miejsca w szeregu.
Nie warto w tym krótkim i refleksyjnym tekście zajmować się:
– epoką kolonializmu (która wytworzyła jak np. na Bliskim Wschodzie czy Afryce państwa widma – chodzi o przebieg granic – mające łączyć w sobie przeciwstawne interesy plemion, klanów czy narodów wynikające z historii)
– beznadziejnymi z punktu widzenia polityki lokalnej i geopolityki interwencjami w Afganistanie, Iraku czy Libii, traktowaniem polityki XXI wieku jako kontynuację okresu „zimnej wojny” (czyli MY – uosobienie dobra i wartości, ci INNI – samo zło, wrogie elementy przeznaczone do zniszczenia co najwyżej do skolonizowania); czy dziś ktoś pamięta o Somalii i „helikopterze w ogniu” ?
– szerzeniem tzw. demokracji i wolności (w zachodnim stylu) jako jedynego paradygmatu funkcjonowania globalnej społeczności (tzw. demokratyczna misyjność) czego klasyczną egzemplifikacją jest wojna domowa w Syrii
– szkodliwością neoliberalnych rozwiązań en bloc narzucanych całym narodom i społeczeństwom, a odbieranym przez nie jako forma neokolonializmu co przy widocznym załamaniu się i kompromitacji tego projektu, niesie określone efekty społeczno-polityczne, powodując widoczne skutki.
Chcę zwrócić jedynie uwagę na zjawisko z przestrzeni – że tak się wyrażę – humanistyczno-empatyczno-uniwersalnej. Giną ludzie, niewinni ludzie, przypadkowi ludzie. LUDZIE ! Polskie media jak zawsze dają przy tej okazji wyraz swemu infantylizmowi, braku taktu i zwyczajnej ludzkiej, empatii: rozpoczęcie informacji na ten temat – kierowanych w eter – to emocjonalne i afektywne zapewnienia, że wśród ofiar nie ma Polaków. Tak realizowany przekaz jest w dwójnasób niemoralny, zdepersonalizowany i zdehumanizowany. Zarażony jest również potężną dawką hipokryzji: po pierwsze – giną (co podkreśliłem) LUDZIE (bez względu na nację, wiarę religijną, kulturę, język czy rasę), po drugie – powszechne zapewnienia o wartościach chrześcijańskich królujących totalnie w nadwiślańskim kraju (dotyczy to także dziennikarzy pracujących w mediach z których wielu jawnie i ostentacyjnie deklaruje swą katolicką tożsamość) i kult nauk Jana Pawła II stoją w jawnej dysproporcji z tak rozumianą empatią i katolickością.Katholikos (grec.) oznacza bowiem powszechny, ogólnoświatowy, uniwersalny ……
O dyskomfort psychiczny przyprawiają także relacje z miejsca aktu terroru oraz stosunek polskiegomainstreamu do jego efektów. Jednak nie rozmiar, forma zamachu i liczba ofiar jakie padają w jego wyniku są tu najistotniejsze. Jego miejsce ma tu decydujące znaczenie: tylko zamachy (i ich ofiary) dokonywane na terenie tzw. „cywilizacji białego człowieka” (czyli Europa Zach. i Ameryka) mogą liczyć na szerokie zainteresowanie naszych mediów, dogłębne i wielopłaszczyznowe komentarze licznych specjalistów oraz atmosferę medialnego show. Tak było zarówno po zamachach w Brukseli, Orlando, Paryżu, Londynie czy Madrycie. Tak jest też po Nicei.
Pragnę jedynie przypomnieć, że tylko w tym roku poza Europą dokonano nie mniej spektakularnych aktów terroru, w wyniku których liczba ofiar szła w dziesiątki (a nawet – w setki). Oto przykłady: 3.07.2016 Bagdad (Irak): w wyniku zamachu ginie 250 osób, ponad 220 jest rannych, 4.01.2016 Kabul (Afganistan): wybuch samochodu-pułapki zabija ponad 30 osób, ilość rannych idzie w dziesiątki, 21.02.2016 Hims i Damaszek (Syria): w serii zamachów dokonanych równocześnie w obu miastach zginęło 142 osoby, rannych zostało grubo ponad 200.
Czy w polskich mediach ktokolwiek poświęcił tyle czasu tamtym wydarzeniom, na pewno nie mniej tragicznym niźli np. „rozstrzelanie” Redakcji Charlie Hebdo w Paryżu, śmiercionośny rajd kierowcy ciężarówki w Nicei czy strzelanina w klubie w Orlando (na Florydzie) itd. ?
Czy w nadwiślańskich mediach (publicznych i komercyjnych) i na portalach społecznościowych rzucił ktoś wtedy hasło aby flagami syryjską, afgańską czy iracką ozdabiać w polskich miastach znaczące budowle w imię zwyczajnej, ludzkiej, uniwersalnej solidarności (i empatii) z tamtymi ludźmi ? Czy brak takich reakcji ma związek z przypisywanym Polkom i Polakom rasizmem, europocentryzmem (czyli – swoisty imperializm kulturowy), hipokryzją pozostającą w jawnej sprzeczności z powszechnością wiary katolickiej (o czym wspominałem wcześniej) ?
Na zakończenie warto jeszcze przypomnieć niechlubne poczynania polskiego mainstreamu po analogicznych, nie mniej tragicznych i traumatycznych w swoim wyrazie, zamachach dokonywanych przez terrorystów czeczeńskich (niesławnie zwanych wówczas – bojownikami) na terenie Rosji. Biesłan, Dubrowka czy zamach na pociąg ekspresowy relacji Moskwa – Petersburg to symbole wojny z islamistycznym terrorem prowadzonej na wschodzie Europy. Nawet tak pragmatyczni i zdawałoby się logicznie myślący politycy jak Włodzimierz Cimoszewicz wydawali wówczas opinie hańbiące, pośrednio pochwalające de facto owe czyny, mętną i obłudną argumentacją próbując pokryć w taki sposób pospolitą w polskim mainstreamie rusofobię. Na tuzy – świata nadwiślańskich mediów – takie jak Wacław Radziwinowicz, Krystyna Kurczab-Redlich czy Maria Wiernikowska w tym akurat kontekście lepiej spuścić zasłonę milczenia. Hipokryzja, podwójne standardy, wybiórcze stosowanie argumentacji etyczno-moralnej, manipulacje i jawna niechęć do Rosji i Rosjan to terminy najlepiej oddające klimat ich „produkcji dziennikarsko-publicystycznych”.
Sokrates to symbol filozofii i logicznego myślenia będących immanencją Zachodu, jego kultury i polityki. Sokrates i jego dorobek to clou (?) współczesnej „europejskości”, jeden z filarów takiego właśnie myślenia o otaczającym nas świecie. Motto tego materiału to myśl tego wielkiego Greka i Europejczyka zarazem (jak chce współczesny mainstream), niech więc i na zakończenie przywołane zostanie inna myśl jego autorstwa „Najmądrzejszy jest ten, który wie, czego nie wie”.
Nam, zachodnim Europejczykom (a Polkom i Polakom w szczególności), wydaje się, iż wiemy wszystko o terroryzmie, jego źródłach i islamie – religii utożsamianej bezwzględnie (i jedynie) z tą plagą XXI wieku. Czy na pewno – to pytanie zostawiam bez odpowiedzi dając możliwość potencjalnemu Czytelnikowi samodzielnego puszczenia wodzy swoim myślom.