16 listopada 2024
trybunna-logo

Czym jest Europa Środkowa?

president gov ua – wikimedia

Kilka refleksji po przeczytaniu artykułu profesora Piotra Eberhardta.

Zupełnie przypadkowo natknąłem się w Internecie na świetny artykuł zmarłego w ubiegłym roku znakomitego polskiego geografa Pana Profesora Piotra Eberhardta (profesor Uniwersytetu Warszawskiego, zmarł 20 września 2020 roku, pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie). Nie był to oczywiście pierwszy artykuł Profesora na temat federalizmu i Środkowej Europy. Jako geograf zauważył, że federacja przyjmuje na mapie świata konkretną postać geograficzną.
W artykule, o którym mowa przedstawił koncepcje federacyjne Milana Hodży (Przegląd Geograficzny, 2016, 88,2, s.223-246).
Potrzeba przybliżenia
Lektura artykułu skłania do refleksji. Książka Milana Hodży pod tytułem “Federation in Central Europe, Reflections and Reminiscences” ukazała się po raz pierwszy w Londynie w roku 1942. Przekład niemiecki opublikowany został w Wiedniu w 1995 roku, a słowacki w Bratysławie w roku 1997. Ponadto w roku 2010 oryginał książki (język angielski) opublikowany został w Budapeszcie przez Central European University Press.
Polskiego przekładu niestety dotąd nie ma. Przydatny byłby także przekład francuski, nie tylko dlatego, że Milan Hodża był frankofilem i w pewnym momencie liczył na pomoc Francji w rozwiązywaniu środkowoeuropejskich problemów, ale także z uwagi na potrzebę przybliżenia tematu Środkowej Europy obecnym politykom, uczonym i publicystom francuskim, chociażby w kontekście Trójkąta Weimarskiego (Polska, Niemcy, Francja). Polskim czytelnikom na razie musi wystarczyć wersja słowacka (bliskość językowa) i angielska (niedługo będzie on w Polsce językiem powszechnym), a i niemiecki zna i uczy się tego języka w naszym kraju, w porównaniu do innych krajów europejskich, spora liczba osób.
Osoby zainteresowane tematem zachęcam gorąco do przeczytania artykułu Profesora Piotra Eberhadta, a sam, nie mogę się powstrzymać, by nie zatrzymać się na kilku wątkach, niektóre są dla mnie zupełnie nowe, a inne warto przypomnieć.
Dowiadujemy się więc, że umowy federacyjne mogą być wymuszone lub dobrowolne. Taką wymuszoną federacją (?) była wspólnota krajów socjalistycznych pod zwierzchnictwem Moskwy, a i w samym Związku Radzieckim, to akurat nie jest dla mnie nowością, równorzędność podmiotów (republik) była iluzoryczna.
Federacje dobrowolne są oczywiście bardziej trwałe. Utworzone federacje obejmowały zazwyczaj terytorium zróżnicowane pod względem kulturalnym i językowym. Odrębności te były na ogół respektowane. Wymagało to prowadzenia przez centrum polityki tolerancyjnej uwzględniającej interesy poszczególnych podmiotów. Potencjalna federacja ma zapewnić bezpieczeństwo i lepsze perspektywy rozwoju gospodarczego.
Między biegunami
Federalizm traktowany jest w literaturze przedmiotu jako model przeciwstawnych tendencji zmierzających do integracji lub dezintegracji. Między biegunami partykularyzmu i centralizmu pojawia się federalizm, rozumiany jako system, gdzie zachodzi możliwie sprawiedliwa równowaga pomiędzy jednością a różnorodnością, integracją a rozdrobnieniem, całością a jej częściami składowymi.
Zadaniem nadrzędnym jest utworzenie wspólnoty ponad podziałami państwowymi, narodowymi i religijnymi. W tym miejscu należy przywołać aktualne dyskusje i spory między Europą Środkową oraz niektórymi zachodnimi krajami członkowskimi a Unią Europejską i przypomnieć, że odrębności w federacji, a Unia Europejska jeszcze federacją nie jest, powinny być w miarę możliwości uwzględniane.
Przy czym ani Hodża, ani inni federaliści nie przewidzieli sytuacji, w której spory partyjne wewnątrz samych państw unijnych (np. w Polsce), mogą tak istotnie zakłócić funkcjonowanie całej wspólnoty (przykład nie tylko UE, ale i Grupy Wyszehradzkiej). Nie mógł tego przewidzieć także Profesor P. Eberhardt, który opublikował swą książkę w 2016 roku, wtedy gdy jeszcze nie mogło być wiadomo jak dalece polska zjednoczona prawica oddali nas od UE i spowoduje kryzys w Grupie Wyszehradzkiej.
