21 listopada 2024
trybunna-logo

Czego właściwie chce Kreml?

Nikt nie zadał dotąd kluczowego pytania – o co naprawdę chodzi Władimirowi Putinowi?
Powszechna ekscytacja mówi, że prezydent Rosji chce podbić Ukrainę. Gdyby chciał to zrobić, byłby jednak idiotą. O ile jeszcze parę lat temu, do czasu aneksji Krymu i zrobienia ruchawkiw Donbasie, miałoby to z punktu widzenia Rosji – małe -a ale jednak ręce i nogi, to hybrydowa agresja te plany zniweczyła. Spowodowała bowiem coś co zjednoczyło wszystkich Ukraińców. Zarówno tych, którzy mówią po ukraińsku jak i tych, którzy posługują się językiem rosyjskim. Nic bowiem tak nie jednoczy obywateli państw, jak fakt, że ktoś zaatakował ich kraj.
Dziś, gdyby Rosja próbowała najechać i okupować Ukrainę, to spoktałaby się z oporem brutalnością dorównującycm temu co Rosjanie znają z czasów walki z UPA.
Oderwanie Donbasu, też miałoby sens jeszcze parę lat temu. Kiedy cały ten zindustrializowany obszar generował potężną produkcję przemysłową. Przyłączenie takiego kąska byłoby dla Moskwy nader opłacalne.
Teraz jednak po kilkuletniej wojnie, gdy z zakładów przemysłowych, hut, i kopalni zostały zgliszcza, przyłączenie tego terenu do Rosji byłoby bez sensu, bo zamiast zarabiać, należałoby w Donbas wsadzić gigantyczną kasę. Kasę, której Putin nie ma. Car Władimir już tę lekcję przerobił. W Krym wpakował miliardy dolarów, a półwysep jak nie był samowystarczalny ,(choćby w wodę) tak nie jest. Zajęcie Krymu, które przysporzyło Putinowi milionowe poparcie wśród Rosjan, wraz z kolejnymi transzami dotacji dla regionu, nader się skurczyło. Okazało się, że powiększenie terytorium, nie jest tym co kiedyś. Dziś nie daje kasy, ale ją wysysa.
To może Putinowi idzie o to, żeby Ukraina nie weszła do NATO? Otóż nie. To sobie załatwił już „Donbasem” i aneksją Krymu. Żelazna zasada przystępoweania do Paktu Północnoatlantyckiego mówi bowiem, że może to uczynić tylko kraj, który nie ma z żadnym innym Państwem zatargów granicznych. KRYM i Donbas wykluczyły więć Ukrainę z grona pretendentów do sojuszu. Tak jak wcześniej dwie de facto anektowane przez Rosję autonomie gruzińskie wylkoczyły Tbilisi o staranie się o natowskie członkostwo.
Ukraina, Gruzja i nawet Mołdawia postawione są zatem przed dylematem: wstapić do NATO za cenę zrzeczenia się Abchazji, Krymu, Donbasu i Naddniestrza , czy nie wstąpić. Odpowiedź tych krajów może być tylko jedna – jakże miła dla Putina – nie wstępować.
Mądrzy doradcy Putina wyliczyli, że za kilkanaście lat dochody kraju z eksportu surowców się skończą, bowiem świat odejdzie od paliw kopalnych, Prezydent Rosji na zatem ledwie kilka lat by zarabiać.
To dlatego, a nie z powodu Nord Stream 2, podrożał gaz. I on i ropa, przez kilka najbliższych lat będą drożeć, aż do monentu, gdy Chiny wyposażą cały świat w wiatraki i panele produkujące prąd, Niemcy przeproszsię z atomem, a kraje takie jak Polska sobie energię z plutonu zafundują.
Wygląda więc na to, że 2 godziny dyskusji z Bidenem, było nie o Ukrainie, ale o tym, żeby Stany Zjednoczone oddały Europę w ręce rosyjskiego monopolu paliwowego. Wcale nie po to by rosyjskie czołgi naoełniały chłodnice wodą z Sekwany, ale aby Rosjanie mieli z czego mieć emerytury.

Poprzedni

Tańczą jak nam

Następny

Sadurski na weekend