16 listopada 2024
trybunna-logo

Czy Erdogan zastraszy Unię Europejską?

Komisja Europejska wyraziła gotowość zniesienia wiz unijnych dla 78 milionów obywateli Turcji po spełnieniu wszystkich warunków i wyraziła nadzieję, że nastąpi to do końca czerwca.

Obecnie Turcja spełnia 67 z 72 kryteriów. Nie spełnia w sprawie walki z terroryzmem i korupcją. I te dwa kryteria bardzo rozsierdziły prezydenta Recepa Tayyipa Erodgana. W przemówieniu telewizyjnym odrzucił warunki unijne, zażądał dokonania przez Unię zmiany własnego prawa antyterrorystycznego – na wzór turecki – i zagroził, że w przeciwnym razie „my pójdziemy swoją drogą, a wy swoją”. Nie bardzo wiadomo, co to znaczy, ale można domyślać się, że Turcja na nowo zacznie nadzorować przez swoje służby masowy napływ migrantów z Azji do Europy.
Taktyka Erdogana jest przejrzysta od miesięcy. Domagając się zniesienia wiz w zamian za przyhamowanie napływu migrantów – ciągnących przez Turcję od Bangladeszu, Pakistanu, Afganistanu, Iranu, Iraku, Syrii – chce mieć swobodę w islamizowaniu Europy własnymi obywatelami. Przy czym chce upiec naraz dwie pieczenie: islamizację i pozbycie się zbuntowanych Kurdów (jakieś 15-20 mln osób).
Obecnie, tureckie ustawy pozwalają w praktyce uznać za terrorystę kogo chcą i represjonować całe grupy społeczne, czytaj Kurdów. Nikt poważny nie wierzy, że obywatele Turcji zatrzymają się w krajach UE dozwolone 3 miesiące bez wizy, a potem wszyscy wrócą. Wiadomo, że zaczną osiedlać się w gettach muzułmańskich, których zwłaszcza w Niemczech, a także we Francji, Austrii, Szwecji i innych krajach jest wiele, a policja do nich nie wchodzi. Tylko w zeszłym roku policja niemiecka przyznała się, że straciła trop za 130 tys. migrantów, którzy wjechali do Niemiec.
Erdogan, który jest tylko honorowym prezydentem, a władzę sprawuje w teorii rząd, zachowuje się jak władca kraju i tak jest szanowany przez władze unijne, które przymykają oczy na łamanie przez władze tureckie tak uświęconych zasad unijnych, jak wolność słowa, sumienia, prawa człowieka.
A, żeby swoje groźby pod adresem UE uczynić bardziej wiarygodnymi, Erdogan pozbawił Ahmeta Davutoglu urzędu premiera. Formalnie jego odejścia zażądała rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), którą z kolei rządzi Erdogan. Davutoglu, główny – z Angelą Merkel – autor porozumienia z UE o migrantach, jest uważany za jego tureckiego gwaranta.
Z Davutoglu poszło Erdoganowi głównie o to, że ten po cichu odmawiał dokonania zmiany ustroju politycznego, z parlamentarnego na prezydencki. Czyli nie chciał pozbawiać siebie władzy na rzecz Erdogana. Erdogan dowodził we wspomnianym przemówieniu, że system prezydencki jest „częścią tradycji tureckiej”, a w ogóle „pilną koniecznością, a nie wyrazem jego ambicji osobistych”.
Drugi z warunków, który rozsierdził Erdogana, to wprowadzenie skutecznego prawa antykorupcyjnego. Tymczasem AKP dlatego jest tak potężna, że jest zasilana duzymi pieniędzmi przez biznes prywatny, który bez jej „życzliwości” nie dostanie pożądanych kontraktów.
O swobodnym prześladowaniu dziennikarzy i wtrącaniu ich do więzień świadczy najnowszy wyrok 5 lat pozbawienia wolności dwóch dziennikarzy dziennika „Cumhuriyet”, za ujawnienie tajemnicy państwowej. Opublikowali oni rok temu reportaż pokazujący, jak w 2014 roku wojsko tureckie dostarcza ciężarówkami broń Państwu Islamskiemu w Syrii.
Zawiadomienie o popełnienia przestępstwa złożył osobiście Erdogan. Uznał publikację za zdradę i szpiegostwo. W lutym br. Trybunał Konstytucyjny, jedna z ostatnich instytucji jeszcze nie podporządkowanych AKP, orzekł, iż aresztowanie dziennikarzy odbyło się z naruszeniem prawa. Erdogan oświadczył, że nie szanuje orzeczenia Trybunału.
Proces ten odbył się w atmosferze nagonki napędzanej przez środki przekazu podlegające AKP, a w rezultacie, do jednego z oskarżonych z okrzykiem „zdrajca” strzelał przed sądem oburzony patriota. Oddał 3 strzały, ale trafił tylko w nogę jednego z reporterów. Potem go obezwładniono.

Poprzedni

Znów hiszpański finał

Następny

Szpak zaśpiewa