Na ile kryzys w Grupie Wyszehradzkiej jest poważny (kopalnia w Turowie), pokaże czas, ale samo doprowadzenie do niego świadczy o nieudolności nami rządzących. Spory wewnątrz Grupy Wyszehradzkiej powinny być w miarę możliwości rozstrzygane bez udziału Brukseli. W tym celu powinny zostać wypracowane w Grupie odpowiednie mechanizmy.
Trianon sto lat później
Hodża był przekonany, że małe państwa tracą rację bytu. W okresie międzywojennym Hodża proponował Federację Dunajską obejmującą Czechosłowację, Austrię, Węgry, Jugosławię i Rumunię. Niezależnie od celów gospodarczych (chodziło o produkcję i zbyt produktów rolnych, Hodża był ludowcem) miała ona zabezpieczyć kraje naddunajskie nie tylko przed Niemcami i Związkiem Radzieckim (Rosją), ale także przed rewizjonizmem węgierskim. Przewidywał, że Węgrzy nigdy nie zrezygnują z południowej Słowacji, Siedmiogrodu i Wojwodiny.
Uważał natomiast, że państwo węgierskie jako pełnoprawny i równorzędny partner dużej federacji inaczej będzie postrzegać decyzje z Trianon.
Dlatego jeśli nawiążemy przez chwilę do czasów nam współczesnych, to zrozumiemy lepiej przyczyny sukcesów na Węgrzech partii Victora Orbana i jego politykę; po I wojnie światowej, w Trianon Węgry straciły dostęp do morza oraz 2/3 terytorium i 2/3 ludności, a i w rezultacie II wojny światowej, stawiając na „niewłaściwego konia”, straciły wiele. A Orban gra obecnie na węgierskim nacjonalizmie. Do utworzenia Federacji Dunajskiej nie doszło m.in. dlatego, że słaba była wówczas Francja, która miała ten projekt sponsorować, a coraz silniejsze Niemcy i ZSRR, zresztą Węgry też były temu projektowi przeciwne. (Obecna Rosja jest przyjaźnie nastawiona zarówno do Serbii, jak i do Węgier, ale w razie ewentualnego sporu o Wojwodinę, po czyjej stanie stronie? Lepiej, żeby takiego sporu nie było).
Kamień młyński
W swej książce Federation in Central Europe Hodża dla zilustrowania niemieckiego i rosyjskiego niebezpieczeństwa w naszym regionie przywołuje metaforę o dwóch kołach młyńskich, które zdruzgoczą Europę Środkową, jeśli się nie zjednoczy. Podobną metaforę zastosował wcześniej Stefan Żeromski w powieści Wierna Rzeka. Niewykluczone, że protestant Hodża (luteranin) znając język polski zainteresował się twórczością Stefana Żeromskiego, innego protestanta (kalwin). (“Polskie plemię popadło między dwa młyńskie koła zagłady, – Niemcy i Moskwę. Musi się stać samo młyńskim kamieniem, albo będzie zmielone na pokarm Niemcom i Moskwie. Nie ma wyboru. Zbyteczne jest wszelkie o tem słowo”. Stefan Żeromski, Wierna Rzeka).
Uważam, że warto było przytoczyć tu ten cytat z Żeromskiego, mimo, że nie odzwierciedla on aktualnych realiów, bo trudno współczesne Niemcy nazwać kołem młyńskim, które miażdży Polskę, wręcz przeciwnie. Wiele obecnym Niemcom zawdzięczamy. Metafora ta wskazuje natomiast, że Hodża głosił w ten sposób poglądy wypowiadane wówczas raczej przez polityków polskich niż słowackich i czeskich, którzy byli często rusofilami.
Czasom współczesnym nie odpowiada też ujęcie przez Hodżę Polski w Europie Środkowej w granicach wersalskich. Nie przewidywał on także udziału w Federacji Środkowoeuropejskiej państw bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), które aktualnie mieszczą się w środkowoeuropejskich i zachodnich strukturach. Nie uwzględniał też Białorusi i Ukrainy, gdyż te narody – jego zdaniem – należą do Wschodu i cywilizacyjnie nie pasują do Środkowej Europy. Nad tą ostatnią sprawą można i trzeba by szerzej podyskutować innym razem. W każdym razie Ukraina chętnie znalazła by się na Zachodzie, a przede wszystkim w Europie Środkowej. Swego czasu odrzucona została jej prośba przyjęcia do Trójkąta Wyszehradzkiego (istniała jeszcze Czechosłowacja). W tej chwili pragnęła by wejść do Trójmorza, podobnie Mołdawia. W tym ostatnim pragnieniu państwa te znajdują poparcie Stanów Zjednoczonych.
