21 listopada 2024
trybunna-logo

Antyimigrancka prawica wchodzi do gry

Socjaldemokratyczna premier Szwecji Magdalena Andersson ogłosiła swoją porażkę w wyborach parlamentarnych i podaje się do dymisji. Skrajna prawica odniosła w tych wyborach spektakularny sukces, co oczywiście budzi obawy osób o progresywnych poglądach.

Po przeliczeniu 99 proc. głosów blok partii prawicowych otrzymuje 176 mandatów, a blok lewicowy z Partią robotnicza – Socjaldemokraci 173 mandaty. „Złożę swoją dymisję na ręce przewodniczącego parlamentu” – oświadczyła Andersson, odnosząc się do opublikowanych wyników wyborów. Jak dodała na konferencji prasowej, do czasu powołania nowego rządu, pozostanie szefem gabinetu odchodzęcego. Następnie zapowiedziała, że stanie na czele socjaldemokratycznej opozycji.
Andersson podkreśliła, że jeśli kandydatowi opozycji na premiera Ulfowi Kristerssonowi z liberalno-konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej nie uda się sformować rządu, jest gotowa stworzyć większość. Wówczas socjaldemokracja musiałaby przekonać do współpracy którąś z partii prawicowych.

Wcześniej Jimmie Akesson, lider Szwedzkich Demokratów, ogłosił: „Osiem lat rządów socjaldemokratów się skończyło. Nadszedł czas, aby przywrócić bezpieczeństwo i dobrobyt w Szwecji. Natomiast Sekretarz polityczny wchodzącej w skład zwycięskiej koalicji Umiarkowanej Partii Koalicyjnej Gunnar Stroemmer wśród ważnych kwestii dla nowego gabinetu wymienił wejście Szwecji do NATO oraz prezydencję w UE. Polityk przekazał mediom, że „pracę nad nowym prawicowym rządem wchodzą w nową fazę”. Stroemmer oświadczył, że Szwedzcy Demokraci nie będą tworzyć rządu. Ugrupowanie to zamierzało domagać się między innymi stanowiska przewodniczącego parlamentu.

Po przeliczeniu 99 proc. głosów tworząca blok prawicowy liberalno-konserwatywna Umiarkowana Partia Koalicyjna zdobyła (19,1 proc.), przeciwni imigrantom Szwedzcy Demokraci uzyskali (20,6 proc.), Chrześcijańscy Demokraci (5,3 proc.), a Liberałowie (4,6 proc.).

Partia Robotnicza – Socjaldemokraci straciła władzę po niedzielnych wyborach, mimo zdobycia 30,4 proc głosów, co oznacza wzrost o ponad 2 proc. w stosunku do poprzednich wyborów cztery lata temu. Inne współpracujące z socjaldemokratami ugrupowania wypadły jednak poniżej prognoz. Partia Centrum uzyskała (6,7 proc.), Partia Lewicy (6,7 proc.), a Partia Ochrony Środowiska – Zieloni (5,1 proc.).

Los Szwedów ważył się do ostatniej chwili

Rywalizacja między sojuszem umiarkowanej lewicy a czterema partiami prawicy i skrajnej prawicy była tak wyrównana, że po opublikowaniu sondażów exit pool nie mogliśmy być pewni, kto ostatecznie wyjdzie zwycięsko z wyborów i przejmie władzę w Szwecji. Prawica swoją retorykę w kampanii oparła o walkę z przestępczością i obwiniała o jej wzrost migrantów, co przyniosło im widoczny wzrost poparcia i sukces w wyborach. W skrócie kampania oparta na budzeniu strachu. Skąd my to znamy?
Największą niespodzianką tych jest sukces Szwedzkich Demokratów, którzy zajęli drugie miejsce, ustępując jedynie socjaldemokratom, ugrupowaniu dominującemu na scenie politycznej Szwecji od 90 lat. Obawy budzi skrajnie prawicowa i populistyczna retoryka tej partii. To partia, która u swoich początków miała silne powiązania z neonazizmem. Dziś Szwedzcy Demokraci mimo tego, że się trochę ucywilizowali, zmienili logo, i złagodzili przekaz nadal są partią ksenofobiczną, głoszącą potrzebę powrotu do tradycyjnych wartości, krytyczną oraz naśmiewającą się z niebinarności i feminizmu. Wiceprzewodniczący Szwedzkich Demokratów w mieście Östersund, Mikael Lundin wzbudził w ubiegłym tygodniu skandal publikując na rosyjskim portalu społecznościowym VK serie zdjęć, które oddają hołd Adolfowi Hilterowi oraz porównują osoby czarnoskóre do małp.

ALF/PAP

Poprzedni

Uzgodniono zawieszenie broni

Następny

Swoje po grób!

Zostaw komentarz