30 listopada 2024
trybunna-logo

Dyktatura Erdogana za rogiem

Formalnie usankcjonowana dyktatura prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana jest już tylko kwestią czasu. Parlament, w którym jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) ma większość, uchwalił poprawkę do Konstytucji, które dają mu władzę wykonawczą i pozwalają rządzić do 2029 r.

Do końca maja, a raczej szybciej, zostanie rozpisane referendum, które przy obecnym zastraszeniu opozycji i wszechwładzy policji, będzie wielkim zwycięstwem Erdogana. Jest już zresztą władcą niepodzielnym tyle, że wciąż teoretycznie honorową głową państwa.
Wynik referendum przewidział już premier Binali Yildirim, który – na papierze – sprawuje władzę wykonawczą: „Nasz naród powie ostatnie słowo w tej sprawie, niech nikt nie wątpi, że podejmie najbardziej trafną decyzję”, zapewnił.
Prezydent będzie jednocześnie szefem państwa i rządu. Władać przy pomocy dekretów. Podporządkowany zostanie mu wymiar sprawiedliwości. Choć sprawowanie urzędu prezydenta będzie nadal ograniczone do 2 kadencji, ich liczenie rozpocznie się na nowo od wyborów zaplanowanych na listopad 2019 r.
W czasie debaty na poprawkami, posłowie AKP razami pięści i kopniakami umacniali swą przewagę głosów, gdy posłanka z opozycyjnej socjaldemokratycznej CHP, Fatma Kaplan zaczęła nagrywać telefonem komórkowym głosowanie nad poszczególnymi artykułami.
Czasy dla Erdogana idą dobre. Turcja należy do NATO, ale nowy prezydent USA, Donald Trump, obejmując urząd, nie zachwalał szerzenia wolności i demokracji. Przeciwnie, „nie chce narzucać innym amerykańskiego stylu życia”.

Poprzedni

Wiarygodny, jak Trump

Następny

Jednego autokraty w Afryce mniej