Milionowa diaspora
Od problematyki ukraińskiej nie uciekniemy. Nie pozwoli nam na to około milionowa wkrótce diaspora ukraińska w Polsce oraz fakt wykształcenia się na naszych uczelniach kilkudziesięciu tysięcy sprawnych intelektualnie młodych Ukraińców (wiem, że są bardzo zdolni od profesorów, którzy ich uczą). Nieco inaczej, ale podobnie, przedstawia się sprawa diaspory białoruskiej i równie zdolnej białoruskiej młodzieży studiującej w Polsce.
Wielu z tych młodych ludzi zostanie w Polsce, niektórzy przyjmą polskie obywatelstwo i otrzymają prawa wyborcze. Co naturalne, nie zapomną o swoich ojczyznach. Zastąpią częściowo polską młodzież, którą neoliberalny system wypchnął na Zachód. Z faktu, że na polskich uczelniach studiuje młodzież ukraińska i białoruska należy się przede wszystkim cieszyć. Dobrze jednak, gdyby studiowała w Polsce także młodzież z krajów środkowoeuropejskich.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że wszystkie koncepcje dotyczące jednoczenia Europy Środkowej polegają na odwróceniu dotychczasowego historycznego trendu powiązań gospodarczych, politycznych i kulturalnych z kierunku Wschód-Zachód, na kierunek Północ-Południe. Obecnie wymagają tego przede wszystkim potrzeby gospodarcze, a nie lęk przed kimkolwiek.
Przyjęcie Ukrainy
Sytuacja zmieni się istotnie na lepsze, gdy nastąpi zakończenie konfliktu na wschodzie Ukrainy, zaakceptowane przez obydwie strony oraz społeczność międzynarodową. Kiedy to nastąpi, nie wie nikt. Przyjęcie Ukrainy do świata Zachodu będzie wówczas o wiele łatwiejsze. W każdym razie należy podkreślić, że dla Polski i środkowoeuropejskiego regionu niezwykle ważny jest rozwój gospodarczy, polityczny i kulturalny na linii Północ-Południe i pokonanie w tym względzie wielowiekowych poważnych zaniedbań.
Czasom współczesnym odpowiada w pełni pogląd Hodży, że generalna stabilność europejska konstruowana powinna być na osi Wschód – Zachód: Francja – Niemcy – Nowa Środkowa Europa. Przypomina to koncepcję realizowaną z przerwami, a wprowadzoną do praktyki politycznej przez ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego, chodzi o Trójkąt Weimarski (Spotkania prezydentów Polski, Niemiec i Francji).
Ewentualność federacyjna
Jeśli w miejsce Polski wstawimy Grupę Wyszehradzką, a w dalszej przyszłości jakąś formę sfederalizowanej lub zintegrowanej Europy Środkowej, uzyskamy „efekt Hodży” – Nową Środkową Europę. Z kolei podstawowym elementem integracyjnym Europy Środkowej jest według Hodży korytarz: Wisła, przesmyk cieszyńsko – żyliński – rzeka Wah – środkowy Dunaj – serbska Morawa –Wardar –Saloniki. Według tej osi geograficznej (Północ-Południe) powinna, zdaniem Hodży, usytuować się wspólnota środkowoeuropejska między Niemcami, Włochami a Rosją.
Piotr Eberhadt zauważa, że Hodża, jako twórca koncepcji środkowoeuropejskiej i uczony pochodził z niewielkiego kraju, niemającego tradycji historyczno-państwowych. Sądzę, że jest to akurat wielka zaleta Hodży, bo nikt nie może go posądzić o zamiar dominacji nad innymi krajami regionu.
Gdyby projekt podobnej koncepcji przedstawił np. Polak, można by go podejrzewać o polonocentryzm, co trafnie zaważył profesor Eberhardt. Te subtelności dostrzegł też Oskar Halecki, katolicki wizjoner środkowoeuropejski, który w wydanej podczas II wojny broszurce w języku angielskim pisał na temat ewentualnej federacji w regionie Środkowej Europy. (Oskar Halecki, East Central Europe in Postwar Organization, Philadelphia, July, 1943, ss.57-58).
Czytamy w niej, że regionalny federalizm jest jedynie pierwszym krokiem do czegoś większego. Trwałej gwarancji pokoju międzynarodowego nie można zapewnić tworząc wyłącznie grupy regionalne. Oskar Halecki przedstawił 3. warunki, od których – jego zdaniem – zależy pomyślność federacji regionalnej:

  1. Organizacja federalna powinna być elastyczna i otwarta na sąsiednie państwa posiadające zbliżone interesy. Mniejsze państwa mogą zechcieć połączyć się wpierw w małe związki, a następnie dołączyć do większej regionalnej organizacji;
  2. Udział w federacji nie może być nikomu narzucony;
  3. W federacji regionalnej powinna panować pełna równość, niezależnie od wielkości państwa. Żadne państwo nie powinno aspirować w federacji do przywództwa. (Podkreślenie moje, M.P.)
    Jest możliwa
    Na pytanie czy obecnie integracja środkowoeuropejska jest możliwa należy odpowiedzieć pozytywnie. Nie była ona możliwa w czasach Milana Hodży, ale możliwa jest teraz, jakkolwiek nie musi ona koniecznie mieć kształtów przewidzianych przez Hodżę.
    Choć nic do końca nie jest jeszcze przesądzone. Bo integracja już trwa. Nie pomagają jej na pewno kłótnie wewnątrz naszej klasy politycznej, ani powtarzane od czasu do czasu przekonanie, że oto jesteśmy przywódcą regionu, bo żeby być liderem trzeba być przez innych za lidera uznanym. Nadzieja w nowym pokoleniu, szczególnie w tak licznych absolwentach polskich uczelni. Ilość przejdzie w jakość! (To ostatnie prawo zawdzięczamy Karolowi Marksowi, którego ochrzczono w kościele luterańskim. I znów ci protestanci, mam do nich szczęście!).

Co dotyczy literatury do tematu poruszonego przez Profesora, to przytoczył on bogate piśmiennictwo. Chciałbym tylko dodać, że w słowackim zbiorze Mirosłava Peknika wymienionym przez Profesora znajduje się mój artykuł przetłumaczony na język słowacki.
Ten sam artykuł w języku polskim i angielskim (Oskar Halecki, Milan Hodża i federalizm regionalny w Europie Środkowej) znaleźć można w niewydawanym już polsko-litewskim kwartalniku katolickim „Lithuania”, 1 (45) 2004

Poprzedni

Oświecenie w kostiumie rokoko

Następny

Liryczna fantazja historyczna

Zostaw komentarz